Lech - Legia 0:0: Mały deszcz

Mecz dwóch czołowych drużyn rozczarował. Więcej w nim było przepychanek i złośliwości, niż grania w piłkę. Sędzia pokazał jedną czerwoną kartkę i aż siedem żółtych. Więcej ich było niż strzałów na bramkę.

Publikacja: 01.10.2022 20:58

Lech - Legia 0:0: Mały deszcz

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Lech miał przewagę boiska, co nie zawsze się sprawdza, ale mieć za sobą 35 tysięcy ludzi to jednak daje siłę. W dodatku z pięciu ostatnich meczów poznaniacy wygrali cztery. Po słabszym początku sezonu wiedzie im się coraz lepiej.

Legia zajmuje wprawdzie miejsce na samej górze tabeli, ale gra w kratkę. W dodatku w Poznaniu wystąpiła bez ukaranego za kartki najlepszego rozrywającego - Josue. Zastępcy na jego miarę Legia nie ma, więc trudno się dziwić, że trener Kosta Runjaic wystawił dwóch defensywnych pomocników: Bartosza Slisza i Rafała Agustyniaka, żeby przeszkadzali lechitom w środku boiska.

Slisz potrafi tylko odbierać piłkę i oddawać najbliższemu partnerowi. Augustyniak jest nieco bardziej kreatywny i dynamiczny. W takim meczu ich destrukcyjne umiejętności okazały się największym atutem drużyny.

Można było odnieść wrażenie, że warszawianie nastawili się od początku na remis i plan zrealizowali. Dość powiedzieć, że w ciągu ponad stu minut (sędzia przedłużył pierwszą połowę o pięć minut, a drugą o dziewięć) nie oddali na bramkę Lecha ani jednego celnego strzału.

Nie zrobił tego nawet Carlitos. Jego odpowiednik po drugiej stronie - Mikael Ishak strzelił tylko raz, i to słabo. Carlitos był przed czterema laty królem strzelców ekstraklasy, a Ishak w ostatnim sezonie zajął w klasyfikacji najskuteczniejszych drugie miejsce. Indolencja w poznańskim meczu świadczy kiepsko o nich i dobrze o obrońcach, którzy ich pilnowali.

Do najważniejszej sytuacji doszło już w szóstej minucie. Kiedy Maik Nawrocki nie zdołał opanować trudnej piłki, dopadł do niej Joao Amaral i znalazł się w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem. Bramkarz Legii odbił piłkę nogą, a ta interwencja mogła mieć wpływ na wynik. Lech nie zaczynał gry od powadzenia, tylko musiał jeszcze długo o nie walczyć.

Jak się okazało - nieskutecznie. Tobiasz bronił jeszcze trudne strzały Jespera Karlstroema pod poprzeczkę i Niki Kwekweskiriego z rzutu wolnego, po którym piłka odbiła się od Filipa Mladenovicia. W 89. minucie Michał Skóraś, miał piłkę na nodze i mógł zostać bohaterem miasta, jednak z dwunastu metrów nie trafił w bramkę.

W rozczarowującym poziomem meczu było dużo złośliwości i fauli. Żółtymi kartkami Piotr Lasyk ukarał sześciu zawodników Legii i jednego Lecha. Nie był w tym karaniu konsekwentny, chociaż nie miał łatwego meczu. Ishak i Blaż Kramer zobaczyli kartki już w tunelu, kiedy schodzili z boiska po pierwszej połowie, a Kramer był jeszcze wtedy rezerwowym.

Nieodpowiedzialnie zachował się Artur Jędrzejczyk. O ile pierwszą kartkę otrzymał po faulu na Joao Amaralu w środku boiska, kiedy nikt się nie oszczędzał i można było tę agresję jeszcze wytłumaczyć, to drugą już nie. Jędrzejczyk zaatakował Ishaka w niegroźnej sytuacji, przy linii środkowej i bocznej, skąd Legii nie groziło żadne niebezpieczeństwo. Tego rodzaju niepotrzebna tym razem waleczność sprawiła, że od 80. minuty, przez prawie dwadzieścia kolejnych Legia musiała grać w osłabieniu.

W tym czasie legioniści już tylko się bronili, a Kacper Tobiasz, oprócz łapania lub odbijania piłki musiał jeszcze odrzucać butelki, którymi kibice Lecha w niego rzucali. Chciałbym przeczytać, że kogoś za to złapano i przykładnie ukarano. Ale to raczej mało prawdopodobne. Łobuzeria na polskich stadionach ma się dobrze.

Lech Poznań - Legia 0:0

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 35 410.

Czerwona kartka: A. Jędrzejczyk (Legia, 80.). Żółte kartki: M. Ishak (Lech), A. Jędrzejczyk, P. Wszołek, F. Mladenović, B. Kramer, M. Nawrocki, R. Augustynik (Legia).

Lech miał przewagę boiska, co nie zawsze się sprawdza, ale mieć za sobą 35 tysięcy ludzi to jednak daje siłę. W dodatku z pięciu ostatnich meczów poznaniacy wygrali cztery. Po słabszym początku sezonu wiedzie im się coraz lepiej.

Legia zajmuje wprawdzie miejsce na samej górze tabeli, ale gra w kratkę. W dodatku w Poznaniu wystąpiła bez ukaranego za kartki najlepszego rozrywającego - Josue. Zastępcy na jego miarę Legia nie ma, więc trudno się dziwić, że trener Kosta Runjaic wystawił dwóch defensywnych pomocników: Bartosza Slisza i Rafała Agustyniaka, żeby przeszkadzali lechitom w środku boiska.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Wygrać i zapomnieć o nieudanych eliminacjach. Lewandowski gotów na baraże z Estonią
Piłka nożna
Robert Lewandowski przed barażami o Euro 2024: wierzę, że awansujemy
Piłka nożna
Wielki wieczór Roberta Lewandowskiego. Barcelona wygrywa w Madrycie
Piłka nożna
Rosja – Serbia: mecz hańby odbędzie się w Moskwie
Piłka nożna
Powołania Michała Probierza. Wielu nowych twarzy nie widać