Jest najlepszym strzelcem mistrzostw świata. Gdy w 23. minucie półfinału ostatniego mundialu – w słynnym meczu Niemców z Brazylią, który zakończył się pogromem gospodarzy 7:1 – zdobył gola, został samodzielnym liderem klasyfikacji. Było to jego 16. trafienie w finałach, pozwoliło mu wyprzedzić Ronaldo. A jednak to Brazylijczyk przeszedł do historii jako „Il Fenomeno", to on zdobył dwukrotnie Złotą Piłkę i to on przez wielu wciąż jest uważany za jednego z najlepszych zawodników wszech czasów. A Klose? No cóż, strzelał bramki, owszem, ale żeby od razu legenda?
Urodzony w Opolu, wychowany w Niemczech, syn byłego zawodnika Odry Opole i francuskiego AJ Auxerre Józefa Klose oraz reprezentantki Polski w piłkę ręczną Barbary Jeż, strzelając wspomnianego gola Brazylii, zdobył tym samym swoją ostatnią bramkę w drużynie narodowej. Po finale mistrzostw świata 2014 zakończył reprezentacyjną karierę. Było to jego trafienie numer 71. W koszulce z czarnym orłem zdobył zatem o trzy gole więcej niż poprzedni rekordzista – Gerd Mueller.
W cieniu Cesarza i Bombera
Mueller jest legendą niemieckiej piłki, „Bomberem", punktem odniesienia dla każdego napastnika, jaki kiedykolwiek się w Niemczech pojawi. Jest zdobywcą Złotej Piłki (w 1970 roku), był dwukrotnie uznawany za najlepszego piłkarza Niemiec (Klose raz – w 2006 roku). Były napastnik Bayernu Monachium znalazł się w setce najlepszych zawodników wszech czasów opublikowanej przez FIFA ponad 10 lat temu. A Klose? No cóż, strzelał gole, owszem, ale żeby od razu legenda?
Rozegrał 137 meczów w kadrze. Więcej od dwukrotnego zdobywcy Złotej Piłki, uznawanego za jednego z najwybitniejszych zawodników w historii światowego futbolu, a już definitywnie za najlepszego z Niemców – Franza Beckenbauera. Nie trzeba tłumaczyć, gdzie w hierarchii jest „Cesarz" Beckenbauer, a gdzie Klose. Rekordzistą Die Mannschaft pozostaje Lothar Matthaeus, który z czarnym orłem na piersi rozegrał aż 150 spotkań. Ale były stoper Bayernu i Interu Mediolan statusu legendy z pewnością nie ma. Mimo zdobytej w 1990 roku Złotej Piłki. Przez większość Niemców był za swoją arogancję i przerost ego wręcz nielubiany. Trener Erich Ribbeck powiedział kiedyś, że Matthaeus musiał swoje pięć groszy wtrącić nawet przy czytaniu menu w restauracji. A jednak o Matthaeusie wszyscy wciąż mówili. A o Klose? Nie za bardzo było o czym – poza oczywiście kolejnymi golami.
38-letni dziś Niemiec, do którego w 2001 roku latał Jerzy Engel, by go namówić na grę dla Polski, został we wtorek oficjalnie mianowany asystentem selekcjonera mistrzów świata – Joachima Loewa, który przedłużył kontrakt z federacją (DFB) do 2020 roku, czyli do końca następnego Euro. Klose równocześnie będzie odbywał indywidualny kurs trenerski. W reprezentacji Niemiec jedną z niepisanych zasad jest to, że asystent zostaje następcą selekcjonera. Loew zanim dostał samodzielnie do prowadzenia kadrę, był najbliższym współpracownikiem Juergena Klinsmanna.