W Ekstraklasie Legia szoruje o dno, w Lidze Europy wciąż zajmuje pozycję lidera, ma szansę na wyjście z grupy, a w najgorszym scenariuszu na kontynuację przygody w Lidze Konferencji (w przypadku trzeciego miejsca).
Cały czas jest o co walczyć, choć nastroje w szatni są fatalne, a forma piłkarzy Legii każe czekać na spotkanie z Napoli raczej z niepokojem niż z optymizmem. W październiku odnieśli tylko jedno zwycięstwo, ale wygrana z trzecioligowym Świtem Skolwin w Pucharze Polski to pocieszenie marne.
– Nasza sytuacja w Ekstraklasie jest bardzo trudna. Nie szykujemy się jednak na stypę. Mecz z Napoli to musi być święto dla całej polskiej piłki – zapowiada nowy trener Legii Marek Gołębiewski. I przekonuje, że w ostatnim przegranym spotkaniu z Pogonią Szczecin jego zawodnicy nie pokazali nawet 5 proc. tego, czego od nich oczekiwał.
– Cały czas staram się przemycać swoje pomysły. Zespół wie, jak grać w defensywie, a w ataku nadal szukamy nowych rozwiązań – tłumaczy Gołębiewski, który jeszcze kilkanaście dni temu prowadził rezerwy Legii, a teraz stanie przed największym wyzwaniem w karierze: zatrzymaniem lidera Serie A.
Przez 75 minut meczu w Neapolu, jeszcze z Czesławem Michniewiczem na ławce, Legia biegała za piłką i odpierała ataki rywali. Miała swoje okazje, mogła wyjść na prowadzenie, ale nie oddała ani jednego celnego strzału i została ukarana. Przegrała aż 0:3.