Była 36. minuta, Jules Kounde posłał długie podanie do Lewandowskiego, a ten przyjął piłkę na klatkę piersiową i uderzeniem z powietrza podwyższył wynik na 2:0.

To był kolejny mecz, w którym Polak mógł zdobyć dublet, a nawet hat tricka. Kwadrans wcześniej sprytnym strzałem chciał przelobować bramkarza, ale jeden z obrońców wybił piłkę sprzed linii bramkowej, z dobitką Raphinhy defensywa gospodarzy już sobie nie poradziła. Później Lewandowski jeszcze raz próbował zaskoczyć Bono.

Rzadko się zdarza, by Polak opuszczał boisko przed końcem spotkania. Tym razem Xavi postanowił jednak oszczędzić jego siły na Ligę Mistrzów i w 74. minucie dokonał zmiany. Za Lewandowskiego wszedł Ansu Fati.

Barcelona prowadziła już wówczas 3:0 po golu Erica Garcii. Sevilla tylko na początku była w stanie nawiązać z nią walkę. Po czterech meczach ma ledwie punkt, Katalończycy są wiceliderem i gonią Real, który nie stracił jeszcze punktów.

To była udana sobota także dla innego napastnika reprezentacji Polski. Arkadiusz Milik po raz pierwszy wyszedł w podstawowym składzie Juventusu i strzelił drugiego gola po powrocie do Serie A. Trafił już w dziewiątej minucie wyjazdowego spotkania z Fiorentiną (1:1).