Po 24 lutego wszystkie europejskie federacje wyrzuciły ze swoich rozgrywek kluby i reprezentacje Rosji. Inaczej jest z Białorusią. O ile np. EHF przegoniła z Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych Mieszkow Brześć (choć 24 lutego odbył się jeszcze mecz tej drużyny w Szeged na Węgrzech), o tyle UEFA białoruskich klubów wyrzucać nie musiała, bo te odpadały z pucharów znacznie wcześniej. Pozwolono natomiast grać białoruskim reprezentacjom – tyle, że na neutralnym terenie.
W nowym sezonie nadal nie ma klubów z Białorusi w pucharach w siatkówce, piłce ręcznej czy koszykówce. W piłce nożnej grały, ale już odpadły, zarówno z eliminacji Ligi Mistrzów (Szachcior Soligorsk), jak i Ligi Konferencji (Dynama Mińsk, BATE Borysów, FK Homel). Domowe mecze białoruskie zespoły rozgrywały albo w Turcji albo tam, gdzie wyjazdowe.
W praktyce UEFA zrównała Białoruś nie z Rosją, a Ukrainą – kluby i reprezentacje z tych krajów mogą w Europie grać, byle nie u siebie.
Czytaj więcej
Rosjanie świętują powrót do ringu, ale Szwedzi oraz Finowie zapowiedzieli już bojkot zawodów z udziałem tamtejszych pięściarzy.
O możliwość wykluczenia Białorusinów był ostatnio pytany prezydent UEFA Aleksander Čeferin. - To trochę populistyczne powiedzieć: wyrzuć wszystkich. Obecnie nie widzimy powodu, by to robić. Jeśli coś się zmieni, to z pewnością zareagujemy. Politycy powinni szanować nasze uprawnienia decyzyjne. My nie sugerujemy politykom i rządom tego, co mają robić - powiedział działacz w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Sport Bild”.