Była 88. minuta meczu w Belfaście. Słowacy od ponad godziny prowadzili 1:0 po błędzie irlandzkiej obrony i golu Juraja Kucki. Odliczali upływające sekundy w nadziei, że awans jest bliski. I zostali ukarani za minimalizm.
Zryw gospodarzy przyniósł im wyrównanie (Milan Skriniar tak niefortunnie próbował wybić piłkę po dośrodkowaniu, że pokonał własnego bramkarza), a chwilę później mogło być już po meczu, gdyby Kyle Lafferty nie trafił w słupek. Irlandczycy wyczuli szansę, ale w dogrywce nie umieli zadać decydującego ciosu. A Słowacy po raz drugi wykorzystali ich błąd i Michal Duris posłał swój zespół do futbolowego nieba.
Na Euro Słowacja zagra drugi raz z rzędu. Debiutowała cztery lata temu we Francji. Przegrała tam z Walią, pokonała Rosję, zremisowała z Anglią i wyszła z grupy. W 1/8 finału bolesnej lekcji udzielili jej Niemcy (0:3).
Przyszłoroczny turniej Słowacy zaczną od meczu z Polską, 14 czerwca w Dublinie. Będzie to pierwsze spotkanie w grupie E, w której są też Szwedzi i Hiszpanie.
Ostatni raz graliśmy z nimi w 2013 roku. W towarzyskim meczu we Wrocławiu, w debiucie selekcjonera Adama Nawałki, ponieśliśmy porażkę 0:2, a jedną z bramek zdobył Kucka. Wcześniej przegraliśmy z nimi dwukrotnie w eliminacjach mundialu 2010. Czas na rewanż.