Gianni Infantino. Król plugawy, ale kochany

Gianni Infantino będzie szefem FIFA do 2027 roku, a może dłużej. Chciał się poddać, ale zainspirowało go odrodzenie Rwandy po ludobójstwie. Szwajcar wyznał też miłość i usłyszał: „Kochamy cię, prezydencie”, choć to nie były wybory, tylko koronacja.

Publikacja: 16.03.2023 13:44

Gianni Infantino. Król plugawy, ale kochany

Foto: AFP

Infantino to więcej niż nazwisko, to stan umysłu. Szef FIFA podczas ostatniego mundialu opowiadał, że czuje się Katarczykiem, Arabem, Afrykaninem, gejem, niepełnosprawnym, a także pracownikiem-migrantem, skoro urodził się w szwajcarskim Brig jako syn Włochów, a koledzy w szkole prześladowali go, bo miał piegi i rude włosy. To uczy empatii. Chyba właśnie doświadczenia dzieciństwa sprawiły, że jego zdolność do współodczuwania nie ma dziś granic.

52-latek przyjechał na Kongres FIFA do Kigali po swoje. Był pewny reelekcji. Nie doczekał podczas 7-letnich rządów poważnej opozycji, więc podczas przemówienia pozwolił sobie na kolejną podróż przez czas i tożsamości.

Infantino wrócił do 2016 roku i swojej pierwszej kampanii wyborczej. Odwiedził wówczas Rwandę przy okazji turnieju piłkarskiego i usłyszał, że nie może liczyć na poparcie tamtejszych działaczy. Był bliski rezygnacji, ale się nie poddał. Tak samo, jak Rwanda, która odrodziła się przecież po ludobójstwie. Historia kraju go zainspirowała. On nie tylko pomyślał o takim porównaniu. Ubrał go w słowa. Później dostał głośne brawa. Reelekcję wygrał przez aklamację.

Byłem w miejscu pamięci ludobójstwa, każdy powinien je odwiedzić. Powiedziałem sobie: "Kim jestem, aby się poddawać?" To, co Rwanda wycierpiała i jak się odrodziła jest inspiracją dla całego świata

Gianni Infantino

Futbolem może porządzić nawet do 2031 roku, bo jego pierwsza, 39-miesięczna kadencja, nie liczy się do 12-letniego limitu ustalonego w przepisach FIFA. Na pewno zostawi w tym czasie na piłce swój ślad.

Jest obywatelem świata. Mieszka w Katarze - niektórzy się wyzłośliwiają, że chce pozostać poza zasięgiem szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości. Urodził się w miasteczku położonym 10 km od Visp, gdzie wychował się jego poprzednik na stanowisku szefa FIFA Sepp Blatter. Grał w piłkę, ale amatorsko. Rodzice woleli, żeby się uczył - zna siedem języków, ukończył prawo - choć przecież później Gianni wyznał, że lata szkolne były horrorem.

Czytaj więcej

Prezes FIFA wybrany. Gianni Infantino utrzymał stanowisko

Chyba go zahartowały. Widzi więcej. Dostrzega, że Europa zamyka przed emigrantami granice, a Katar je otwiera. Wie, że osoby LGBTQ+ są nad Zatoką Perską mile widziane, a dyskryminujące ich ustawy istnieją raczej w innych krajach.

Został szefem FIFA, dopieszczając najmniejsze federacje - ich głosy mają taką samą wartość jak te należące do gigantów - ale klęka też przed wielkimi. Spotykał się z Donaldem Trumpem, Mohammedem bin Salmanem, Władimirem Putinem. Chwalił miłość prezydenta Rosji do sportu, grali razem w piłkę, wreszcie przyjął od niego Order Przyjaźni. Wielokrotnie widzieliśmy, że łączy ich coś więcej niż interesy. Może nawet męska przyjaźń.

Czytaj więcej

Gianni Infantino. Typowy piłkarski boss

Ożenił się z pochodząca z Libanu Lena al-Ashqar. Mają czwórkę dzieci. - Jako ojciec pięknych córek wiem, jak dużo uwagi należy poświęcać kobietom - przekonuje, mówiąc o popularyzacji piłki.

Infantino podczas przemówienia podkreślił, jak wzrosły nagrody podczas mundialu pań (od 15 do 150 mln dol. między 2015 a 2023 rokiem) i gromił nadawców telewizyjnych, którzy wciąż za turniej panów płacą „100 razy więcej”. Nie wspomniał, że FIFA długo forsowała pomysł, aby sponsorem tegorocznych MŚ została saudyjska agencja turystyczna, choć mowa o kraju, który kobiety dyskryminuje. Dziś - według „The Athletic” - federacja próbuje się z tego wycofać.

Siedem lat temu Szwajcar przekonywał delegatów, że „pieniądze FIFA to ich pieniądze”. Teraz to powtórzył. Trudno się dziwić, że za etykietkę swoich rządów uznaje rekordowe zyski.

Ostatni mundial był „najlepszy”, a ten kolejny będzie „najwspanialszy”. FIFA w latach 2023-26 zarobi 11 mld dolarów, czyli blisko połowę więcej niż podczas poprzedniego czterolecia. Krajowe federacja podobno dostają dziś rocznie 7-krotnie większe wypłaty niż kiedy zaczynał kadencję. - Gdyby robił tak szef spółki, udziałowcy chcieliby go zatrzymać na stanowisku na zawsze, ale ja na razie jestem z wami tylko na kolejne cztery lata - mówi Infantino.

Jego reelekcję tłum zatwierdził owacją i choć nie wszyscy wstali - skromnym głosem protestu byli Duńczycy, Szwedzi, Norwegowie czy Niemcy - to szefa FIFA to nie zraziło.

Obiecał, że wciąż będzie pracował, aby jednoczyć świat piłki. - Tym, którzy mnie kochają - a wiem, że jest ich wielu - a także tym, którzy mnie nienawidzą, choć jest ich kilku, mówię: „kocham was wszystkich” - oznajmił. Sekretarz generalna FIFA Fatma Samoura dodała: „My też cię kochamy, prezydencie”. Infantino się uśmiechnął. Wiedział, że Samoura nie mówi tylko za siebie. Jest przecież mężem stanu, którego piłka potrzebowała, a na którego nie zasłużyła.

Infantino to więcej niż nazwisko, to stan umysłu. Szef FIFA podczas ostatniego mundialu opowiadał, że czuje się Katarczykiem, Arabem, Afrykaninem, gejem, niepełnosprawnym, a także pracownikiem-migrantem, skoro urodził się w szwajcarskim Brig jako syn Włochów, a koledzy w szkole prześladowali go, bo miał piegi i rude włosy. To uczy empatii. Chyba właśnie doświadczenia dzieciństwa sprawiły, że jego zdolność do współodczuwania nie ma dziś granic.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Mundial. Inflacja emocji
Sport
Sport w mocnym uścisku dyktatorów
Piłka nożna
Nowe rynki i kasa. Szef FIFA nie ustaje w kolejnych pomysłach na pompowanie piłki
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący