Marcin Dorna: Skąd się biorą trenerzy

Dyrektor sportowy PZPN Marcin Dorna o wyszukiwaniu i szkoleniu piłkarzy, które przestały być amatorską prowizorką.

Publikacja: 11.04.2023 03:00

LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL

LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL

Foto: LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT

28 marca w odstępie kilku godzin do finałów mistrzostw Europy awansowały dwie reprezentacje Polski: do lat 17 i 19. Niemal dokładnie w siódmą rocznicę ogłoszenia Narodowego Modelu Gry, którego pan jest głównym autorem. Można przyjąć, że te sukcesy są efektem tego projektu?

To byłoby uproszczenie, ale ten sukces utwierdza nas w przekonaniu, że obraliśmy właściwy kierunek. Narodowy Model Gry jest cały czas realizowany. To nie tylko studia nad tym, jaki system jest korzystniejszy: 1-4-3-3 czy 1-3-5-2. Obydwa są dobre i można je stosować w zależności od sytuacji czy predyspozycji zawodników. Jako PZPN się bardzo cieszymy, bo to my trenerów tych reprezentacji – Marcina Brosza w U-19 oraz Marcina Włodarskiego w U-17 – wybraliśmy i zatrudniliśmy. Ale zwycięstwa reprezentacji młodzieżowych to nie tylko zasługa ich i wielu nowych projektów, ale pracy trenerów klubowych. Tam się wszystko zaczyna i na co dzień toczy.

Czyli PZPN pojawia się dopiero na poziomie reprezentacji?

Znacznie wcześniej. PZPN opracował system szkolenia, naboru, rozgrywek, projekty wspierające rozwój talentów. Skautingu polegającego nie tylko na wyszukiwaniu zdolnych młodych piłkarzy, ale i trenerów z odpowiednimi predyspozycjami do pracy z nimi.

Czytaj więcej

Selekcjonerzy reprezentacji z Rakowa Częstochowa

Jest coś takiego jak skauting trenerów?

Jak najbardziej. I on też się zmienia, czy może, należałoby powiedzieć – tworzy. Do niedawna młody trener pracował raczej w miejscu zamieszkania lub jego okolicach i nie był przedmiotem transferu jak piłkarz. Albo miało się trochę szczęścia, albo nie. Tak właśnie wyglądała choćby moja droga. Na moją pracę z dziećmi w uczniowskim klubie sportowym w podpoznańskiej wsi Dopiewo zwrócono uwagę w Lechu. Trafiłem do tego klubu, potem zostałem trenerem dzieci w Wielkopolskim ZPN, a kiedy zaangażował mnie PZPN jako trenera reprezentacji U-15, miałem 29 lat. Kiedy w roku 2012, z drużyną do lat 17 zajęliśmy na mistrzostwach Europy w Słowenii trzecie miejsce, byłem trenerem 32-letnim.

Ale to nie jest norma. Większość trenerów – zwłaszcza reprezentacji juniorów – przychodzi, odchodzi i często ślad po nich ginie. Ktoś ich przyjął do pracy po znajomości, a kiedy przegrali jakieś eliminacje, to się z nimi żegnano i nikt do nich nie chciał się przyznać.

Wiem, jak jest dziś. Wspomniałem, że trener był przywiązany do miejsca zamieszkania, często z powodów praktycznych. Miejscowy był pod każdym względem tańszy. Dziś, jak pan popatrzy choćby na profesjonalne akademie, zobaczy pan tam młodych trenerów nie tylko z miasta, w którym się znajdują. Kluby ligowe też obserwują rynek i oceniają trenerów podobnie jak piłkarzy. Zatrudnienie przyszłościowego szkoleniowca to też jest inwestycja.

A nie jest już tak, że kiedy zasłużony zawodnik kończy karierę, to zostawia się go w klubie, żeby zaczął nowy etap pracy – instruktora z drużyną juniorów?

W małych, biedniejszych klubach tak może być. Tyle że nie ma już takiego pojęcia jak instruktor. Każdy, kto podejmuje się takiej pracy, musi zdobyć stosowne uprawnienia. Jest kilka szczebli wtajemniczenia. Najwyższy daje dyplom UEFA Pro, pozwalający prowadzić każdą drużynę. W Szkole Trenerów PZPN zdobyło go około 200 osób w kraju. Ale wszystkich trenerów z licencją jest w Polsce ponad 24 tysiące.

Rozumiem, że na kurs trenerski może zapisać się każdy. Do szczebla reprezentacji dotrze niewielu. Tylko ci, którzy mają szczęście i znajomości?

Zacznijmy od reprezentacji, które wywalczyły awans na mistrzostwa Europy i ich trenerów. Ich ścieżka awansu dobrze pokazuje, jak to się odbywa. Marcin Włodarski pochodzi z Krosna. Grał w kilku klubach na poziomie trzeciej ligi, pracę z dziećmi zaczynał jeszcze jako czynny zawodnik. I kiedy już wiedział, że to jest to, co mu najbardziej odpowiada, poświęcił się tylko tej pracy. Był trenerem Akademii Młodych Orłów w Rzeszowie, jeździł do Gniewina na Letnie Akademie Młodych Orłów, był analitykiem w U-17, asystentem trzech selekcjonerów reprezentacji juniorów. W roku 2017, kiedy prowadziłem kadrę U-21 na odbywających się w Polsce mistrzostwach Europy, Marcin Włodarski, nie mogąc pracować w moim sztabie, który był skompletowany, zatrudnił się jako wolontariusz pomagający kierownikowi drużyny. Tak bardzo chciał przy niej być i się uczyć, że zgodził się na inną rolę. Dziś ma 40 lat i osiągnął sukces jako samodzielny trener. Znaczy, że dokonaliśmy właściwego wyboru.

Pasja została nagrodzona.

Pasja jest bardzo ważna. Ale widzieliśmy, jakie Włodarski ma podejście do pracy. Do reprezentacji trafia się w różny sposób. Marcinowi Broszowi awansującemu z kadrą U-19 było łatwiej, bo znaliśmy go nie tylko jako dobrego piłkarza ligowego. Także jako trener Piasta, Korony czy Górnika zwrócił naszą uwagę, kiedy nie bał się stawiać na młodych zawodników.

Znanych byłych zawodników, którzy zostali trenerami, nie ma jednak wielu.

Ale nie ma ich też mało. Michał Probierz, mający przeogromne doświadczenie z ligi, prowadzi reprezentację U-21. Dariusz Gęsior, wicemistrz olimpijski z Barcelony, jest trenerem U-15, a były reprezentant Polski Rafał Lasocki pracuje z kadrą U-16. Mamy też Miłosza Stępińskiego, trenera z tytułem doktorskim, pracującego z kadrą U-20, a do niedawna z kilkoma innymi, z reprezentacją Polski kobiet włącznie oraz mającego duże doświadczenie w pracy z młodzieżą Wojciecha Kobeszkę w U-18.

To ludzie z różnych światów...

Zgoda, ale mający kilka cech wspólnych: preferują ofensywny styl gry, na pograniczu ryzyka, które może się opłacić, mają chęć działania, nie są bierni, ciągle czegoś poszukują. PZPN prowadzi 16 reprezentacji, plus tę pierwszą, najważniejszą, która podlega innym regułom. To kilkunastu pierwszych trenerów plus ich sztaby. W sumie kilkudziesięciu ludzi.

Jak liczne są sztaby reprezentacji juniorskich i młodzieżowych?

Podczas zgrupowań i meczów sztab najmłodszej reprezentacji U-15 to osiem osób, a U-21 – piętnaście. To są trenerzy, ich asystenci, trenerzy bramkarzy, przygotowania motorycznego, lekarze, fizjoterapeuci, analitycy, pracownicy techniczni. To nie jest mnożenie bytów. Każdy ma co robić. Takie są dziś standardy w całej Europie.

Mam wrażenie, że średnia wieku trenerów zatrudnionych w PZPN to niewiele ponad 40 lat. Fernando Santos znacznie zawyża tę średnią.

Mam bardzo dużo szacunku dla osób starszych i trenerów z doświadczeniem, bo od nich młodsi powinni się uczyć. Jestem miłośnikiem historii, lubię słuchać świadków zdarzeń, których sam nie przeżyłem. Moim stałym współpracownikiem przy kilku reprezentacjach, a dziś koordynatorem skautingu w związku jest były napastnik ŁKS i Legii Ryszard Robakiewicz, pracujący z trenerem Włodarskim. Skautem jest także czterokrotny mistrz Polski w barwach Górnika Zabrze Marek Piotrowicz. Józef Młynarczyk jest trenerem bramkarzy w młodzieżówce. Oni dają to, czego młodsi nie mają.

Nie wiedziałem, że PZPN też ma swoich skautów.

Czterech obserwuje dziewczęta, czterech chłopców, do tego dochodzą skauci pracujący w okręgach. Istnieje podział na województwa, każdy ogląda zawodniczki i zawodników z roczników, za które odpowiada. Ta „siatka” pozwala na obejrzenie w tygodniu około stu meczów. Nim ktoś otrzyma powołanie na zgrupowanie kadry, jest obserwowany „na żywo”.

Można przyjąć, że dzięki systemowi i tym wszystkim zabiegom nie stracimy z oczu żadnego talentu? Grzegorz Lato i Robert Lewandowski nie zagrali w reprezentacji juniorów, bo – kiedy nie mieli jeszcze 18 lat – nikt nie zwrócił na nich uwagi.

Czasami talent, jeśli w ogóle jest, eksploduje później. Zdarzają się też zawodnicy przewyższający umiejętnościami rówieśników, co oczywiście daje nadzieje, że osiągną szczyty. Kończą jednak wiek juniora i wtapiają się w szarość. Przyczyn jest wiele. Nie możemy powiedzieć, że nasz system wyszukiwania talentów jest szczelny i skuteczny na 100 procent. Żadna federacja tego nie powie. Ale Kacper Kozłowski, dziś w Vitesse Arnhem, czy Mateusz Łęgowski z Pogoni, obydwaj z rocznika 2003, mający za sobą debiut w pierwszej reprezentacji, są przez nas obserwowani, od kiedy skończyli 13 lat. Podobnie jak bramkarz Legii Kacper Tobiasz. Nicola Zalewski, wypatrzony we Włoszech przez skautów zagranicznych Macieja Chorążyka, jest przez nas monitorowany od 15. roku życia. Praktycznie nie zdarza się dziś, żeby do pierwszej reprezentacji awansował ktoś bez historii od najmłodszych kadr juniorskich.

Jak wygląda praca, kiedy nie ma meczów i zgrupowań?

Trenerzy są ciągle w drodze, z meczu na mecz. W każdy poniedziałek mam kilkugodzinne spotkania online w gronie trenerów i skautów. Bardzo to lubię, bo to jest burza mózgów.

Kluby ligowe też obserwują rynek, bo zatrudnienie przyszłościowego szkoleniowca to także inwestycja

Marcin Dorna

Kto uczy polskich trenerów? Kim są wasi nauczyciele?

Są uczelnie wychowania fizycznego i Szkoła Trenerów PZPN, w której wykładają specjaliści z różnych dziedzin. Utworzyliśmy tam pięć nowych kierunków studiów: dla dyrektora sportowego, dyrektora akademii, trenera przygotowania motorycznego, analityka i skauta. Słuchaczami są bardzo często byli zawodnicy i trenerzy o bardzo znanych nazwiskach. Natomiast wśród wykładowców mieliśmy ostatnio dyrektorów sportowych Newcastle, Slavii Praga i BK Haecken z Goeteborga, który w roku 2022 zdobył tytuł mistrza Szwecji. PZPN współpracuje też z innymi federacjami. Po zajęciach w szkole trenerzy wyjeżdżają do klubów, żeby zobaczyć, jak to wszystko wygląda w praktyce i co można zmienić, żeby było lepiej.

Maciej Mateńko, wiceprezes do spraw szkolenia, powiedział, że ciesząc się z sukcesów reprezentacji juniorów, nie powinniśmy zapominać o celu nadrzędnym. A jest nim awans dzisiejszych juniorów do pierwszej reprezentacji. Pan też tak to postrzega?

Tak, ale chcemy awansować na juniorskie mistrzostwa Europy, żeby zawodnicy mogli zdobywać doświadczenie. Nie ma nic lepszego niż współzawodnictwo międzynarodowe, bo ono gwarantuje rozwój sportowy, daje konieczne w sporcie przeżycia i pewność siebie. Jeśli Karol Linetty podczas mistrzostw Europy juniorów grał przeciw najlepszym Niemcom, m.in. z Leonem Goretzką, to z czasem rywalizacja na podobnym poziomie staje się dla niego normą. A Linetty jest tylko jednym z kilkudziesięciu przykładów.

Czy pod względem szkolenia młodzieży możemy się porównać z resztą Europy?

Na pewno nie jesteśmy w tyle. Na mistrzostwa U-19 weszliśmy pierwszy raz od 17 lat. W eliminacjach przegrały reprezentacje Niemiec i Francji. Belgii i Danii nie będzie ani w tych mistrzostwach, ani w kategorii U-17. Są to kraje, z którymi często się porównywaliśmy, więc możemy mówić o sukcesie. Ale w tych kategoriach wiekowych nic nie jest dane na zawsze. Potrzebna jest pokora. Jeszcze nie jesteśmy mistrzami. Może ci chłopcy nimi zostaną, kiedy staną się seniorami.

28 marca w odstępie kilku godzin do finałów mistrzostw Europy awansowały dwie reprezentacje Polski: do lat 17 i 19. Niemal dokładnie w siódmą rocznicę ogłoszenia Narodowego Modelu Gry, którego pan jest głównym autorem. Można przyjąć, że te sukcesy są efektem tego projektu?

To byłoby uproszczenie, ale ten sukces utwierdza nas w przekonaniu, że obraliśmy właściwy kierunek. Narodowy Model Gry jest cały czas realizowany. To nie tylko studia nad tym, jaki system jest korzystniejszy: 1-4-3-3 czy 1-3-5-2. Obydwa są dobre i można je stosować w zależności od sytuacji czy predyspozycji zawodników. Jako PZPN się bardzo cieszymy, bo to my trenerów tych reprezentacji – Marcina Brosza w U-19 oraz Marcina Włodarskiego w U-17 – wybraliśmy i zatrudniliśmy. Ale zwycięstwa reprezentacji młodzieżowych to nie tylko zasługa ich i wielu nowych projektów, ale pracy trenerów klubowych. Tam się wszystko zaczyna i na co dzień toczy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Bilety na Euro 2024. Czy są imienne? Co z wysyłką i zwrotem? Jakie ceny dla dzieci?
Piłka nożna
Euro 2024. Jak Luciano Spalletti odbudowuje reprezentację Włoch
Piłka nożna
Nowy termin sprzedaży biletów na mecze Polski na Euro 2024. Jest komunikat PZPN
Gruzja
Rząd zdecydował o odznaczeniu piłkarzy za awans na Euro 2024
Piłka nożna
Polska na Euro 2024. Jak kupić bilety na jej mecze? Uwaga na jeden warunek