Stefan Szczepłek: Baby są jakieś inne

Ponad 87 tysięcy osób oglądało na Wembley finał mistrzostw Europy kobiet w piłce nożnej Anglia–Niemcy. To więcej niż którykolwiek męski finał Euro. Sprawa jest więc poważna.

Publikacja: 03.08.2022 03:00

Reprezentanki Anglii po dekoracji po finale mistrzostw Europy

Reprezentanki Anglii po dekoracji po finale mistrzostw Europy

Foto: FRANCK FIFE / AFP

Nie słyszałem, żeby jakiś ważny piłkarz lub trener spytany o futbol kobiet wypowiadał się o nim lekceważąco, a kiedyś tak było. Dziś już nie, z co najmniej dwóch powodów: poziom gry w wielkich imprezach jest bez zarzutu, a krytyka mogłaby spowodować posądzenie o seksizm.

Codzienna ligowa piłka kobieca wciąż wymaga od widzów zrozumienia i cierpliwości (męska zresztą też), ale mecze mistrzostw Europy, świata lub igrzysk olimpijskich z udziałem Angielek, Niemek, Holenderek, Amerykanek, Kanadyjek, Brazylijek czy Japonek to już kawał dobrego futbolu.

Jestem ekspertem w dziedzinie stosunków z piłkarkami. Spędziłem nawet noc z całą drużyną Polonii Polam w rozklekotanym autobusie

Oczywiście jeśli ktoś chce przykładać do tego miarę męską, to znajdzie dziurę w całym, na tej samej zasadzie jak w każdej innej dyscyplinie (z wyjątkiem jeździectwa – jedynego olimpijskiego sportu, w którym kobiety rywalizują z mężczyznami). Iga Świątek przegra z każdym tenisistą z polskiej czołówki, podobnie jak ze swoimi kolegami przegrają najlepsze siatkarki czy koszykarki. Kobiety biegają wolniej od mężczyzn i ustępują im siłą fizyczną, ale kiedy grają między sobą, to czasami wyczyniają cuda, jak Brazylijka Marta, Japonka Homare Sawa, Chinka Sun Wen, Amerykanki Mia Hamm (na przełomie wieków) czy Megan Rapinoe.

Nie wiem, z czego to wynika, ale „baby są jakieś inne”. Potrafią założyć nogę na nogę i jeszcze opleść stopą łydkę. Facet w życiu tak nie usiądzie. Mają jakąś niewyobrażalną miękkość stawów biodrowych, więc kiedy przeprowadzają przedmeczową rozgrzewkę, to mężczyzn na trybunach od samego patrzenia bolą mięśnie.

Dziewczyny zaczęły grać w piłkę, gdyż robili to ich bracia i koledzy. Tyle że patrzono na nie dziwnie przez dziesięciolecia, od końca XIX wieku. Chciały równouprawnienia na boisku, a nie miały go jeszcze w życiu. Kilka angielskich klubów utworzyło wprawdzie sekcje kobiece (pierwsze było Grimsby), ale poprzedniczki dzisiejszych mistrzyń Europy pierwszy mecz międzypaństwowy rozegrały dopiero w listopadzie 1972 roku, sto lat po mężczyznach. Zresztą w obydwu przypadkach przeciwnikiem była Szkocja. 50 lat później Angielki zostały mistrzyniami Europy.

Czytaj więcej

Mistrzostwa Europy kobiet. Pierwszy tytuł dla Anglii

U nas drużyny kobiece zaczęły powstawać w latach 70. W roku 1975 rozegrano pierwsze mistrzostwa Polski. W finale TKKF Checz Gdynia pokonała Zakłady Azotowe Puławy 4:0. Znakomita frekwencja, około 25 tysięcy widzów, nie wynikała jeszcze z popularności żeńskiej wersji futbolu, tylko z faktu, że finał był przedmeczem spotkania Polska–Włochy na Stadionie Dziesięciolecia.

Pierwszy mecz międzypaństwowy Polki rozegrały z Włoszkami w roku 1981 na Sycylii. Tym samym zakończył się okres upokorzeń, kiedy to piłkarki traktowano jak sfrustrowane nastolatki, pozbawione urody, wdzięku i figury, które na boisku chcą leczyć kompleksy.

Czytaj więcej

Kobiety wreszcie są traktowane poważnie

Teraz to się zmieniło. Wiem, co piszę, bo jestem ekspertem w dziedzinie stosunków z polskimi piłkarkami. Spędziłem nawet noc z całą drużyną Polonii Polam. Jechaliśmy do Gdyni na halowe mistrzostwa Polski, a ja pisałem „reportaż uczestniczący”. Podróż z Warszawy rozklekotanym „Sanem” trwała całą noc. Wtedy stałem się miłośnikiem piłki kobiecej i to trwało aż do meczów dziennikarskiej drużyny FC Publikator z damskimi zespołami w Żorach, Radomiu, Lublinie, Rembertowie.

Miało to być z założenia śmieszne dla widzów, a dla nas dziennikarzy stanowić potwierdzenie, że umiemy grać w piłkę. Ale się nie udało. Przed jednym z meczów wręczyliśmy dziewczynom metalowe znaczki Klubu Dziennikarzy Sportowych. One schowały je do kieszeni spodenek, żeby przy sprzyjającej okazji kłuć nas igłami po nogach.

Trochę to było irytujące i nie każdy w takich sytuacjach zachowywał się jak dżentelmen. Kiedy ukłuty w żądzy rewanżu ostro atakował przeciwniczkę, walcząc o piłkę, z trybun padały pod naszym adresem niecenzuralne słowa. Zabawa się skończyła i po kilku takich doświadczeniach odmawialiśmy gry przeciw kobietom.

One zresztą nigdy nie traktowały takich meczów jak zabawy, bardzo chciały z nami wygrać. Ubliżały nam, a kiedy miały coś do siebie nawzajem, to mówiły nie jak kobieta do kobiety, tylko przywołując popularną nazwę członka męskiego. Zobaczyliśmy wtedy, że kobieca piłka nożna to bardzo poważna sprawa.

Nie słyszałem, żeby jakiś ważny piłkarz lub trener spytany o futbol kobiet wypowiadał się o nim lekceważąco, a kiedyś tak było. Dziś już nie, z co najmniej dwóch powodów: poziom gry w wielkich imprezach jest bez zarzutu, a krytyka mogłaby spowodować posądzenie o seksizm.

Codzienna ligowa piłka kobieca wciąż wymaga od widzów zrozumienia i cierpliwości (męska zresztą też), ale mecze mistrzostw Europy, świata lub igrzysk olimpijskich z udziałem Angielek, Niemek, Holenderek, Amerykanek, Kanadyjek, Brazylijek czy Japonek to już kawał dobrego futbolu.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne