Wobec rosnącej popularności piłki nożnej kobiet ówczesny prezes PZPN Zbigniew Boniek zdecydował, że mecz z Belgią rozegrany zostanie na stadionie w Gdańsku. Kobieca reprezentacja nigdy nie występowała na tak dużym obiekcie...
To prawda. Poza tym, mam nadzieję, że przy pełnych trybunach. Jednak nie sądzę żeby one jakoś szczególnie to przeżywały. Niedawno bramkarka Kasia Kiedrzynek, która grała w finale Ligi Mistrzów w barwach Paris Saint-Germain, powiedziała w jednym z wywiadów, że chciałaby wybiec kiedyś z reprezentacją na Stadion Narodowy. Czuję, że to samo powiedziałyby wszystkie dziewczyny. Duży stadion, zainteresowanie mediów, to też duże wyzwanie. Od kilku dni przebywamy na zgrupowaniu, normalnie przygotowujemy się do meczu. Jesteśmy świadome wsparcia kibiców i to wszystko. Nie trzeba nas dodatkowo mobilizować.
W Polsce można mówić o zawodowym piłkarstwie kobiet?
Nie, choć mamy nieźle rozbudowany system rozgrywek. W najwyższej klasie – Ekstralidze – występuje 12 klubów. Tyle samo gra w I lidze. To są ligi centralne. Kolejne, aż do piątej, podzielone zostały na okręgi. W sumie w Polsce jest zarejestrowanych około 30 tysięcy zawodniczek, z których około 27 tysięcy – to się zmienia – bierze udział w rozgrywkach. Dziewczyny zazwyczaj łączą uprawianie piłki z pracą zawodową. Przeważają uczennice, studentki, nauczycielki, absolwentki studiów wychowania fizycznego. Pracują, studiują, a po tych zajęciach trenują. Tylko trzy w tej chwili najsilniejsze polskie kluby można nazwać zawodowymi. To Medyk POLOmarket Konin, Górnik Łęczna i Czarni Antrans Sosnowiec. Tam zawodniczki mogą się skoncentrować na treningach i grze. Ale i tak większość pracuje lub się uczy, żeby po zakończeniu karier mieć z czego żyć. To jest podstawowa różnica między mężczyzną, uprawiającym futbol zawodowo, mogącym podczas kariery coś odłożyć, potem inwestować lub znaleźć pracę, a kobietą, która takich możliwości jest pozbawiona.
Ale 13 zawodniczek z klubów zagranicznych, które są teraz w kadrze, to formalnie profesjonalistki?
One tak. Zarabiają w Bundeslidze, w lidze francuskiej, szwajcarskiej, rosyjskiej. Ich sytuacja jest zupełnie inna niż koleżanek z kadry, grających w Ekstralidze. Ewa Pajor to autentyczna gwiazda, już teraz światowego formatu. Mówienie, że to odpowiednik Roberta Lewandowskiego w żeńskiej reprezentacji Polski, nie jest żadną przesadą.