Kibice calcio dawno nie mieli tylu powodów do radości. Po chudych latach doczekali się aż trzech drużyn w najlepszej ósemce, wszystko wskazuje na to, że spełni się też ich sen o kolejnej włoskiej rywalizacji – w półfinale.
Po zwycięstwie 2:0 w Lizbonie Inter raczej nie wypuści takiej zaliczki na swoim stadionie, choć w Champions League widzieliśmy już różne udane pościgi. Ten rewanż jednak dopiero w środę, wcześniej – we wtorek – piłkarze Simone Inzaghiego poznają swojego potencjalnego przeciwnika.
Dziś bliższy jest scenariusz, że w półfinale dojdzie do derbów Mediolanu, choć w pierwszym spotkaniu Napoli, nawet grając w dziesiątkę, było groźne i gdyby nie bramkarz Milanu Mike Maignan, mogło przynajmniej zremisować (przegrało 0:1). Na pewno stać je na odrobienie strat, mimo że w rewanżu za kartki pauzować będą Frank Zambo Anguissa i Min-jae Kim.
Bóg jest dobry
Atutem Napoli ma być własna publiczność i wracający do zdrowia Victor Osimhen. Najlepszy strzelec zespołu (25 goli w tym sezonie) opuścił trzy z czterech ostatnich meczów – dwa z nich neapolitańczycy przegrali (obydwa z Milanem). W sobotę, gdy pojawił się dopiero w końcówce, zremisowali 0:0 z Hellasem Werona. Trener Luciano Spalletti oszczędzał jednak wielu zawodników, m.in. Piotra Zielińskiego.
Powrót Osimhena daje nadzieję. Nigeryjczyk stał się ulubieńcem kibiców. Jedna z miejscowych cukierni stworzyła tort z jego wizerunkiem. Po 24-letniego napastnika ustawia się kolejka chętnych, zainteresowanie wykazują m.in. Real Madryt, Paris Saint-Germain, Bayern Monachium, Manchester City i Chelsea. Branżowy portal Transfermarkt wycenia go na 100 mln euro, ale to może być za mało. Napoli oczekuje podobno 50 mln więcej (w 2020 roku zapłaciło za niego 75 mln).