Ból Juergena, szczęście Arsene’a

Juergen Klopp bez Pucharu Niemiec, Wojciech Szczęsny z Pucharem Anglii. W Hiszpanii i Francji dominację potwierdziły Barcelona i PSG.

Aktualizacja: 31.05.2015 20:16 Publikacja: 31.05.2015 19:20

Foto: AFP

Nie tak miało wyglądać pożegnanie Kloppa z Borussią. – Naszym celem jest zdobycie tego pucharu, choćby kosztem wybitych zębów i połamanych nosów. Chcę jeszcze raz wziąć udział w paradzie zwycięstwa na Borsigplatz – zapowiadał trener.

Szybki gol Pierre'a-Emericka Aubameyanga w Berlinie dawał nadzieję na realizację planu. Scenariusz zaczął się sypać, gdy Marco Reus zmarnował znakomitą okazję na podwyższenie, a chwilę później Mitchell Langerak odbił piłkę po strzale z rzutu wolnego wprost pod nogi Luiza Gustavo i Wolfsburg wyrównał. Do przerwy wicemistrz Niemiec z zimną krwią wykorzystywał dziury w obronie Borussii i trafił jeszcze dwa razy. Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski weszli na boisko za późno (obaj w 68. minucie), by błędy kolegów naprawić.

– Powoli dociera do mnie, że to już koniec. Ból jest duży – przyznał Klopp ze łzami w oczach. Gdzie będziemy go oglądać w następnym sezonie? Wiadomo, że nie poprowadzi Realu, bo wiceprezydent madryckiego klubu Eduardo Fernandez de Blas potwierdził, że nowym trenerem zostanie Rafa Benitez. – Carlo Ancelotti to fenomen. Jak dla mnie, jeszcze trzy dni temu był najlepszym szkoleniowcem na świecie, tak jak kilka lat temu Jose Mourinho. Od teraz będzie nim Benitez – mówił Fernandez de Blas.

Wolfsburg pierwszy w swojej kolekcji Puchar Niemiec zadedykował byłemu zawodnikowi – Juniorowi Malandzie, który w styczniu zginął w wypadku samochodowym.

Trofeum dla Barcelony – już 27. w klubowej historii – wznieśli do spółki Andres Iniesta i Xavi, ale na boisku główna rola przypadła tercetowi MSN (Messi, Suarez, Neymar) pod batutą małego geniusza z Argentyny. „Puchar Króla Messiego" – piszą w zgodnym tonie po zwycięstwie 3:1 nad Athletic Bilbao hiszpańskie gazety. To, co zrobił przy pierwszym golu, mijając czterech rywali, można porównać tylko do słynnego rajdu Diego Maradony w ćwierćfinale mundialu 1986 z Anglią.

– Na treningach Leo robi trudniejsze rzeczy, ale nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu i obejrzę powtórki – cieszył się Luis Enrique. – Mamy dwa trofea, ale chcemy trzecie. Taka jest mentalność tego klubu – przypomina.

Trener Basków Ernesto Valverde nie ma wątpliwości, że w sobotę Barcelona wygra Ligę Mistrzów. Z tak głodną bramek ofensywną trójką wydaje się to nieuniknione. Rekord madryckiego tria (Cristiano Ronaldo, Karima Benzemy i Gonzalo Higuaina) sprzed trzech lat został właśnie pobity, licznik Messiego, Luisa Suareza i Neymara wskazuje obecnie 120 trafień w sezonie. Martwi jedynie kontuzja Andresa Iniesty. – Widziałem, jak podskakiwał w trakcie dekoracji, więc może z nogą nie jest tak źle – żartował Luis Enrique.

Puchar Anglii obronił z łatwością Arsenal, rozbijając Aston Villę 4:0. W bramce stanął rezerwowy na co dzień Wojciech Szczęsny, ale czy – tak jak przed rokiem w przypadku Łukasza Fabiańskiego – był to jego pożegnalny mecz, na razie ciężko powiedzieć. Polak wiele pracy na Wembley nie miał, głównie wyłapywał dośrodkowania. 12. puchar cieszy (to w Anglii rekord), ale Arsene Wenger wie, że kolejnym krokiem musi być mistrzostwo.

We Francji swoją dominację potwierdził Paris Saint-Germain, choć skromne zwycięstwo nad drugoligowym Auxerre (1:0) rzecz jasna wrażenia nie robi. Bramka Edinsona Cavaniego wystarczyła, by zakończyć sezon z trzema trofeami, ale to najważniejsze – puchar Ligi Mistrzów – wciąż pozostaje tylko marzeniem.

Nie tak miało wyglądać pożegnanie Kloppa z Borussią. – Naszym celem jest zdobycie tego pucharu, choćby kosztem wybitych zębów i połamanych nosów. Chcę jeszcze raz wziąć udział w paradzie zwycięstwa na Borsigplatz – zapowiadał trener.

Szybki gol Pierre'a-Emericka Aubameyanga w Berlinie dawał nadzieję na realizację planu. Scenariusz zaczął się sypać, gdy Marco Reus zmarnował znakomitą okazję na podwyższenie, a chwilę później Mitchell Langerak odbił piłkę po strzale z rzutu wolnego wprost pod nogi Luiza Gustavo i Wolfsburg wyrównał. Do przerwy wicemistrz Niemiec z zimną krwią wykorzystywał dziury w obronie Borussii i trafił jeszcze dwa razy. Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski weszli na boisko za późno (obaj w 68. minucie), by błędy kolegów naprawić.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Piłkarskie klasyki w Wielkanoc: City-Arsenal, Bayern-Borussia i OM-PSG
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani
Piłka nożna
Manchester City kupił "najbardziej ekscytującego 14-letniego piłkarza na świecie"