Strażak Vuko ma zgasić pożar w Legii

Dziś pierwszy mecz Legii po powrocie Aleksandara Vukovicia i po ataku chuliganów na klubowy autokar. Do Warszawy przyjeżdża Zagłębie Lubin.

Publikacja: 14.12.2021 21:00

Aleksandar Vuković podczas wtorkowej konferencji prasowej:  – Gdy pali się w Legii, to jakby palił s

Aleksandar Vuković podczas wtorkowej konferencji prasowej: – Gdy pali się w Legii, to jakby palił się mój dom

Foto: PAP/Leszek Szymański

– Wiem, że mogę się poparzyć, ale pali się mój dom – mówił na swojej powitalnej konferencji Aleksandar Vuković. Kilkanaście miesięcy temu zostawiał drużynę, która wywalczyła mistrzostwo Polski, przychodzi do zespołu rozbitego – osłabionego kontuzjami, przegrywającego mecz za meczem, złamanego mentalnie.

Sprawa ataku na piłkarzy w drodze z Płocka do klubowego ośrodka w podwarszawskich Książenicach wyjaśniana jest przez policję, żaden z zawodników nie złożył zawiadomienia o pobiciu, ale słychać, że kilku z nich – m.in. Mahir Emreli, Luquinhas i Rafael Lopes, którzy mieli zostać poszkodowani – rozważa rozwiązanie kontraktu z winy klubu.

Środa w Ekstraklasie

Zaległy mecz 5. kolejki: Raków – Górnik Zabrze (18.00, Canal+ Sport). Zaległy mecz 3. kolejki: Legia – Zagłębie Lubin (20.30, Canal+ Sport, Canal+ 4K, TVP Sport).

Legia w poniedziałkowym komunikacie zapewniła, że „autokar wracał w eskorcie policji”, tymczasem rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka twierdzi, że „żadnej eskorty nie było, bo taka nie przysługuje, nawet najlepszemu klubowi w Polsce. Kiedy policjanci podjechali, osoby rozeszły się. Nikt wówczas nie mówił o żadnym przestępstwie”. – Nastąpiło nieporozumienie wynikające z terminologii. Mogę potwierdzić, że zabezpieczenie policyjne było. Radiowóz cały czas jechał za autokarem, nie chcę wchodzić w szczegóły – próbowała tłumaczyć Izabela Kruk, rzeczniczka Legii.

Zdaniem prawników udowodnienie, że klub nie dołożył starań, by zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo zawodników, będzie jednak bardzo trudne. Można się więc spodziewać długich batalii sądowych albo ugody.

Wspólne oświadczenie wydały we wtorek Polski Związek Piłki Nożnej i Ekstraklasa SA: „Wyrażamy sprzeciw wobec jakichkolwiek form przemocy i agresji, w tym fizycznej i słownej, stosowanej wobec zawodników, trenerów, sędziów oraz innych uczestników rywalizacji sportowej. Będziemy wspierać starania na rzecz zapobiegnięcia podobnym zdarzeniom w przyszłości”.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Jazda z chamami

Vuković nie ukrywa, że telefon z klubu był dla niego większym zaskoczeniem niż utrata posady we wrześniu ubiegłego roku. – Jestem świadomy tego, co się teraz dzieje. Ale gdybym odrzucił wyciągniętą dłoń, miałbym do siebie bardzo duże pretensje. To jest moment, w którym trzeba zapytać, co ty możesz zrobić dla klubu, a nie co klub może zrobić dla ciebie – parafrazował słowa prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego i dodał: – Jedno wsparcie, jakie otrzymujesz, gdy jesteś na dnie, jest warte więcej niż tysiąc pochwał, kiedy znajdujesz się na szczycie. Decydując się na powrót, powiedziałem, że pewne rzeczy zostawiam za sobą.

Swoje relacje z Dariuszem Mioduskim Vuković określił jako „bardzo profesjonalne”, choć zdaje sobie sprawę, że po zakończeniu kontraktu, w czerwcu przyszłego roku, już go w Legii może nie być, bo właściciel nie rezygnuje z zatrudnienia Marka Papszuna.

Czytaj więcej

Bundesliga. Dwa kolejne gole Lewandowskiego

Tematu zbliżającego się okna transferowego i ewentualnych wzmocnień na razie nie było. Vuković koncentruje się na dwóch pozostałych w tym roku meczach: z Zagłębiem i cztery dni później z Radomiakiem, również przy Łazienkowskiej. Przekonuje, że wie, jak poukładać drużynę, ale potrzebuje czasu i piłkarzy z charakterem. – Ktoś może nie być wychowany na miłości do Legii, ale jeżeli potrafi stawić czoło trudnym sytuacjom, na pewno nam się przyda – deklaruje.

Dariusz Mioduski winą za obecny kryzys obarczył niedawno Czesława Michniewicza. Kibice za upadek klubu obwiniają właściciela. W sieci krąży zdjęcie spod stadionu, na którym grupa ultrasów prezentuje transparent nawołujący go do odejścia: „Mioduski wyp…”.

Legia poniosła w tym sezonie już 12 porażek, ale jeśli w środę pokona Zagłębie, może opuścić strefę spadkową. I przynajmniej trochę poprawić nastroje przed świętami.

– Wiem, że mogę się poparzyć, ale pali się mój dom – mówił na swojej powitalnej konferencji Aleksandar Vuković. Kilkanaście miesięcy temu zostawiał drużynę, która wywalczyła mistrzostwo Polski, przychodzi do zespołu rozbitego – osłabionego kontuzjami, przegrywającego mecz za meczem, złamanego mentalnie.

Sprawa ataku na piłkarzy w drodze z Płocka do klubowego ośrodka w podwarszawskich Książenicach wyjaśniana jest przez policję, żaden z zawodników nie złożył zawiadomienia o pobiciu, ale słychać, że kilku z nich – m.in. Mahir Emreli, Luquinhas i Rafael Lopes, którzy mieli zostać poszkodowani – rozważa rozwiązanie kontraktu z winy klubu.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity