Mistrzostwa świata wciśnięte w sezon klubowy tak sprasowały kalendarz, że zgrupowanie odbywa się w trybie błyskawicznym. Polacy mają w planie sześć treningów i dwa mecze w siedem dni. Czesław Michniewicz, zazwyczaj wyjątkowo otwarty wobec mediów, tym razem domknął drzwi. Dziennikarze zobaczyli tylko pierwszy trening reprezentacji. Pozostałe będą zamknięte.
Mundial jest blisko, nie ma czasu do stracenia. Piłkarze we wtorek rano skupią się na grze obronnej, a po południu popracują nad atakiem oraz stałymi fragmentami gry. Pomysły selekcjonera sprawdzą silni rywale. Mecze z Holendrami (czwartek, Warszawa) oraz Walijczykami (niedziela, Cardiff) będą nie tylko poligonem doświadczalnym, ale także rywalizacją o utrzymanie w elicie Ligi Narodów, co gwarantuje mecze z czołowymi drużynami kontynentu. Niewykluczone, że do realizacji celu wystarczy remis w tym ostatnim spotkaniu, bo Polacy mają trzy punkty przewagi nad zespołem Roberta Page’a.
Poniedziałek był na zgrupowaniu dniem uśmiechu. Większości kadrowiczów się ostatnio powodzi. Najszerzej uśmiechał się chyba Robert Lewandowski, który trzy miesiące temu opuszczał zgrupowanie niepewny, bo dopiero próbował uciec z Bayernu Monachium. Dziś jest już piłkarzem Barcelony, dla której strzelił 11 goli w ośmiu meczach. Kataloński „Sport” po wygranym 3:0 spotkaniu z Elche nazwał go nawet „otwieraczem do puszek”.
– Uczę się nowej kultury i funkcjonowania innego klubu. To doświadczenia, które zmieniają perspektywę i wartość nie tyle na lata, co na całe życie. Próbuję czerpać z nowej sytuacji jak najwięcej – mówi.
Zdaniem Michniewicza po Lewandowskim widać, że dostał nowe życie. – Wiadomo, że szczęśliwszy zawodnik może dać reprezentacji więcej, ale wolałbym się skupić raczej na tym, czego nam brakuje – odpowiada kapitan.