W stolicy Francji przez dwa tygodnie główną sportową atrakcją jest tenis, ale w ten jeden wieczór to futbol znajdzie się w centrum uwagi. Tym bardziej że finału najważniejszych europejskich rozgrywek nie było tu od 2006 roku.
Nie byłoby i teraz, gdyby Rosja nie napadła na Ukrainę. Najlepsze drużyny gościć miał Sankt Petersburg, rodzinne miasto Władimira Putina, ale rozpętanie wojny pozbawiło agresora prawa organizacji piłkarskiego święta.
Na zastępczego gospodarza europejska federacja (UEFA) wyznaczyła Paryż, a mecz na Stade de France przykułby jeszcze większą uwagę miejscowych kibiców, gdyby o trofeum walczyli gwiazdorzy Paris-Saint Germain. Ale oni już dawno z Ligą Mistrzów się pożegnali.
Gra o Złotą Piłkę
PSG nie wystarczył błysk chłopaka z przedmieść stolicy – Kyliana Mbappe – bo swój geniusz pokazał urodzony w Lyonie potomek algierskich imigrantów – Karim Benzema. I to on będzie w sobotę przyciągał spojrzenia widzów i ekspertów.
As Realu uwielbia takie wieczory, tylko w fazie pucharowej zdobył dziesięć bramek, wyprzedził w klasyfikacji Roberta Lewandowskiego i nikt już nie odbierze mu tytułu króla strzelców (ma 15 goli).