Mirosław Żukowski: Widzę ciemność

Nie jest nam dana czysta radość po awansie piłkarzy na mundial. Zachowanie Czesława Michniewicza świadczy, że może to być słodko-gorzki rok.

Publikacja: 31.03.2022 21:00

Mirosław Żukowski: Widzę ciemność

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Słodki, bo z nadzieją, że Lewandowski, Krychowiak, Glik i Szczęsny dostali być może ostatnią w karierze szansę, by zagrać na głównej futbolowej scenie, a my wraz z nimi. Gorzki, bo poprowadzi ich Michniewicz, który w najważniejszym dniu swojego sportowego życia zachowuje się niegodnie, klnie i wyrównuje porachunki z dziennikarzami zadającymi mu wcale nieagresywne pytania.

Selekcjoner apeluje, by oceniać go wyłącznie za to, co robi na trenerskiej ławce, a zostawić w spokoju jego życie prywatne, a sam atakuje w sposób chamski, używając wyłącznie argumentów natury personalnej. Jak widać, niczego nie zrozumiał: jego kontakty z „Fryzjerem” to nie jest sprawa prywatna, tylko publiczna, jak najbardziej związana z zawodem, który uprawia, i przyzwoici ludzie o tym pamiętają.

Mogliby zapomnieć, gdyby trener był mądrzejszy, gdyby stanął w świetle kamery TVP przed tym samym Jackiem Kurowskim, którego bezsensownie zaatakował, i powiedział: „Szanowni Państwo, to jest mój wielki dzień, pracowałem na to całe życie. Wiem, że popełniałem błędy, ale było to w czasach, gdy polska piłka była bagnem, żałuję i przepraszam. Teraz najważniejsza jest reprezentacja i mundial. Pomożecie?”.

Czytaj więcej

Biało-Czerwoni uratowali Zbigniewa Bońka. Nad porażką unosiłby się jego duch

Pierwszy powiedziałbym, że pomogę, bo każdy ma prawo do drugiej szansy, jeden błąd nie przekreśla człowieka, nawet 711 błędów można wybaczyć, jeśli jest skrucha i żal za grzechy. Ale zamiast tego u Michniewicza jest buta i rosnąca arogancja człowieka, który uważa, że zwycięstwo nad Szwecją automatycznie zapewnia mu dozgonną miłość i szacunek. Nie zapewnia i Michniewicz sam jest sobie winien. Jak napisało już wielu przede mną, reprezentacja Polaków łączy, a on dzieli, i tak będzie aż do mundialu, który dostaliśmy pod choinkę z jednym prezentem wymarzonym, a drugim trudnym do przełknięcia.

Przez ten rok problem z kibicowaniem drużynie narodowej całym sercem będą mieli kibice, których wrażliwości nie pogruchotali jeszcze wychowankowie portalu Weszło czy byli gwiazdorzy dziennikarstwa, dziś zaprzedani bukmacherom, pracujący w miejscach takich jak „Kanał Sportowy”. Żaden z nich nie zareagował na chamski atak Michniewicza m.in. na Stefana Szczepłka, którego selekcjoner nazwał spoconą koszulką.

Czytaj więcej

Czesław Michniewicz po meczu ze Szwecją: Niech napiszą, że połączyłem Polskę

Nie zareagował nawet Michał Pol, choć w przeszłości nie raz i nie dwa wspominał, że w futbolu i dziennikarstwie zakochał się, gdy do jego szkoły ze swoją kolekcją piłkarskich pamiątek przyszedł właśnie Stefan. Teraz rechotał wraz z kolegami, nawet podpowiadał, że z tą spoconą koszulką to chodzi o Szczepłka.

Wszystko, co stało się już w pierwszą noc po zwycięstwie nad Szwecją, jest niestety fatalnym sygnałem. Dziennikarze futbolowi muszą zadać sobie pytanie: zachowujemy twarz i przyzwoitość, czy też idziemy za Czesiem, który potrafi się odwdzięczyć. To rozdwojenie jaźni widać było już w czwartkowym „Przeglądzie Sportowym”, gdzie w dwustronicowym tekście o Michniewiczu słowem nie wspomniano ani o korupcji, ani o jego zachowaniu w „Kanale Sportowym”. Dopiero kilka stron dalej do tego odnieśli się felietoniści, co trudno potraktować inaczej, jak listek figowy.

Nie mam złudzeń: poetyka Weszło i „Kanału Sportowego” wygra, już wygrała, bo w internetowych komentarzach dominuje ton „wreszcie ktoś zgasił peta na pismakach”.

TVP przez kilka miesięcy będzie nam teraz podawała Michniewicza w patriotycznym biało-czerwonym sosie, tak by wątpiący w jego wielkość popadli w amnezję. Na reakcję dyscyplinującą PZPN wobec trenera, który publicznie klnie i znieważa ludzi, trudno liczyć. Prezes Cezary Kulesza na każdą krytyczną uwagę o Michniewiczu ma jedną odpowiedź: „Patrzmy w przyszłość”.

No to patrzę, ale niestety z jednego istotnego powodu widzę ciemność. Czekanie na zimowy mundial będzie dla mnie walką szacunku wobec piłkarzy, którzy wywalczyli awans, z niesmakiem w stosunku do wodza prowadzącego ich na Katar.

Słodki, bo z nadzieją, że Lewandowski, Krychowiak, Glik i Szczęsny dostali być może ostatnią w karierze szansę, by zagrać na głównej futbolowej scenie, a my wraz z nimi. Gorzki, bo poprowadzi ich Michniewicz, który w najważniejszym dniu swojego sportowego życia zachowuje się niegodnie, klnie i wyrównuje porachunki z dziennikarzami zadającymi mu wcale nieagresywne pytania.

Selekcjoner apeluje, by oceniać go wyłącznie za to, co robi na trenerskiej ławce, a zostawić w spokoju jego życie prywatne, a sam atakuje w sposób chamski, używając wyłącznie argumentów natury personalnej. Jak widać, niczego nie zrozumiał: jego kontakty z „Fryzjerem” to nie jest sprawa prywatna, tylko publiczna, jak najbardziej związana z zawodem, który uprawia, i przyzwoici ludzie o tym pamiętają.

Pozostało 82% artykułu
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne