VAR na mundialu: Sędziom łatwiej, oszustom trudniej

System VAR i technologia goal-line stały się dodatkowymi sędziami. Gdyby wymyślono je wcześniej, wyniki wielu meczów byłyby inne.

Aktualizacja: 26.06.2018 20:22 Publikacja: 26.06.2018 19:36

VAR na mundialu: Sędziom łatwiej, oszustom trudniej

Foto: AFP

VAR (Video Assistant Referee) to system kamer i monitorów, pomagających ocenić zespołowi sędziowskiemu sytuację, której arbiter na boisku nie jest w stanie jednoznacznie zinterpretować. VAR wykorzystuje się w czterech sytuacjach: uznania lub nieuznania bramki, przyznania lub nieprzyznania rzutu karnego, ukarania piłkarza czerwoną kartką oraz identyfikacji zawodnika.

W Rosji na potrzeby VAR pracuje 38 kamer, w większości tych samych, które transmitują mecz dla telewizji. Sędziowie VAR mogą odtwarzać sporne sytuacje, cofać akcje, analizować je w zwolnionym tempie, muszą jednak pracować szybko. Zdarza się więc, że około minuty po dyskusyjnej sytuacji arbiter przerywa mecz, ponieważ otrzymał w słuchawce wiadomość od sędziów VAR: mamy wątpliwości. Podchodzi wtedy do monitora, aby jeszcze raz przeanalizować sytuację i podjąć właściwą decyzję. Najczęściej dotyczy ona rzutu karnego.

Sędziowie VAR znajdują się w Moskwie, bez względu na miejsce rozgrywania meczu. Każde spotkanie ogląda czterech sędziów. Są wśród nich nie tylko specjaliści od VAR (wśród nich arbiter ekstraklasy Paweł Gil), ale i jeden z głównych, powołanych na mundial (Szymon Marciniak pełnił taką rolę w meczu Urugwaj – Arabia Saudyjska).

Kamery wszystko rejestrują, ale decyzje podejmują ludzie. Wątpliwości dotyczące sytuacji z meczu Niemcy – Szwecja, po której Szwedzi domagali się rzutu karnego za faul Jerome'a Boatenga na Marcusie Bergu, nie zostały rozwiane. Marciniak uznał, że naruszenia przepisów nie było. Skoro nie otrzymał informacji od „varowców" i nie zdecydował się na obejrzenie powtórki, to znaczy, że i oni uznali jego decyzję za prawidłową. Ale niech powiedzą to szwedzkim piłkarzom i kibicom.

Najwięcej kontrowersji było w meczu Portugalia – Iran. Najpierw VAR zadecydował o rzucie karnym dla Portugalii (niewykorzystanym przez Cristiano Ronaldo), potem portugalski gwiazdor dostał po obejrzeniu powtórki żółtą kartkę (choć powinien czerwoną). Gol dla Iranu z rzutu karnego też padł po konsultacji z sędziami VAR.

Jak z tego widać, pomimo wszystkich zastrzeżeń system ten jest błogosławieństwem dla futbolu.

Anglia ciągnięta za uszy

Nie wiemy dokładnie, co działo się na mistrzostwach świata we Włoszech, w roku 1934, ale można przyjąć, że generał Giorgio Vaccaro w imieniu Benito Mussoliniego nie kupił wszystkich sędziów. I gdyby był VAR, a przy nim uczciwi sędziowie, to Włochy nie zdobyłyby Pucharu Świata.

Nie wiemy, czy w roku 1966 mistrzem zostałaby Anglia. „Najbardziej dyskusyjny gol XX wieku" prawdopodobnie w ogóle nie został zdobyty. W dogrywce finału Anglia – Niemcy na Wembley, przy wyniku 2:2 Geoff Hurst oddał strzał, po którym piłka odbiła się od poprzeczki, uderzyła w ziemię i została wybita przez Niemców na róg. Anglicy podnieśli ręce w geście triumfu, a Niemcy dali sędziemu sygnał, że piłka odbiła się na linii. Sędzia Gottfried Dienst ze Szwajcarii podbiegł do liniowego, Tofika Bachramowa, Azera, reprezentującego Związek Radziecki. Bachramow stał około 30 metrów od bramki, ale nie miał wątpliwości – powiedział, że piłka odbiła się za linią.

Jak on to zobaczył, trudno powiedzieć. Dość, że Dienst zyskał argument, aby gola uznać, a Bachramow został najsłynniejszym sędzią liniowym w historii. Jego pomnik przed stadionem narodowym w Baku odsłaniał m.in. wdzięczny Geoff Hurst.

W ostatniej minucie dogrywki Hurst wbił czwartego gola dla Anglii, osłabiając nieco wrażenie, że Anglia została mistrzem, bo sprzyjali jej sędziowie. Ale sprzyjali. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby nie dyskusyjna bramka Hursta.

W półfinale Anglia – Argentyna na tych samych mistrzostwach niemiecki sędzia Rudolf Kreitlein wyrzucił z boiska kapitana Argentyny Antonio Rattina. Nikt nie wie za co, chociaż wszędzie poza Anglią uważa się, że cel był jeden: należało otworzyć gospodarzom drogę do finału. Gdyby był VAR, a chodziło przecież o usunięcie zawodnika z boiska (czerwone i żółte kartki pojawiły się cztery lata później), może inni, uczciwi sędziowie powstrzymaliby Kreitleina przed podjęciem niesprawiedliwej decyzji.

A co mają mówić Węgrzy, którzy w finale mistrzostw świata 1954 r. najpierw prowadzili z Niemcami 2:0, potem przegrywali 2:3, a w ostatniej chwili Ferenc Puskas zdobył wyrównującego gola. Tyle że sędzia liniowy z Walii Mervyn Griffith podniósł chorągiewkę, a główny z Anglii William Ling odgwizdał spalonego. – Na całym stadionie tylko oni dwaj go widzieli – opowiadał „Rzeczpospolitej" uczestnik tego spotkania, prawy obrońca Jenoe Buzanszky, rozżalony jeszcze pół wieku po tym wydarzeniu.

VAR nie stosuje się przy ocenie spalonego (pewnie kiedyś i na to zostanie wynaleziona recepta), ale gdyby wtedy był, rozwiałby wątpliwości. – Nie ma złudzeń – kontynuował Buzanszky. – Jest film, dokumentujący tę sytuację, korzystny dla Węgrów, dlatego Niemcy nie chcą go pokazać.

Relatywna moralność

VAR to system nie tylko pomagający sędziom, ale też piętnujący oszustów. Dopóki nie istniał, można było robić wszystko, kierując się niepisaną zasadą, że sędziego należy tak samo oszukiwać jak przeciwnika. Tym bardziej że on też oszukuje.

W finale rozgrywek o Puchar Mistrzów w roku 1985 na stadionie Heysel szarżujący na bramkę Liverpoolu napastnik Juventusu Zbigniew Boniek został sfaulowany przez Gary'ego Gillespiego przed polem karnym. Szwajcarski sędzia Andre Daina był daleko, wydawało mu się, że do naruszenia przepisów doszło w obrębie „szesnastki" i podyktował rzut karny dla Juve. Ofiara ataku ani strzelec nie mieli żadnych moralnych wątpliwości. Michel Platini wykorzystał prezent, dzięki czemu Juventus zdobył puchar. Platini został szefem UEFA, a Boniek – PZPN. VAR uchroniłby ich przed wstydem.

Thierry Henry, mistrz świata i Europy, powszechnie szanowany i lubiany piłkarz, któremu pod stadionem Arsenalu wystawiono pomnik, dopuścił się czynu równie pamiętnego, jak jego efektowne akcje. Tyle że haniebnego. W meczu barażowym o mundial w RPA (2010) podał piłkę ręką do Williama Gallasa, który strzelił gola dla Francji, dającego awans. Obydwaj winą za tę sytuację obarczyli sędziego ze Szwecji Martina Hanssona, który powinien zauważyć naruszenie reguł. Gallas stwierdził, że takie sytuacje to część gry.

Trenerzy zazwyczaj nabierają wtedy wody w usta. Pytani o ocenę „byli za daleko, żeby widzieć", „akurat się odwrócili" albo ktoś im zasłonił. Grzmią, dopiero kiedy podobna niesprawiedliwość spotka ich. Nawet Andrzej Strejlau, którego trudno posądzać o nieuczciwość, nie widział, kiedy Jan Furtok wrzucał ręką piłkę do bramki San Marino.

UEFA jeszcze nie wie

Oszustwo w piłce od dawna jest cnotą. Diego Maradona po wbiciu gola Anglii ręką podczas mundialu w Meksyku (1986) wcale nie stał się czarnym bohaterem. Wprost przeciwnie. Najlepszy piłkarz świata potrafił ręką strzelić tak, żeby sędzia tego nie zauważył. Zauważyłby VAR, gdyby w roku 1986 był na stadionie Azteca.

Czy dostrzegłby też stronnicze sędziowanie na rzecz Korei Południowej podczas mistrzostw świata w roku 2002? Byli tam tacy arbitrzy jak Ekwadorczyk Byron Moreno czy Egipcjanin Gamal Ghandour, którzy w skandaliczny sposób faworyzowali gospodarzy w meczach z Włochami i Hiszpanią. Uczciwi sędziowie VAR mogliby ich zapędy ukrócić i Korea nie doszłaby do półfinału.

Historia piłki nożnej pełna jest takich wątpliwych sytuacji. VAR sprawia, że prawdopodobieństwo niesprawiedliwych decyzji się zmniejsza. FIFA już o tym wie. UEFA jeszcze nie i nie dopuszcza VAR np. w Lidze Mistrzów.

Gdyby w meczach barażowych do mundialu był VAR, być może do Rosji nie pojechałaby Szwajcaria. Awansowała po niesprawiedliwej decyzji rumuńskiego sędziego Ovidiu Hategana, który w jej meczu z Irlandią Północną podyktował karnego za rękę, której nie było. To był jedyny gol w dwumeczu i to on zadecydował o awansie Szwajcarów.

VAR już jest, teraz trzeba tylko zadbać, by został właściwie wykorzystany. Jeśli tak się stanie, za kilka lat będziemy się dziwili, że kiedyś go nie było.

VAR (Video Assistant Referee) to system kamer i monitorów, pomagających ocenić zespołowi sędziowskiemu sytuację, której arbiter na boisku nie jest w stanie jednoznacznie zinterpretować. VAR wykorzystuje się w czterech sytuacjach: uznania lub nieuznania bramki, przyznania lub nieprzyznania rzutu karnego, ukarania piłkarza czerwoną kartką oraz identyfikacji zawodnika.

W Rosji na potrzeby VAR pracuje 38 kamer, w większości tych samych, które transmitują mecz dla telewizji. Sędziowie VAR mogą odtwarzać sporne sytuacje, cofać akcje, analizować je w zwolnionym tempie, muszą jednak pracować szybko. Zdarza się więc, że około minuty po dyskusyjnej sytuacji arbiter przerywa mecz, ponieważ otrzymał w słuchawce wiadomość od sędziów VAR: mamy wątpliwości. Podchodzi wtedy do monitora, aby jeszcze raz przeanalizować sytuację i podjąć właściwą decyzję. Najczęściej dotyczy ona rzutu karnego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami