Kiedy w poniedziałek wieczorem odbierał w Paryżu nagrodę, pewnie przed oczami miał wszystkie przeszkody, jakie musiał pokonać, by dotrzeć do tego miejsca. Kłopoty z prawem, samochodowe wypadki, afery i seksualne skandale, wyrzucenie z reprezentacji Francji.
To jednak już za nim. Wielki buntownik zmienił się w pokornego przywódcę pracującego na chwałę drużyny. Przemawiając ze sceny Théâtre du Châtelet, nie przypominał piłkarza, który kiedyś swoją butą i arogancją odpychał od siebie ludzi. Gdyby ktoś nie znał jego przeszłości, mógłby raczej pomyśleć, że ma do czynienia z człowiekiem ważącym każde słowo.
– To wielka duma widzieć tę nagrodę przed sobą. Marzyłem o niej od dziecka. Przebyłem długą drogę, by tu dojść. Był taki moment, gdzie nie było mnie we francuskiej kadrze i nie wszystko szło po mojej myśli. Ale nigdy nie przestałem wierzyć – mówił Benzema, oklaskiwany przez publiczność zgromadzoną w paryskim teatrze. – Złota Piłka to wyróżnienie indywidualne, ale postrzegam je jako trofeum drużynowe. Gdyby nie moi koledzy z Realu, nie byłoby mnie tutaj – dodał skromnie.
Czytaj więcej
Reakcja na „Złotą Piłkę” dla Karima Benzemy jest dowodem, że francuskie przysłowie „Wszystko zrozumieć, to wszystko wybaczyć” nie zostało zapomniane.
Trudne początki w Madrycie