Francuzi są pewni: Leo Messi odchodzi. Barcelona na horyzoncie

Leo Messi już nie zagra w Paris Saint-Germain. To koniec małżeństwa, w którym nie było miłości. Argentyńczyk może zagrać w Barcelonie, gdzie zostawił serce.

Publikacja: 05.05.2023 03:00

Leo Messi (na zdjęciu) latem opuści Paryż, ale raczej nie będzie płakał

Leo Messi (na zdjęciu) latem opuści Paryż, ale raczej nie będzie płakał

Foto: FRANCK FIFE / AFP

Nikt Katalończykom nie zabrania marzyć. Powrót Messiego byłby dla nich spełnieniem tęsknoty za przeszłością, kiedy Barcelona wygrywała Ligę Mistrzów i narzucała trendy. To były dni chwały, którym twarz dawali Pep Guardiola, Xavi, Andres Iniesta oraz właśnie Argentyńczyk.

Dziś czasy są inne, a Messi starszy, ale nostalgia - zwłaszcza w klubie, gdzie prezesa wybierają kibice - pozostaje cenną walutą.

Fani Barcelony więc marzą, bo Messiego czeka przeprowadzka. Francuscy dziennikarze są pewni: zdobywca Złotej Piłki już w Paryżu nie zagra. PSG w niedzielę przegrało z Lorient 1:3 i choć Messi kolejnego dnia powinien stawić się na treningu - piłkarze mają wolne tylko po zwycięstwach - to uznał się za większego niż klub. Koledzy pracowali, a on się ulotnił.

Czytaj więcej

Leo Messi: Bóg dał mi mistrzostwo świata

Poleciał do Arabii Saudyjskiej. Jest ambasadorem tamtejszej organizacji turystycznej - w folderach promocyjnych zakłada tradycyjny strój, przemierza pustynię i wspina się na zielone szczyty - a zobowiązania przekładał już wcześniej dwukrotnie. Podobno sprzedał swoją twarz królestwu za 25-30 mln euro rocznie.

Koniec epoki

PSG zawiesiło Messiego na dwa tygodnie. Nie będzie trenował z drużyną, nie dostanie pensji. To pewien uszczerbek dla jego majątku, skoro zarabia 800 tys. euro tygodniowo.

Argentyńczycy karę nazywają „szaloną” i podkreślają, że najlepszy gracz na planecie wymaga wyjątkowego traktowania, a otoczenie piłkarza sufluje zaprzyjaźnionym mediom, że na wycieczkę dostał od klubu zgodę, ale raczej nikt im nie wierzy.

„L’Equipe” ogłosiło już na okładce: „Koniec epoki”. Kontrakt Messiego wygasa z końcem sezonu i nie będzie przedłużony. Ojciec piłkarza podobno poinformował o tym klub już miesiąc temu. To oznacza, że gwiazdorskie trio Messi - Neymar - Mbappe przez dwa lata wywalczyło wspólnie jedynie mistrzostwo oraz Superpuchar Francji.

Wielkie nazwiska z atutu zmieniły się w ciężar, co widać było także w Europie. PSG w Lidze Mistrzów dwukrotnie odpadło w 1/8 finału.

Rodacy Messiego złośliwie zauważają, że jego największym sukcesem w barwach francuskiego klubu pozostaje wygrany mundial w Katarze. Później wrócił do Paryża jako piłkarz nasycony - który zdobył wszystko i nie ma nic więcej do udowodnienia.

Trudno się dziwić, że obie strony mają dziś dość. Duża grupa kibiców po zawieszeniu Messiego odwiedziła nawet siedzibę klubu i nazywała go „synem kobiety lekkich obyczajów”.

Messi zrzuca biszt

Związek Argentyńczyka z PSG miał charakter biznesowy. To było małżeństwo z rozsądku, a nie z miłości, skoro serce zostawił w Barcelonie.

Trudno się dziwić, że kiedy zmieniła się optyka na biznes, ostentacyjnie zrzucił biszt, czyli tradycyjną szatę, którą po finale mundialu zarzucił mu na ramiona emir Tamim. 35-latek może zamienić petrodolary katarskie - tamtejszy państwowy fundusz inwestycyjny jest właścicielem PSG - na saudyjskie. Wciąż ma ambicje, ale Al-Hilal złożyło mu ofertę, której trudno się oprzeć.

Czytaj więcej

Sport w mocnym uścisku dyktatorów

Saudyjczycy oferują Messiemu blisko 400 mln dolarów za sezon. To mogłoby osłodzić rozstanie z europejską piłką i deskami Ligi Mistrzów. Przeżył to już Cristiano Ronaldo, który zamienił Manchester United na Al-Nassr. Zarabia 200 mln dolarów rocznie i się bawi - w 12 meczach strzelił 12 goli.

Argentyńczyk na razie próbuje się w kraju rozsmakować. Poniedziałkowa wizyta była kontynuacją sesji do folderów promujących „Wizję 2030”, czyli planu budowy saudyjskiej potęgi niezależnej od paliw kopalnianych. Zdjęcie palm i zachwyty nad saudyjską zielenią, którymi piłkarz podzielił się na Instagramie, dotarły do 500 mln odbiorców.

Al-Hilal to jedna z kilku opcji. Messi ma także na stole ofertę z Interu Miami. Spędził tam wakacje, rodzina była zadowolona, a za projektem stoi David Beckham.

Amerykanie inwestują w piłkę, bo za trzy lata zorganizują mundial, ale raczej stoją na przegranej pozycji. Al-Hilal oferuje piłkarzowi pieniądze, a Barcelona - miłość.

Dźwignie poszły w ruch

Messi opuści Paryż i raczej nie będzie płakał. Wyprowadzkę z Katalonii przeżywał inaczej - nie chciała jej żadna ze stron, ale klub musiał zbilansować księgi, zadłużenie wymknęło się spod kontroli.

400 mln dolarów

za sezon obiecują Saudyjczycy Leo Messiemu

Powrót byłby dla Barcelony marketingową lokomotywą. Niewykluczone, że Argentyńczyk dźwignąłby także klub sportowo, bo choć za chwilę zespół odzyska krajowy tytuł, to w Lidze Mistrzów dwukrotnie nie przetrwał jesieni.

Kibice podczas ostatnich meczów w dziesiątej minucie skandowali nazwisko Messiego - to numer, który nosił na granatowej koszulce. Emocje grają w tej sprawie dużą rolę, ale niemniejszą mają księgowi. Klub jest na granicy limitu wypłat na wynagrodzenia, a preliminarz budżetu musi zatwierdzić LaLiga, z którą Barcelona nie żyje najlepiej.

Niektórzy szacują, że w przyszłym sezonie mistrzowie kraju będą mogli wydać na pensje 450–500 mln euro. Dziś ten limit wynosi 648 mln euro. To oznacza dalsze zaciskanie pasa, choć już latem klub, żeby spiąć budżet, aktywował „dźwignie finansowe” sprzedając m. in. część przyszłych zysków z praw do transmisji. Teraz mówi się chociażby o likwidacji telewizji klubowej.

Czytaj więcej

FC Barcelona. Tu wszyscy są dziećmi Cruyffa

Ciężarem u szyi jest także remont Camp Nou. Zespół w przyszłym sezonie zagra na znacznie mniejszym Stadionie Olimpijskim w Montjuic.

Messi nie może występować w Barcelonie za darmo, bo LaLiga wymaga, aby pensje były rynkowe. Niewykluczone, że piłkarz zgodziłby się na powiększenie pensji o część wpływów marketingowych bądź zysk z organizacji sparingów. Szykują się też transfery wychodzące. Na liście kandydatów są m.in. Franck Kessie, Ansi Fati czy Raphinha.

- Jesteśmy w kontakcie i robimy wszystko, aby zapewnić mu możliwie jak najlepsze warunki - mówił niedawno wiceprezes Rafael Yuste. Messiego wypatruje szatnia, a jak starego przyjaciela z radością przywita go trener Xavi, skoro grali razem przez 11 lat. - Byłbym zachwycony jego powrotem. Wiem, że władze nad tym pracują - mówi.

Przyjście Messiego wpłynie na taktykę. Selekcjoner Lionel Scaloni pokazał podczas mundialu, że Messi bywa na boisku skarbem, ale drużyna musi pracować na niego. Kataloński „Sport” sugeruje, że Xavi wystawiłby go na czele ofensywnego „diamentu”. To oznacza, że wśród noszących fortepian dla argentyńskiego wirtuoza mógłby się znaleźć Robert Lewandowski.

Wszyscy wygrywają

Barcelona wygra LaLiga, ale nie wiadomo, czy wystąpi w Lidze Mistrzów. Szef Europejskiej Unii Związków Piłkarskich (UEFA) Alexander Ceferin zapowiedział, że przyjrzy się relacjom klubu z byłym szefem hiszpańskich sędziów Jose Marią Negreirą, któremu Katalończycy przez lata płacili za raporty o arbitrach. Wykluczenie z pucharów zamknęłoby temat powrotu Messiego.

- Jego pensja na pewno byłaby niższa niż w PSG. Przyjście Messiego do Barcelony jest uzależnione od sprzedaży zawodników. Myślę, że klub jest w stanie sporo w ten sposób zarobić - mówi prezes LaLiga Javier Tebas, którzy patrzy Katalończykom na ręce.

Czytaj więcej

FC Barcelona. Pomnik w gruzach

Swojej szansy w rozstaniu szuka PSG. Francuzi próbują dziś przejąć narrację i wysyłają do mediów sygnały, że rozstanie z Messim nie było jedynie decyzją piłkarza. Klub także się wahał, czy przedłużać kontrakt, bo zespół wymaga przebudowy, a zawodnik domagał się dużej podwyżki.

Nieuchronne odejście Argentyńczyka oznacza, że latem większe możliwości na rynku będzie miał odpowiedzialny w zespole mistrzów Francji za transfery Luis Campos. To szansa na zrównoważenie składu oraz wzmocnienie defensywy. Nieoczekiwanie ten rozwód może mieć samych wygranych.

Nikt Katalończykom nie zabrania marzyć. Powrót Messiego byłby dla nich spełnieniem tęsknoty za przeszłością, kiedy Barcelona wygrywała Ligę Mistrzów i narzucała trendy. To były dni chwały, którym twarz dawali Pep Guardiola, Xavi, Andres Iniesta oraz właśnie Argentyńczyk.

Dziś czasy są inne, a Messi starszy, ale nostalgia - zwłaszcza w klubie, gdzie prezesa wybierają kibice - pozostaje cenną walutą.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Kuszenie Leo Messiego. Argentyńczyk wybiera między pieniędzmi a miłością
Piłka nożna
Katalońskie męki. Barcelona gra na zaciągniętym hamulcu ręcznym
Piłka nożna
Paris Saint-Germain: gwiazdy znów stroją fochy
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch