Jedynego gola strzelił Michy Batshuayi. Belgowie przesuwali się w kierunku polskiej bramki jak walec - wymienili 32 podania, aż Youri Tielemans dośrodkował w pole karne, gdzie na szóstym metrze stał napastnik. Uderzył precyzyjnie, obrońcy nie utrudnili mu zadania. Ta akcja zdefiniowała mecz.
Stadion Narodowy odwiedzili zawodnicy wychowani w wyższej piłkarskiej kulturze. Belgowie od początku grali cierpliwie: budowali wielopodaniowe akcje, żeby w kluczowym momencie przyspieszyć; czasem szukali długich podań za plecy polskich wahadłowych.
Polacy byli skoncentrowani, ale też rywale - bez Yannicka Carrasco oraz Kevina de Bruyne - po objęciu prowadzenia nie chcieli chyba tak bardzo, jak w Brukseli. Satysfakcjonowało ich posiadanie piłki i szukanie kolejnych dziur w naszej obronie. Wojciech Szczęsny interweniował rzadko.
Czytaj więcej
Polska przegrała tylko 0:1, ale w dziesięcioletniej historii Stadionu Narodowego nie zdarzyło się, żeby jakakolwiek drużyna zdominowała naszą reprezentację w takim stopniu, jak Belgowie.
Polakom zdarzały się akcje zaczepne. Aktywny był Matty Cash, a w 31. minucie po podaniu z głębi pola i doskonałym przyjęciu piłki Sebastian Szymański miał przed sobą tylko bramkarza - uderzył mocno, ale nad poprzeczką.