Sensacją kolejki jest jednak rezygnacja Piotra Stokowca z funkcji trenera Lechii. Po dziewiętnastu minutach spotkania z Radomiakiem w Gdańsku gospodarze prowadzili 2:0 i mogli myśleć o dopisaniu sobie trzech punktów. Być może skoncentrowali się na tych rachubach, a nie na grze, bo w drugiej połowie stracili dwa gole i punkty.
Radomiak przywiózł już remis z Poznania, pokonał Legię i Wartę, teraz dodał kolejny punkt i pewnie już nikt nie patrzy nań, jak na beniaminka, którego łatwo pokonać.
Remis w takich okolicznościach jest dla Lechii przykrą niespodzianką, ale raczej nie powinien stać się powodem dymisji trenera, jak podaje klub „za porozumieniem stron". Piotr Stokowiec pracował w Gdańsku od marca 2018 roku.
To długo, jak na standardy Lechii w ostatnich sezonach. Drużyna prowadzona przez niego była liderem ekstraklasy, zdobyła Puchar Polski i Superpuchar. Stokowiec wraz ze swoim stałym asystentem Łukaszem Smolarowem tworzą od lat jedną z najciekawszych i najbardziej twórczych par trenerskich w Polsce. Gdzie indziej powinni ich przyjąć z otwartymi rękami.
Nie rozczarował przebój kolejki. W Poznaniu, mimo wielu prób piłkarzy Lecha i Pogoni długo nie padały bramki. Ich brak wynagrodziły kibicom emocje z ostatnich minut. W 85. po akcji zapoczątkowanej przez wracającego do Pogoni po czternastu (!) latach szczecinianina Kamila Grosickiego bramkę strzelił Luka Zahovic.