Coś złego dzieje się z polskim asem, odkąd wrócił z mundialu w Katarze. Jest cieniem piłkarza z początku sezonu, gdy niosła go euforia po transferze do Barcelony.
Nie chodzi tylko o to, że nie strzela już tylu goli, co latem i jesienią. Problem w tym, że często bywa niewidoczny, snuje się po boisku, chwilami można zapomnieć, że w ogóle jest na murawie. Rzadko dochodzi do sytuacji bramkowych, a kiedy już ma dogodną okazję, nie jest tak skuteczny jak dawniej.
Czytaj więcej
Gianni Infantino będzie szefem FIFA do 2027 roku, a może dłużej. Chciał się poddać, ale zainspirowało go odrodzenie Rwandy po ludobójstwie. Szwajcar wyznał też miłość i usłyszał: „Kochamy cię, prezydencie”, choć to nie były wybory, tylko koronacja.
Współpraca z młodszymi kolegami, nad którą rozpływały się hiszpańskie media, nie przynosi już takich efektów. Zdarza się, że Polak nie może się doczekać podań. Nie bez znaczenia jest kontuzja Pedriego, który z Lewandowskim rozumiał się bez słów. Dziś komunikacja często zawodzi, a frustrację widać zwłaszcza po jego minach i gestach.
To dla niego sytuacja nowa, bo w Bayernie cała taktyka była ustawiona pod niego. Mógł więc skupić się na swoich ofensywnych zadaniach i biciu strzeleckich rekordów.
Miesiąc bez gola
Przeprowadzka do Hiszpanii miała przybliżyć go do wymarzonej Złotej Piłki i wygrywania trofeów w Europie. Tymczasem to Barcy nie ma już dawno w Lidze Mistrzów, odpadła też z Ligi Europy, a Bawarczycy wyeliminowali Paris Saint-Germain, są w ćwierćfinale Champions League i wyrośli na faworyta. Lothar Matthaeus, były gwiazdor zespołu z Monachium i reprezentacji Niemiec, stwierdził nawet na łamach „Bilda”, że Bayern ma obecnie najlepszy skład w historii.
Liczby nie kłamią. Do katarskiego mundialu polski napastnik strzelił dla Barcelony 18 goli w 19 meczach, po powrocie z Kataru już tylko siedem w 13 spotkaniach – ledwie dwa w lidze. To dane niepokojące, choć Lewandowski w pierwszej części sezonu wypracował sobie tak dużą przewagę nad konkurencją, że w klasyfikacji strzelców La Liga nadal patrzy na rywali z góry (15 bramek).
Czytaj więcej
Królewscy pokonali po raz drugi Liverpool (1:0), a zespół z Neapolu nie dał szans Eintrachtowi Frankfurt (3:0). Gol Piotra Zielińskiego z rzutu karnego.
Dziś, zamiast liczyć mu serie meczów z golem, cieszymy się, gdy trafi w dwóch spotkaniach z rzędu. Więcej niż jedną bramkę zdobył poprzednio w styczniu – w 1/8 finału Pucharu Króla, kiedy przeciwnikiem Barcy była trzecioligowa AD Ceuta. Na gola w jakichkolwiek rozgrywkach czeka od 23 lutego.
To prawda, że z rytmu wybijały go przymusowe przerwy – trzymeczowe zawieszenie za czerwoną kartkę, a ostatnio uraz mięśniowy – Lewandowski nie jest przyzwyczajony do śledzenia gry z pozycji widza, ale gdy był w formie, nic nie było w stanie mu przeszkodzić.
– On zawsze chce grać i zawsze ma dobre samopoczucie. Porównałbym go do Ronaldinho i Leo Messiego. Zmienił mentalność tej drużyny i jest naszym liderem, przykładem dla innych, jeśli chodzi o zaangażowanie oraz poświęcenie. Wygrywaliśmy bez niego, ale bardzo nam go brakowało – chwalił Lewandowskiego Xavi przed ostatnim meczem z Athletikiem Bilbao.
Polak wrócił po kontuzji, ale zanotował jeden z najsłabszych występów w katalońskiej koszulce. To, co parę miesięcy temu przychodziło mu z łatwością, teraz nie funkcjonuje. Brak mu szybkości i precyzji, ma więcej strat, podejmuje nietrafione decyzje i częściej pudłuje. Słychać opinie, że gdyby nie niepodważalna pozycja w zespole, powinien usiąść na ławce.
Czytaj więcej
48 drużyn rozegra 104 mecze w trzech krajach. Zgodnie z obietnicą szefa międzynarodowej federacji Gianniego Infantino wszystkiego będzie więcej.
Spadek formy Lewandowskiego sprawił, że Barca – z nim czy bez niego – nauczyła się przepychać zwycięstwa. W tym roku wygrała już osiem meczów wynikiem 1:0. Nikt nie będzie jednak marudził, jeśli takim rezultatem skończy się El Clasico.
Transmisja meczu Barcelona – Real w niedzielę o 21.00 w Canal+ Sport i Eleven Sports 1
Lewandowski nie traci humoru i nadziei, że wyjdzie z zapaści. – W jakiej formie jestem? W takiej, że mógłbym być w lepszej – żartował w rozmowie z Eleven Sports. – Ostatnie tygodnie zdecydowanie nie były dla mnie łatwe. Z wielu różnych powodów. Ale to jest piłka nożna i czasami takie momenty się zdarzają. Tym bardziej że przechodzimy przez pewien proces. Nie wszystko idzie po naszej myśli, ale dobro klubu i drużyny jest najważniejsze. Przychodząc do Barcelony, zdawałem sobie sprawę, że w pierwszym sezonie nie będę mógł myśleć o tych wszystkich rekordach, które chciałem pobić. Ale, oczywiście, chcę zdobyć jak najwięcej bramek.
Hiszpańskie media nazywają go koszmarem Realu, choć ponad połowa jego strzeleckiego dorobku przeciw Królewskim (siedem goli w dziesięciu meczach) pochodzi z czasów, gdy grał jeszcze w Borussii Dortmund. Cztery bramki w półfinale Ligi Mistrzów 2013 zapewniły mu miejsce w historii i status wschodzącej gwiazdy. W ligowym El Clasico wciąż nie trafił.
Twierdza Camp Nou
Jesienią Królewscy wygrali 3:1, a Polak nie wyszedł z cienia madryckich gwiazd. Boisko opuszczał, nie kryjąc rozczarowania. Nie tak wyobrażał sobie debiut w meczu, który generuje największą oglądalność na świecie. Błyszczał za to Karim Benzema, który dzień później odebrał w Paryżu swoją pierwszą Złotą Piłkę. Po tamtym zwycięstwie Real został liderem ligi hiszpańskiej, ale później zdarzyło mu się wiele wpadek i dziś traci do Barcy aż dziewięć punktów. To więc ostatnia okazja, by nawiązać jeszcze walkę z Katalończykami.
zdobył w tym sezonie La Liga Robert Lewandowski
Dziennik „Mundo Deportivo” zwraca uwagę na imponującą serię zawodników Xaviego. Na Camp Nou nie ponieśli porażki w żadnym z 12 meczów ligowych, stracili tylko jednego gola – z rzutu karnego. Żaden z zespołów z wielkich lig nie zbliża się do tych liczb, następny w zestawieniu Inter stracił na własnym stadionie sześć bramek, Real – dziewięć.
Zepsuć statystykę
Piłkarzom Carlo Ancelottiego nie zabraknie motywacji, by tę statystykę zepsuć. Z Barceloną mają rachunki do wyrównania, bo przegrali z nią już w tym roku w finale Superpucharu Hiszpanii (1:3) i w pierwszym spotkaniu półfinałowym Pucharu Króla (0:1, rewanż 5 kwietnia na Camp Nou). Może więc dojść do sytuacji, że ostatnim kołem ratunkowym, by zakończyć sezon z trofeum, będzie dla Królewskich triumf w Lidze Mistrzów.
Po El Clasico nastąpi dwutygodniowa przerwa na eliminacje Euro 2024. Oby Lewandowski wreszcie się przełamał i przyjechał na zgrupowanie kadry w dobrym nastroju, bo zmagająca się z plagą kontuzji reprezentacja bardzo go potrzebuje. Grę o awans Polacy zaczynają od meczów z dwoma najsilniejszymi rywalami w grupie – Czechami (24 marca w Pradze) i Albanią (trzy dni później w Warszawie). Dziś w samo południe nowy selekcjoner Fernando Santos ogłosi swoje pierwsze powołania.