Jeśli chodzi o wszystkie transfery, w których piłkarze zmienili nie tylko barwy klubowe, ale i kraje, ich wartość znów pobiła wszelkie rekordy. Kluby wydały na nie aż o 15 procent więcej niż w 2015 roku. Takich transferów było 14 i pół tysiąca, o tysiąc więcej niż rok wcześniej. To są sumy i liczby ogromne, świadczące dobitnie o globalizacji i finansowej ekspansji piłki nożnej.
Najwięcej w zagraniczne transfery zainwestowali Anglicy – sprowadzili piłkarzy za 1,3 mld euro. Wiadomo – Anglicy siedzą na ogromnych pieniądzach z transmisji telewizyjnych, reklam i wypełnionych po brzegi stadionów. Oferują fascynujący produkt: atakujący, dynamiczny futbol. Inne potęgi, jak Hiszpania, Włochy czy Niemcy, a też, co bardzo symptomatyczne, Chiny – wydały na zagranicznych graczy po mniej więcej pół miliarda euro, a więc sporo, ale o blisko 40 procent mniej niż Anglicy.
Oczywiście import piłkarzy to tylko jedna strona biznesu – drugą jest eksport. I dopiero porównanie tych wartości obrazuje, kto handluje, a kto inwestuje. Największa przewaga importu nad eksportem dotyczy Anglii – import przerósł eksport czterokrotnie. Chińczycy tylko kupowali (442 mln). Nie sprzedawali. Nie bardzo mają kogo. Niemieckie kluby też z inwestycjami nie żartowały. Sprowadziły z zagranicy futbolistów za 540 mln, a sprzedały za 335, czyli import przerósł eksport o 60 proc. Jeśli chodzi o Włochy i Hiszpanię (po 475 mln), między importem a ekspertem panuje względna równowaga, czyli zdrowy business as usual. Natomiast największymi eksporterami piłkarzy są Francuzi (sprzedali za 424 mln, a kupili za 194 mln), Brazylia (odpowiednio 250 mln i 170) i Portugalia (390 mln i 170 mln). W Rosji (rynek sporo skromniejszy), co może trochę dziwić, te proporcje wynoszą 170 mln i 100 mln, czyli eksport o 70 procent przerósł import.
Inną ciekawą kategorią jest procentowy wzrost wydatków na import piłkarzy w porównaniu z rokiem 2015. Rekordziści Anglicy wysupłali zaledwie o 9 proc. więcej. Za to kluby rosyjskie wydały aż o 380 proc. więcej. Chińczycy zwiększyli wydatki aż o 170 procent, Brazylijczycy o 140. Niemcy o ponad połowę. Za to Włosi i Hiszpanie wydali trochę mniej. Francuzi mniej aż o jedną trzecią.
Czyli najdynamiczniej, jeśli chodzi o międzynarodowe transfery, rozwijają się Anglia, Chiny i Niemcy. Wpompowały na międzynarodowy rynek transferowy prawie 1,9 mld euro. I tu leży rozwiązanie zagadki mnożących się transferów, oscylujących wokół niewyobrażalnej jeszcze niedawno sumy 100 milionów euro za piłkarza.