Sir Jim chce spełnić marzenie

Manchester United szuka nowego właściciela. Ofertę złożyła już firma Ineos należąca do jednego z najbogatszych Brytyjczyków – sir Jima Ratcliffe’a.

Publikacja: 19.01.2023 03:00

Jim Ratcliffe od dziecka jest kibicem Manchesteru United

Jim Ratcliffe od dziecka jest kibicem Manchesteru United

Foto: AFP

Kibicom z Old Trafford od dawna nie podoba się styl zarządzania klubem przez amerykańską rodzinę Glazerów. Przy każdej okazji dają wyraz swojemu niezadowoleniu, organizują protesty i przynoszą na mecze transparenty nawołujące ich do odejścia.

Kiedy dwie dekady temu Glazerowie przejmowali Manchester United, był on potęgą sportową i marketingową, zdobywał seryjnie tytuły mistrza Anglii i bił się o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Od dziesięciu lat nie może jednak wygrać Premier League, w Europie przestał budzić strach i choć wciąż ma mnóstwo fanów na całym świecie, trudno oprzeć się wrażeniu, że czas na Old Trafford się zatrzymał. Mówił o tym w słynnym już wywiadzie z Piersem Morganem Cristiano Ronaldo, który po powrocie do Manchesteru pokłócił się ze wszystkimi, doprowadził do rozwiązania kontraktu i wyjechał grać do Arabii Saudyjskiej.

Odkąd drużynę opuścił sir Alex Ferguson, Czerwone Diabły pogrążają się w przeciętności, a kibice mają pretensje do Glazerów, że uczynili z klubu maszynkę do zarabiania pieniędzy. Oskarżają ich o chciwość i „zabijanie najlepszej instytucji piłkarskiej na świecie”. Dług United wynosi dziś 500 mln funtów, w rankingu Deloitte „Football Money League” uwzględniającym przychody klub spadł przed rokiem na najniższe miejsce w historii (piąte). Wyprzedziły United nie tylko Real Madryt, Barcelona i Bayern Monachium, ale również Manchester City. Ta klasyfikacja była tym bardziej bolesna, że sąsiedzi po raz pierwszy znaleźli się na jej szczycie.

Czytaj więcej

Arabski wyścig zbrojeń. Katar też chce mieć angielski klub

Nic dziwnego, że wszyscy sympatycy zespołu z taką uwagą i nadzieją śledzą informacje dotyczące sprzedaży klubu. Glazerowie oczekują co najmniej 5 mld funtów, a transakcję zlecili nowojorskiemu bankowi The Raine Group, który w ubiegłym roku pośredniczył w poszukiwaniach nowego właściciela dla Chelsea Londyn.

Spekulacje, kto kupi United, trwają od kilku tygodni. Wśród potencjalnych nabywców wymieniano m.in. amerykański koncern Apple oraz miliardera Jeffa Bezosa, twórcę Amazona.

Oficjalną ofertę złożyła jak na razie grupa Ineos. – Przystąpiliśmy do procesu zakupu – potwierdził w rozmowie z „Timesem” rzecznik firmy, która jest potentatem na rynku chemicznym. Firmie Ineos największą popularność przyniosła inwestycja w utytułowany kolarski zespół, znany wcześniej pod nazwą Sky (obecnie Ineos Grenadiers), w którym jeździ Michał Kwiatkowski. Ineos inwestuje pieniądze nie tylko w kolarstwo, także w Formułę 1 (partner ekipy Mercedes), żeglarstwo, rugby czy futbol. Jest m.in. właścicielem OGC Nice, grającego we francuskiej Ligue 1. Plotkowano, że chce kupić West Ham Londyn oraz Chelsea po tym, jak ze względu na nałożone przez brytyjski rząd sankcje związane z agresją Rosji na Ukrainę musiał się jej pozbyć oligarcha Roman Abramowicz.

Założyciel i właściciel grupy Ineos Jim Ratcliffe pochodzi z okolic Manchesteru, nie ukrywa, że jest kibicem United, a przejęcie ukochanego klubu byłoby spełnieniem jego marzeń. Starał się o to już kilka razy, ale nigdy realizacja planu nie była tak blisko.

Ratcliffe mógłby na pewno liczyć na przychylność publiczności z Old Trafford i – przynajmniej na początku – na większy kredyt zaufania niż Glazerowie. Ten syn stolarza i księgowej stworzył od podstaw firmę, która stała się ważnym graczem na rynku. Majątek 70-letniego dziś Brytyjczyka amerykański Bloomberg wycenia na 25 mld dol. W 2018 r. – dwa lata po tym, jak poparł wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – Ratcliffe przeprowadził się do Monako.

– Manchester United wspieram przez całe życie. Byłem w Barcelonie podczas najbardziej niezwykłego meczu w 1999 r. (finał Ligi Mistrzów z Bayernem wygrany dzięki bramkom w samej końcówce – przyp. red.). Mam go głęboko w pamięci – opowiadał w jednym z wywiadów.

Na razie Glazerowie zbierają oferty (spodziewane są propozycje z Ameryki, Azji i Bliskiego Wschodu), w lutym zamierzają zająć się ich analizą. Cały proces chcieliby zamknąć najpóźniej do końca kwietnia.

Gdyby Manchester United trafił w brytyjskie ręce, można by mówić o odwróceniu trendu. W Premier League są już tylko cztery kluby, w których większościowe udziały posiadają inwestorzy z Anglii. Jedynym z czołówki jest Tottenham, którym niedawno zainteresowanie wyrazili Katarczycy sponsorujący Paris Saint-Germain. Arsenal, Liverpool i Chelsea – podobnie jak Manchester United – należą do Amerykanów, Manchester City i Newcastle – do arabskich szejków.

Kibicom z Old Trafford od dawna nie podoba się styl zarządzania klubem przez amerykańską rodzinę Glazerów. Przy każdej okazji dają wyraz swojemu niezadowoleniu, organizują protesty i przynoszą na mecze transparenty nawołujące ich do odejścia.

Kiedy dwie dekady temu Glazerowie przejmowali Manchester United, był on potęgą sportową i marketingową, zdobywał seryjnie tytuły mistrza Anglii i bił się o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Od dziesięciu lat nie może jednak wygrać Premier League, w Europie przestał budzić strach i choć wciąż ma mnóstwo fanów na całym świecie, trudno oprzeć się wrażeniu, że czas na Old Trafford się zatrzymał. Mówił o tym w słynnym już wywiadzie z Piersem Morganem Cristiano Ronaldo, który po powrocie do Manchesteru pokłócił się ze wszystkimi, doprowadził do rozwiązania kontraktu i wyjechał grać do Arabii Saudyjskiej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne