Płace piłkarskich selekcjonerów: Ławka pełna pieniędzy

Portugalczyk Fernando Santos będzie najlepiej opłacanym selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski, ale i tak daleko mu do światowej czołówki trenerów z najwyższymi zarobkami.

Publikacja: 30.01.2023 12:00

Diego Simeone dla szefów Atletico Madryt wart jest każdych pieniędzy

Diego Simeone dla szefów Atletico Madryt wart jest każdych pieniędzy

Foto: AFP

Według pierwszych nieoficjalnych informacji Santos miał pobierać w Polsce około 2,5-3 mln euro rocznie, co w przeliczeniu na naszą walutę dawałoby 12-14 mln zł, czyli około milion złotych miesięcznie.

Sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki Nożnej Łukasz Wachowski twierdzi jednak, że pensja portugalskiego trenera będzie dużo niższa. - Kwoty są sporo przestrzelone. Liczę ten projekt sumarycznie i są to zdecydowanie mniejsze koszty - tłumaczy Wachowski. - Mamy bardzo stabilną sytuację finansową. Rok 2022 będzie rekordowym pod względem przychodów. Będzie to kwota, która przekroczy 400 milionów złotych.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: Nowy trener, powrót nadziei

Jak ustalił "Przegląd Sportowy", wynagrodzenie Santosa ma być dwukrotnie niższe i wynieść maksymalnie 1,25 mln euro. To milion mniej, niż otrzymywał jako selekcjoner Portugalii. Nadal jednak będzie zarabiał w Polsce lepiej od swoich poprzedników. Miesięcznie na jego konto wpływać będzie około 100 tys. euro. Opłacany dotąd najhojniej Paulo Sousa zgarniał co miesiąc 75 tys.

Jeśli Santos awansuje z Polską na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, będzie mógł liczyć nie tylko na przedłużenie umowy do mundialu 2026, ale też na pokaźną premię - ponad milion euro. Zdaniem "Przeglądu Sportowego" finansowe ustępstwa były możliwe dzięki prowadzeniu do końca negocjacji z innymi kandydatami - drugim z Portugalczyków Paulo Bento oraz pochodzącym z Bośni i Hercegowiny Vladimirem Petkoviciem.

Flick najdroższym selekcjonerem

PZPN jest dziś na tyle bogatą federacją, że nie będzie potrzebował wsparcia żadnego ze sponsorów - tak jak kiedyś przy opłacaniu pensji Leo Beenhakkera. Holender otrzymywać miał około 300 tys. zł miesięcznie. Do jego wynagrodzenia dokładał się browar Tyskie.

Gorzej od Czesława Michniewicza wynagradzani byli tylko trenerzy Kanady, Ghany, Walii, Kostaryki, Kamerunu, Senegalu i Tunezji.

Na zbliżone zarobki liczyć mógł rodak Santosa Paulo Sousa, który na stanowisku wytrzymał niespełna rok i uciekł do Brazylii, bo znalazł lepiej płatną pracę w klubie. Jego polscy poprzednicy - Jerzy Brzęczek, Adam Nawałka, Waldemar Fornalik i Franciszek Smuda - dostawali co miesiąc między 100 a 200 tys. zł.

Czesław Michniewicz, zwolniony po mundialu w Katarze, inkasował około 200 tys, a i tak na tle wszystkich 32 selekcjonerów, którzy przyjechali na turniej, wyglądał jak ubogi krewny. Gorzej wynagradzani byli tylko trenerzy Kanady, Ghany, Walii, Kostaryki, Kamerunu, Senegalu i Tunezji.

Według zestawienia przygotowanego przez portal "Finance Football" czołową dziesiątkę otwierał Szwajcar Murat Yakin, prowadzący reprezentację swojego kraju (1,6 mln euro rocznie). Jedno miejsce wyżej był Santos, który z Portugalią awansował do ćwierćfinału. Zarabiał 2,25 mln. Wyprzedzał go zatrudniony przez gospodarzy mundialu Hiszpan Felix Sanchez Bas. Mimo pensji sięgającej 2,4 mln, cudu ze słabym Katarem nie dokonał.

2,6 mln dostawał trener mistrzów świata, Argentyńczyk Lionel Scaloni - najmłodszy selekcjoner na mundialu (44 lata). Trzysta tysięcy więcej pobierał w Meksyku jego rodak Gerardo Martino. Tyle samo otrzymywać miał stojący na czele Holandii Louis Van Gaal. 3,6 mln trafiało na konto Brazylijczyka Tite, zajmującego jedną z najgorętszych posad w futbolu - trenera Canarinhos.

Podium należało do Francuza Didiera Deschampsa (3,8 mln), Anglika Garetha Southgate'a (5,8 mln) i Niemca Hansa-Dietera Flicka (6,5 mln). Tylko pierwszy z nich świętował sukces na boisku. Francuzi nie obronili wprawdzie tytułu, ale drugi raz z rzędu zagrali w finale. Anglicy odpadli w ćwierćfinale, a Niemcy znów nie wyszli z grupy.

Królewski kontrakt Simeone

Żaden z nich nie może się jednak równać z trenerami pracującymi w silnych europejskich klubach. Z publikowanej co roku przez francuski dziennik "L'Equipe" listy wynika, że rekordzista pobiera rocznie około 40 mln euro. I jest nim Diego Simeone, który od 2011 roku prowadzi Atletico Madryt.

Dla szefów klubu wart jest każdych pieniędzy, bo z drużyny walczącej o utrzymanie uczynił ekipę, której obawiają się giganci. Wygrał z nią dwa razy Ligę Europy (2012, 2018), dwukrotnie awansował do finałów Ligi Mistrzów (2014, 2016), zdobył także dwa tytuły mistrza Hiszpanii (2014, 2021), zostawiając w tyle Real i Barcelonę.

Simeone nie jest tak medialny jak Pep Guardiola czy Juergen Klopp, a mimo wszystko to on ma królewskie zarobki. Wkrótce może się to jednak zmienić. Słychać, że Argentyńczyk jest bliski zakończenia swojej misji w Madrycie już po tym sezonie - rok przed upływem umowy.

Atletico nie jest sponsorowane przez żadnego szejka czy oligarchę, dlatego tym większym zaskoczeniem może wydawać się fakt, że Simeone otrzymywał w zeszłym roku prawie dwukrotnie wyższą pensję niż drugi w zestawieniu Guardiola w Manchesterze City wspieranym przez inwestorów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Hiszpan pobierał około 23 mln euro. Choć przez sześć lat nie wygrał Ligi Mistrzów, dla arabskich właścicieli jest bezcenny. Zespoły Guardioli zawsze gwarantują spektakl na boisku. Szejkowie wierzą, że poza piłkarską ucztą dla oka doczekają się też wreszcie trofeum.

Simeone jest krezusem, ale zestawienie zarobków trenerskiej czołówki potwierdza, że to w Anglii są największe pieniądze. I że płaci się tam hojnie nie tylko piłkarzom. Za plecami Guardioli znajdują się jego konkurenci z Liverpoolu i Tottenhamu - Juergen Klopp i Antonio Conte. Obaj dostawali w ubiegłym roku po około 18 mln euro.

Dla obydwu ten sezon nie układa się tak, jakby chcieli. Liverpool, który w poprzednich latach bił się z Manchesterem City o mistrzostwo Anglii, zajmuje miejsce w środku tabeli. Klopp pomógł drużynie odzyskać po 30 latach tytuł, a teraz chce ją wyprowadzić z kryzysu. Nie zamierza opuszczać pokładu, gdy dzieje się gorzej. Umowę ma ważną do 2026 roku.

Conte z Tottenhamem pożegna się prawdopodobnie w czerwcu. Wszystko przez nieporozumienia z władzami klubu. Włoch nie może się doprosić o wzmocnienia. Uważa, że bez nich drużyna nie będzie w stanie walczyć o trofea. Ofert pracy raczej mu nie zabraknie, pewnie równie atrakcyjnych finansowo jak ta w Londynie.

Według pierwszych nieoficjalnych informacji Santos miał pobierać w Polsce około 2,5-3 mln euro rocznie, co w przeliczeniu na naszą walutę dawałoby 12-14 mln zł, czyli około milion złotych miesięcznie.

Sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki Nożnej Łukasz Wachowski twierdzi jednak, że pensja portugalskiego trenera będzie dużo niższa. - Kwoty są sporo przestrzelone. Liczę ten projekt sumarycznie i są to zdecydowanie mniejsze koszty - tłumaczy Wachowski. - Mamy bardzo stabilną sytuację finansową. Rok 2022 będzie rekordowym pod względem przychodów. Będzie to kwota, która przekroczy 400 milionów złotych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego