Do Madrytu wybrało się 10 tysięcy włoskich kibiców z biletami i drugie tyle bez.
Neapolitańczycy to najgorętsi tifosi Italii. Zdaniem socjologów sukcesy Napoli to balsam dla neapolitańskiej duszy umęczonej ponurą codziennością. Miasto jest włoską stolicą bezprawia i królestwem kamorry. Trwa krwawa wojna klanów (ale na stadionie panuje zawieszenie broni), beznadzieję powiększa bezrobocie.
Piłkarze pozwalają też odreagować pogardę, z jaką bogata północ Włoch traktuje biednych południowców, szczególnie tych spod Wezuwiusza. Neapolitańscy fani oddają klubowi i swoim piłkarzom cześć niemal boską. Wkładają ich figurki do bożonarodzeniowych szopek. Gdy podczas MŚ 1990 Italia grała z Argentyną, w Neapolu kibicowali nie Włochom, ale swemu bożyszczu Diego Maradonie (grał w Napoli w latach 1984–1991). Argentyńczycy wygrali po rzutach karnych i Neapol świętował całą noc.
Już wczoraj tysiące sklepikarzy i rzemieślników wywiesiło tabliczki z ostrzeżeniem: „Uwaga! Jutro zamknięte z powodu Ligi Mistrzów". Sędziowie odwołali rozprawy, a lekarze wzięli masowo urlopy. W Neapolu każdy to rozumie. Przecież do ważnego meczu trzeba się przygotować. Spotkanie transmitować będzie tylko płatna telewizja Mediaset Silvio Berlusconiego, więc handlowym przebojem stały się nielegalne urządzenia dekodujące. Handluje nimi kamorra.
Prezes klubu Aurelio De Laurentiis z powodu zobowiązań biznesowych do Madrytu nie poleciał, ale zafundował 250 VIP-om podróż luksusowym czarterem. Ściągnął z Argentyny Maradonę, zaprosił też aktora Silvia Orlando. W bijącym rekordy popularności serialu „Młody papież" gra on makiawelicznego sekretarza stanu kardynała Voiello, fanatycznego kibica Napoli, który w jednej ze scen pokazuje się w w klubowej koszulce.