Eliminacje mistrzostw świata. Patrzymy na Budapeszt

Polacy grają w sobotę na PGE Narodowym z San Marino. Zwycięstwo powinno być formalnością. Ważniejszy dla losów rywalizacji w grupie będzie mecz Węgry – Albania.

Aktualizacja: 07.10.2021 21:17 Publikacja: 07.10.2021 19:02

Kapitan Robert Lewandowski i jego drużyna na czwartkowym treningu w Warszawie

Kapitan Robert Lewandowski i jego drużyna na czwartkowym treningu w Warszawie

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Mecze z Polakami muszą być dla amatorów z San Marino dobrą rozrywką, skoro jesteśmy jedną z czterech drużyn, którym w całej historii swojej reprezentacji strzelili więcej niż jednego gola. Podobnego wstydu doświadczyły jeszcze tylko Belgia, Malta i Liechtenstein.

Alessandro Della Valle pokonał Artura Boruca przed ośmioma laty, a miesiąc temu piłkę do bramki Łukasza Skorupskiego wbił Nicola Nanni. Bardzo możliwe, że rezerwowy trzecioligowego Lucchese piękniejszej chwili w karierze już nie przeżyje.

San Marino zajmuje ostatnie miejsce w rankingu FIFA. Tamtejsi zawodnicy grają w piłkę wieczorami, trzy–cztery razy w tygodniu, bo tylko trzech z nich to zawodowcy. Pozostali kadrowicze mają inne zajęcia. Polakom stawią czoło księgowy, dentysta, grafik i diler samochodów.

– Nie ma w naszej filozofii meczów, które traktujemy jako rozgrzewkę – zapewnia selekcjoner Paulo Sousa, ale to tylko słowa. Portugalczyk zaprosił podopiecznych na zgrupowanie dzień później niż zwykle, czyli we wtorek, a skład na sobotnie spotkanie to duża niewiadoma.

Selekcjoner zapewne wymiesza zawodników z reprezentacyjnego pierwszego i drugiego planu. Niemal na sto procent na boisko Stadionu Narodowego wybiegnie Robert Lewandowski, bo to napastnik nienasycony, który wie, że każdy gol – nawet z San Marino – zwiększa jego szanse na Złotą Piłkę.

– Czuję dumę, że wymienia się mnie wśród kandydatów do jej zdobycia, choć gram przecież w erze dwóch zawodników (Leo Messiego i Cristiano Ronaldo – przyp. red.). Mam nadzieję, że na wyniki nie wpłynie polityka, tylko to, co pokazaliśmy na boisku – podkreśla kapitan reprezentacji Polski.

Nasi kadrowicze przed październikowymi meczami są w komfortowej sytuacji, bo kwestia udziału w barażach zależy tylko od nich. Tracą wprawdzie w tabeli punkt do Albańczyków, ale mają przed sobą dwa mecze z outsiderami grupy (San Marino, Andora), a rywale – tylko jeden.

Drużyna jest w lepszym stanie niż podczas poprzedniego zgrupowania. Wyzdrowieli Piotr Zieliński, Mateusz Klich, Bartosz Bereszyński, Kacper Kozłowski i Krzysztof Piątek. Ten ostatni ma w kostce trzy śruby, ale może już grać. Kilka dni temu strzelił nawet gola w meczu z Freiburgiem.

Urazy rozłożyły natomiast Macieja Rybusa i Arkadiusza Recę. To szansa dla Tymoteusza Puchacza, który w ostatnich tygodniach grał częściej w reprezentacji niż w Bundeslidze. – Mamy też inne opcje z Robertem Gumnym i Tomaszem Kędziorą – uspokaja Sousa.

Czytaj więcej

Eliminacje mistrzostw świata. Trzeba wygrać wszystko

Mecz z San Marino to formalność, ale nawet on może mieć wpływ na walkę o miejsce w drużynie narodowej. Bartosz Slisz i Jakub Kamiński miesiąc temu właśnie podczas starcia z tym rywalem zadebiutowali w reprezentacji. Teraz wśród powołanych ich zabrakło.

Węgrzy byli jednym z pozytywnych zaskoczeń Euro. W grupie śmierci do ostatniej kolejki walczyli o awans. Przez ponad 80 minut odpierali ataki Portugalii (0:3), prowadzili z Francją (1:1) i dwukrotnie z Niemcami (2:2). I choć szybko pożegnali się z turniejem, nastraszyli faworytów. Pokazali, że mają ambitną i waleczną drużynę, a my doceniliśmy jeszcze bardziej punkt wywieziony z Budapesztu na otwarcie eliminacji mistrzostw świata.

Potem nastąpiło jednak bolesne zderzenie z rzeczywistością. We wrześniu Węgrzy nie przypominali już odważnego zespołu z Euro, dostali lekcję futbolu od Anglików (0:4), bez punktów wrócili też z Tirany, tracąc bramkę w końcówce (0:1), wymęczyli wygraną z Andorą, strzelając jej tylko dwa gole (2:1), choć przy piłce byli przez ponad 80 proc. czasu.

– Albo moi zawodnicy zaczną wreszcie robić to, czego od nich wymagam, albo więcej ich nie powołam. Mogę też odejść – nie krył zdenerwowania trener Marco Rossi. – Zrobiliśmy krok wstecz. Dobrze, że jestem rodzinnym facetem, bo po takim spotkaniu jak z Andorą popełniłbym samobójstwo.

Rossi zdążył ochłonąć, pozostał na stanowisku, ale za chwilę może nastąpić ponowny wybuch, bo rewanż z Albanią to dla Węgrów mecz o być albo nie być. Tylko zwycięstwo przedłuży i tak wątłe nadzieje na awans. Trzy dni później zagrają na Wembley i trudno przypuszczać, by zdołali pokrzyżować plany Anglikom, którzy chcą jak najszybciej wywalczyć przepustkę do Kataru.

Eliminacje Węgrzy będą kończyć starciem z Polską w Warszawie. Kalendarz im nie sprzyja, a jakby mało było problemów, Albanię podejmą przy pustych trybunach. To kara nałożona przez FIFA za zachowanie kibiców podczas meczu z Anglią. Chodzi o rasistowskie obelgi kierowane w stronę czarnoskórych piłkarzy rywali.

Wiara w szczęśliwy finał wyścigu o mundial słabnie. Zdaniem węgierskich mediów szanse reprezentacji przekreśliła porażka w Tiranie.

Bohaterem Albańczyków został wtedy Armando Broja – 20-letni napastnik Southampton urodzony w Anglii. To był pierwszy gol wychowanka Chelsea w kadrze. Kilka dni później trafił również w spotkaniu z San Marino (5:0), dołożył dwie asysty. Trzeba na niego uważać, by nie zrobił krzywdy także Polsce.

Selekcjoner Albanii Edoardo Reja nie powołał tym razem Ernesta Muciego. Napastnik Legii musi poczekać na debiut w dorosłej reprezentacji, pojechał na zgrupowanie młodzieżówki.

– Nie prowadziłem dokładnych wyliczeń, gdyż w każdym meczu gramy o zwycięstwo. Ale na pierwszy rzut oka widać, że potrzebujemy w październiku czterech punktów, przy czym najlepiej wygrać z Polską, bo wygląda, że będzie to nasz bezpośredni rywal w walce o drugie miejsce – mówi Reja.

Grupa I

W sobotę grają: Polska – San Marino (20.45, TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium 1), Węgry – Albania (20.45, Polsat Sport Premium 2), Andora – Anglia (20.45, Polsat Sport Premium 3)

Tabela

1. Anglia 6 18:2 16

2. Albania 6 10:6 12

3. Polska 6 19:8 11

4. Węgry 6 12:10 10

5. Andora 6 4:14 3

6. San Marino 6 1:24 0

Mecze do rozegrania

12 października: Anglia – Węgry, Albania – Polska, San Marino – Andora

12 listopada: Anglia – Albania, Andora – Polska, Węgry – San Marino

15 listopada: San Marino – Anglia, Polska – Węgry, Albania – Andora

Do finałów bezpośrednio kwalifikuje się tylko zwycięzca grupy, druga drużyna zagra w dwustopniowych barażach.

Mecze z Polakami muszą być dla amatorów z San Marino dobrą rozrywką, skoro jesteśmy jedną z czterech drużyn, którym w całej historii swojej reprezentacji strzelili więcej niż jednego gola. Podobnego wstydu doświadczyły jeszcze tylko Belgia, Malta i Liechtenstein.

Alessandro Della Valle pokonał Artura Boruca przed ośmioma laty, a miesiąc temu piłkę do bramki Łukasza Skorupskiego wbił Nicola Nanni. Bardzo możliwe, że rezerwowy trzecioligowego Lucchese piękniejszej chwili w karierze już nie przeżyje.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Piłkarskie klasyki w Wielkanoc: City-Arsenal, Bayern-Borussia i OM-PSG
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani
Piłka nożna
Manchester City kupił "najbardziej ekscytującego 14-letniego piłkarza na świecie"