Spotkają się już czwarty raz w tym roku. W maju w półfinale dwukrotnie zwyciężyli mistrzowie Anglii, we wrześniu w pierwszym meczu grupowym przed własną publicznością triumfowało PSG (2:0).
Ich rywalizacja doczekała się już tytułu „derby Bliskiego Wschodu", bo arabscy właściciele Manchesteru próbują udowodnić katarskim szejkom sponsorującym PSG, że mają lepszy pomysł na budowanie futbolowej potęgi. W ubiegłym sezonie stanęli im na drodze do finału.
Dla Paryża to był policzek, który spowodował transferową ofensywę. Latem do klubu sprowadzano gwiazdę za gwiazdą. To była manifestacja siły niemająca wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.
Czytaj więcej
Barcelona i Manchester United, z nowymi trenerami, chcą uniknąć katastrofy, jaką byłby brak awansu do fazy pucharowej.
Najlepszym przykładem jest podpisanie kontraktu z Sergio Ramosem. Filar defensywy Realu przez większość poprzedniego sezonu zmagał się z kontuzjami i choć lekarze PSG zgłaszali wątpliwości co do jego stanu zdrowia i przydatności, klub dał mu dwuletnią umowę i 15 mln euro rocznej pensji.