Stefan Szczepłek: Sympatyczny pan Cash

Matty Cash przyjechał do ambasady Polski w Londynie w sobotę. Wyglądało to trochę jak wydarzenie wagi państwowej, ale przecież w takich kategoriach wielu kibiców postrzega jego ewentualny debiut w kadrze.

Publikacja: 26.10.2021 21:00

Stefan Szczepłek: Sympatyczny pan Cash

Foto: PAP/ EPA/Lindsey Parnaby / POOL

Wizyta zbiegła się w czasie z dwoma innymi faktami. Dzień wcześniej Cash wystąpił jako zawodnik Aston Villi w przegranym 1:3 meczu Premier League z Arsenalem. Drugim było doroczne, organizowane od sześciu lat w siedzibie ambasady, spotkanie z uprawiającymi futbol chłopcami i dziewczynkami oraz ich polskimi lub polsko-brytyjskimi rodzicami mieszkającymi w Wielkiej Brytanii.

Robi się je po to, by rodacy na Wyspach mieli poczucie, że się o nich nie zapomina, ale i z powodu praktycznego. Jeśli któreś z tych dzieci kiedyś osiągnie poziom mistrzowski, to miło by było, gdyby grało w koszulce reprezentacji Polski, a nie Anglii, Szkocji, Walii czy którejś Irlandii.

Czytaj więcej

Matthew Cash już Polakiem. „Do boju Polsko!”

Na razie niech sobie grają dla przyjemności, mając poczucie, że są Polakami, choćby w połowie.

Te dzieci są obserwowane od kilkunastu lat. Maciej Chorążyk w 2006 roku przyszedł do PZPN z propozycją organizacji sekcji skautingu zagranicznego. Dyrektor Jerzy Engel pomysł kupił i od tamtej pory żaden zdolny chłopak (lub dziewczynka) nam nie umknie. Kilkudziesięciu trafiło dzięki temu z Zachodu do reprezentacji juniorów i młodzieżowych. Chorążyk „odkrył” też dla pierwszej reprezentacji Ludovica Obraniaka.

Na Wyspach Brytyjskich pracuje 25–30 skautów – Polaków (a nawet jeden Anglik z Huddersfield) szukających talentów. Kiedy przyjeżdżają na spotkanie do ambasady (lub do siedziby konsulatu w Kolonii, gdzie było już 12 takich spotkań), Chorążyk dba, by otrzymali koszulkę z orłem, potrzebne informacje i rady. Tym razem udzielali ich: debiutujący w roli dyrektora sportowego Marcin Dorna, trenerzy reprezentacji młodzieżowych Bartłomiej Zalewski i Rafał Lasocki.

Czytaj więcej

Górski, Piechniczek, Sousa. Polskiej szkoły futbolu nigdy nie było

Gościem był Sebastian Mila. Kiedy opowiadał o spełnionych marzeniach, szczęściu rodziców, Mazurku Dąbrowskiego przy wypełnionych trybunach, bramce strzelonej Niemcom – przez wszystkich przechodził dreszcz.

Był jeszcze jeden gość „zakręcony” na punkcie piłki – Mariusz Fyrstenberg, do niedawna czołowy deblista świata. Jeszcze kiedy z Marcinem Matkowskim tworzyli parę „Matka” i „Frytka”, on już „uprawiał” inną grę. Zdarzyło się nawet na Wimbledonie, że dziennikarz pytał go nie o ostatni mecz, tylko o Fantasy Premier League.

To jest gra, w której niuanse wolałbym się nie wdawać, bobym nie zdołał. Dość, że w Polsce bawi się w nią blisko ćwierć miliona osób, a na całym świecie ponad 8 milionów. Ma ligę, tabelę, klasyfikację, w której Mariusz Fyrstenberg był ósmy na świecie! Czyli jak w deblu.

W ambasadzie pojawił się też Paulo Sousa, co wprowadziło zebranych w stan ekstazy tym bardziej, że trener, podobnie jak Mila, mówił od serca i dla każdego chłopca lub jego rodzica znalazł czas.

Matty Cash jest 24-letnim synem Polki i Anglika. Mama bardzo podkreśla swoje korzenie

Ale być może najważniejszy był ten, który publicznie nie mówił nic, udzielił tylko kilku wywiadów. Matty Cash jest 24-letnim synem Polki i Anglika. Mama bardzo podkreśla swoje korzenie. Opowiada o wplecionych w historię Polski losach dziadków, z zesłaniem na Syberię, armią generała Andersa, a nawet pobytem w Afryce. Mama urodziła się w roku 1967 i podkreśla, że do czwartego roku życia mówiła tylko po polsku.

Matty Cash nie zna tego języka, ale czuje się częściowo Polakiem i chciałby wystąpić w reprezentacji naszego kraju. Ma na to dużą szansę, bo Sousa poleciał do Londynu między innymi właśnie po to, żeby obejrzeć go na boisku.

Aston Villa przegrała, mecz był słaby. Cash ma pewne miejsce w drużynie i opinię solidnego piłkarza Premier League. Widać, że jest dobrze wyszkolony, przygotowany pod względem fizycznym, szybko biega i wysoko skacze. Przez 90 minut nie przykuł jednak mojej uwagi ani jedną akcją. Trudno mi było nawet zorientować się, czy jako prawy wahadłowy woli atakować czy bronić.

Może miałem pecha, bo sam Matty Cash przyznał, że tym razem grał słabo. A może nie. Wiara w to, że jeden średnio znany zawodnik odmieni nam reprezentację tylko dlatego, że gra w Premier League, może być zawodna. Ale i on, i cała jego rodzina to bardzo sympatyczni ludzie.

Wizyta zbiegła się w czasie z dwoma innymi faktami. Dzień wcześniej Cash wystąpił jako zawodnik Aston Villi w przegranym 1:3 meczu Premier League z Arsenalem. Drugim było doroczne, organizowane od sześciu lat w siedzibie ambasady, spotkanie z uprawiającymi futbol chłopcami i dziewczynkami oraz ich polskimi lub polsko-brytyjskimi rodzicami mieszkającymi w Wielkiej Brytanii.

Robi się je po to, by rodacy na Wyspach mieli poczucie, że się o nich nie zapomina, ale i z powodu praktycznego. Jeśli któreś z tych dzieci kiedyś osiągnie poziom mistrzowski, to miło by było, gdyby grało w koszulce reprezentacji Polski, a nie Anglii, Szkocji, Walii czy którejś Irlandii.

Pozostało 85% artykułu
Piłka nożna
Wygrać i zapomnieć o nieudanych eliminacjach. Lewandowski gotów na baraże z Estonią
Piłka nożna
Robert Lewandowski przed barażami o Euro 2024: wierzę, że awansujemy
Piłka nożna
Wielki wieczór Roberta Lewandowskiego. Barcelona wygrywa w Madrycie
Piłka nożna
Rosja – Serbia: mecz hańby odbędzie się w Moskwie
Piłka nożna
Powołania Michała Probierza. Wielu nowych twarzy nie widać