Trudno szukać nadziei, gdy drużyna przegrywa mecz za meczem. Tak źle nie było od 1936 roku, Legia stała się obiektem żartów, można przeczytać, że jest dziś najgorszym mistrzem w Europie.
Dwa zwycięstwa na początku pucharowych rozgrywek sprawiły jednak, że zespół z Warszawy do ostatniej kolejki będzie się liczyć w rywalizacji o wyjście z grupy, a w najgorszym przypadku o trzecie miejsce równoznaczne z trafieniem po zimowej przerwie do mniej prestiżowej Ligi Konferencji. I to mimo dwóch wysokich porażek z Napoli.
Gdyby w czwartek Legia po raz drugi pokonała Leicester, byłaby już krok od awansu. To właśnie po tamtym zwycięstwie nad Anglikami na Łazienkowskiej zaczęła się fatalna seria mistrzów Polski. Od końca września wygrali tylko jeden mecz – z trzecioligowym Świtem Skolwin w Pucharze Polski.
Czytaj więcej
Mistrz Polski przegrał siódmy mecz ligowy z rzędu i jest przedostatni w tabeli. Jak mogło dojść do takiego kryzysu w najbogatszym polskim klubie?
To był debiut na ławce Marka Gołębiewskiego. Trener rezerw miał wcielić się w rolę ratownika i wstrząsnąć pierwszą drużyną. Dostał życiową szansę, ale na razie nie znalazł rozwiązania problemu i Legia coraz bardziej nerwowo rozgląda się za nowym szkoleniowcem. Pomoc oferuje Aleksandar Vuković. Zwolniony przed rokiem Serb ma nadal ważną umowę z klubem.