Korespondencja z Kielc
Remis 1:1 w Kielcach nie zadowolił do końca żadnej ze stron. Trenerzy podkreślali, że szanują punkt wywalczony na starcie sezonu, ale na pewno liczyli na więcej. Leszek Ojrzyński podkreślał, że jego drużyna przez pół godziny grała z przewagą zawodnika, straciła wtedy bramkę, więc koniec końców ciężko się cieszyć.
Szkoleniowiec warszawian na pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że przyjechał do Kielc po zwycięstwo, dlatego wynik 1:1 nie jest dla niego satysfakcjonujący. Na własne oczy mógł się przekonać, ile pracy jeszcze go czeka. Kibice, którzy przyjechali do Kielc sporą grupą, albo zasiedli przed telewizorami, muszą uzbroić się w cierpliwość.
Legia miała problemy z kreowaniem sytuacji pod bramką rywali. Najwięcej zagrożenia stwarzał Josue, ale o tym wiedzą wszyscy w ekstraklasie. Jeśli uprzykrzy się życie liderowi Legii, to reszta jego kolegów wpada w tarapaty. Trener Korony przed meczem przestrzegał swoich piłkarzy przed prostopadłymi podaniami Portugalczyka i te porady okazały się skuteczne, chociaż jednym ze stoperów był Korony był Miłosz Trojak, który niemal całe życie spędził na boiskach 1 ligi, a w sparingach na tej pozycji grał ledwie 40 minut. - Mierzyliśmy się z jedną z najlepszych drużyn w Polsce, lecz z mojej perspektywy nie wyglądało to jakoś bardzo groźnie. Sądziłem, że ci gracze są dużo lepsi. Ekstraklasa jest trudna, lecz do rozgryzienia – powiedział po spotkaniu.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że dużo w tych pochwałach jest kurtuazji. Rywale wiedzą o słabościach warszawian w obronie. Ojrzyński Kazał swoim napastnikom ścigać się z obrońcami Legii. Mateusz Wieteska dwa razy takie pojedynki przegrał i wyleciał z boiska przed czasem. - Znam ich bardzo dobrze. Ostatnio, kiedy grałem przy Łazienkowskiej, to moja drużyna miała trzy rzuty karne i wygraliśmy 3:2. Wtedy też działaliśmy z premedytacją. Uważam, że Legia ma bardzo dobrych stoperów, ale wystawiliśmy w pierwszej linii szybkich piłkarzy Jewgienija Szykawkę i Jakuba Łukowskiego – przyznał na konferencji prasowej.