Hit Manchester City - Real w Lidze Mistrzów. Nuworysze i arystokraci

W środę hit wiosny w Lidze Mistrzów, Manchester City gra z broniącym trofeum Realem Madryt. Królewscy mają jasny cel: zatrzymać Erlinga Haalanda.

Publikacja: 17.05.2023 03:00

Erling Haaland to najgroźniejsza broń w arsenale Pepa Guardioli, ale przeciwko Realowi na razie nie

Erling Haaland to najgroźniejsza broń w arsenale Pepa Guardioli, ale przeciwko Realowi na razie nie wystrzelił

Foto: JAVIER SORIANO/AFP

Klub z Wysp Brytyjskich od kilku lat wymieniany jest w ścisłym gronie faworytów Ligi Mistrzów. Ma wszystko, by tak go traktować: świetnych piłkarzy, znakomitego Pepa Guardiolę na trenerskiej ławce i bogatych właścicieli ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy są w stanie spełnić niemal każdą zachciankę. Mimo to w decydujących momentach zawsze brakuje mu czegoś do szczęścia.

O zmarnowanych przez zawodników Guardioli szansach powstały już setki artykułów, można by pewnie napisać nawet książkę. Człowiekiem, który miał przerwać niemoc, wydawał się Haaland, ale rewelacyjny Norweg, bijący kolejne strzeleckie rekordy, w pierwszym meczu z Realem trafił na godnego przeciwnika. Został wyłączony z gry przez Antonia Ruedigera.

Sposób na Haalanda

Niemiec, zastępujący na środku obrony zawieszonego za kartki Edera Militao, nie odstępował Haalanda na krok, był jak jego cień i skutecznie uprzykrzał mu życie. Chwytał się wszelkich sposobów. W efekcie napastnik City nie zdobył bramki i miał prawo być sfrustrowany. Obliczono, że dotknął piłki tylko 21 razy.

Liga Mistrzów
Półfinał

Manchester City - Real Madryt (21.00, TVP 1, Polsat Sport Premium 1). Pierwszy mecz 1:1.

– Gratulacje dla Ruedigera, ale nie możemy zapominać, że Erling ma 22 lata i po raz pierwszy zagrał w półfinale Ligi Mistrzów. W dodatku na Bernabeu, jednej z największych scen, przeciwko drużynie z najwyższej półki. Dużo walczył i pokazał ogromne zaangażowanie. Jeśli zespół będzie w stanie zagrać trochę lepiej, w rewanżu, powinno być mu łatwiej – przekonuje Guardiola.

Lepiej, czyli skuteczniej, bo dobrych okazji w Madrycie mistrzom Anglii nie brakowało. Na przeszkodzie stawał jednak świetnie dysponowany Thibaut Courtois. W Manchesterze znów muszą zaatakować od początku. Nie chcą czekać rok na kolejną szansę.

Guardiola nie ukrywa, że to jeden z najważniejszych meczów, odkąd przybył na Wyspy. – Powiedziałem chłopakom, by się nim cieszyli. Mamy szczęście, że tu jesteśmy. Wystarczy wygrać jedno spotkanie, by dostać się do finału – przypomina Hiszpan, choć zdaje sobie sprawę, jak trudne to zadanie.

Czytaj więcej

Barcelona odzyskała tytuł. Początek złotego wieku

Rok temu City nie udało się wyeliminować Realu mimo zwycięstwa w pierwszym meczu. Teraz atutem ma być własny stadion w rewanżu i wsparcie publiczności. Na Etihad mistrzowie Anglii są niepokonani od 14 spotkań (ich bilans bramkowy w tym czasie to 49:7).

Marciniak w centrum uwagi

Kibice Brytyjczyków mogliby się pocieszać, że Królewscy tylko dwa razy na dziewięć poprzednich przypadków awansowali do dalszej rundy, kiedy nie wygrali pierwszego meczu u siebie, gdyby nie fakt, że dokonali tej sztuki akurat w Manchesterze – choć wówczas w rywalizacji z United (w 2000 i 2013 roku).

Dla Guardioli i całej jego drużyny to być może najpoważniejszy jak dotąd test, czy dorośli wreszcie do zdobywania trofeów w Europie i mogą usiąść przy jednym stole z hiszpańskim gigantem, choć pod względem liczb dzieli ich przepaść. Real to futbolowa arystokracja, City – nuworysze, którzy tylko raz dotarli do finału.

Królewscy walczą o 15. triumf w Lidze Mistrzów. Carlo Ancelotti, który w środę zostanie samodzielnym rekordzistą rozgrywek (191. mecz na trenerskiej ławce, wyprzedzi sir Aleksa Fergusona), miał uzasadnione pretensje do sędziego Artura Soaresa Diasa. Zdenerwowało go, że Portugalczyk uznał wyrównującą bramkę dla rywali. Powtórki potwierdziły, że zanim Kevin de Bruyne strzelił gola, piłka wyszła za linię boczną. Diasowi nie pomogli ani asystenci, ani koledzy z wozu VAR.

Guardiola nie ukrywa, że to jeden z najważniejszych meczów, odkąd przybył na Wyspy

Trener Realu zgłosił uwagi UEFA, a europejska federacja zareagowała zmianami w składach sędziowskich. Do poprowadzenia rewanżu w Manchesterze wyznaczyła Szymona Marciniaka, który ma być gwarancją poziomu.

Najlepszy polski arbiter drugi rok z rzędu będzie sędziował półfinał Ligi Mistrzów (w ubiegłym sezonie Liverpool–Villarreal). To kolejny dowód uznania dla jego pracy. Zła wiadomość jest taka, że praktycznie stracił w ten sposób szanse na finał 10 czerwca w Stambule. Może przypadnie mu za to finał Ligi Europy (31 maja, Budapeszt) lub Ligi Konferencji (7 czerwca, Praga).

Klub z Wysp Brytyjskich od kilku lat wymieniany jest w ścisłym gronie faworytów Ligi Mistrzów. Ma wszystko, by tak go traktować: świetnych piłkarzy, znakomitego Pepa Guardiolę na trenerskiej ławce i bogatych właścicieli ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy są w stanie spełnić niemal każdą zachciankę. Mimo to w decydujących momentach zawsze brakuje mu czegoś do szczęścia.

O zmarnowanych przez zawodników Guardioli szansach powstały już setki artykułów, można by pewnie napisać nawet książkę. Człowiekiem, który miał przerwać niemoc, wydawał się Haaland, ale rewelacyjny Norweg, bijący kolejne strzeleckie rekordy, w pierwszym meczu z Realem trafił na godnego przeciwnika. Został wyłączony z gry przez Antonia Ruedigera.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Piłkarskie klasyki w Wielkanoc: City-Arsenal, Bayern-Borussia i OM-PSG
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani
Piłka nożna
Manchester City kupił "najbardziej ekscytującego 14-letniego piłkarza na świecie"