Szczęsny mógł tylko rozkładać bezradnie ręce, kiedy jego koledzy z eksperymentalnie zestawionej obrony popełniali błąd za błędem. Milik mógł co najwyżej odliczać minuty do wejścia na boisko.
Całą pierwszą połowę przesiedział na ławce rezerwowych, a gdy w końcu z niej wstał, Juventus przegrywał już 1:3.
Wydawało się, że czwarty gol strzelony przez Benficę zamknie mecz. Massimiliano Allegri wpuścił kilku młodych chłopaków i wtedy Juve nieoczekiwanie się przebudziło. Sygnał dał Milik, zdobywając efektowną bramkę, dwie minuty później zamieszanie w polu karnym wykorzystał Weston McKennie i zrobiło się 3:4.
Szczęśliwego zakończenia jednak nie było. Juventus stracił szansę na wyjście z grupy, a jeśli za tydzień przegra u siebie z Paris Saint-Germain, może go zabraknąć wiosną nawet w Lidze Europy.
PSG, podobnie jak Benfica, jest już pewne awansu. Miejsce w 1/8 finału zagwarantowały sobie we wtorek także Chelsea i Borussia Dortmund.