Pierwsi awans do finału wywalczyli Rosjanie, którzy na prowadzenie w starciu z Ukrainą wyszli już po 76 sekundach spotkania. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 2:1, a po półgodzinie gry grupowi rywale reprezentacji Polski jeszcze podwyższyli. Ukraińcy, których awans na ten poziom był pewną niespodzianką, rzucili się do odrabiania strat, ale udało im się to tylko częściowo. Danił Abakszyn w 35. minucie strzelił gola kontaktowego i - jak się okazało - ustalającego wynik.
Ukraińcy w końcówce nie wykorzystali kilku dogodnych okazji do wyrównania, w tym rzutu karnego, obronionego w niezwykły sposób przez Dmitrija Putiłowa.
Drugi półfinał miał zupełnie inny przebieg. Po pierwszej połowie Hiszpanie prowadzili 2:0, kontrolowali grę i zdawali się być na dobrej drodze do awansu. Po przerwie wszystko się odmieniło. Aktualni mistrzostwie świata i obrońcy tytułu na Starym Kontynencie zmniejszyli stratę w 29. minucie po rzucie karnym, wykorzystanym przez Bruno Coelho. Później swój talent pokazał Zicky Té. 20-latek urodzony w Gwinei Bissau w 32. minucie wyrównał wynik spotkania, a na półtorej minuty przed końcem zdobył gola na 3:2, choć co najmniej połowę zasługi przy tej bramce miał asystujący mu Erick Mendonça. Grając w przewadze Hiszpanie nie zdołali odwrócić losów meczu, mimo znakomitej okazji Carlosa Ortiza w ostatniej akcji. Kapitan Hiszpanów nie najlepiej będzie więc wspominał mecz, w którym pobił rekord występów w finałach UEFA Futsal Euro - Ortiz zagrał w mistrzostwach Europy po raz 34., bijąc dotychczasowy wyczyn Luisa Amado, słynnego przed laty bramkarza, również z Hiszpanii.
Portugalia i Rosja zdobyły dotąd po jedynym tytule mistrzów Europy, przy czym Rosjanie dokonali tego jeszcze w XX wieku (w 1999 roku w Grenadzie), a Portugalczycy w ostatniej edycji, cztery lata temu w Lublanie.