Po czterech kolejkach zmagań zdecydowanie lepsze nastroje panowały w Kielcach. Korona miała w dorobku siedem oczek, podczas gdy jej piątkowy rywal - zaledwie trzy, wywalczone w dodatku w pierwszej kolejce (1:0 z Pogonią Szczecin). Grający przed własną publicznością beniaminek był uznawany za faworyta spotkania, lecz zespół Gino Lettieriego po raz kolejny pokazał, że trzeba się z nim liczyć.
Miedź od pierwszych minut kąsała groźnymi atakami. Już w 6. przed szansą stanął po indywidualnej akcji Zieliński, ale jego uderzenie obronił Hamrol. Po raz kolejny naprawdę gorąco pod bramką gości zrobiło się po 30 minutach gry. Wtedy to Santana ładnie pokazał się z lewej strony i zagrał piłkę wzdłuż bramki. Przy dalszym słupku czaił się Łobodziński, lecz nie trafił w światło bramki. Co nie udało się wtedy, mogło przyjść niespełna 60 sekund później. Po strzale Zielińskiego fatalny błąd popełnił Hamrol, który wypuścił piłkę z rąk i był bliski trafienia samobójczego. Pod koniec pierwszej części gry gospodarze szukali długich podań w stronę Piaseckiego, lecz żadne z nich nie przerodziło się w groźną sytuację bramkową. Przed zmianą stron gole nie padły - relacjonuje Onet.pl.
W drugą część gry lepiej "weszła" Korona, która wreszcie zaczęła kreować sytuacje bramkowe. W 49. minucie uderzał Górski, lecz został zablokowany. Po chwili na tablicy wyników widniał już jednak rezultat 0:1. Bohater poprzedniej akcji przejął piłkę i popisał się kapitalnym uderzeniem prosto w okienko bramki Miedzi. Ten wynik nie utrzymał się jednak długo. Nie mająca nic do stracenia drużyna gospodarzy ruszyła do natarcia ze zdwojoną siłą i szybko została za to nagrodzona.
W 69. minucie Ojamaa ruszył prawą stroną i z linii końcowej wyłożył piłkę Zielińskiemu. Ten ze stoickim spokojem uderzył, pokonując Hamrola i doprowadzając do wyrównania. Chwilę później Miedź mogła już nawet prowadzić, ale uderzenie Bozicia z dystansu pozostawiało wiele do życzenia. Ponownie gorąco zrobiło się w 76. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Marquitosa uderzył Augustyniak, ale Hamrol był na posterunku.
W końcówce emocji na boisku nie brakowało. W 85. minucie groźnie było pod bramką Miedzi, lecz Kallaste nie zdołał oddać celnego strzału. W odpowiedzi kapitalnie uderzył Forsell, ale próbę tę obronił Hamrol. Już w doliczonym czasie gry efektownym strzałem z powietrza popisał się Janjic. Piłka leciała jednak w środek bramki i nie miała prawa zaskoczyć Kanibołockiego. Ostatecznie gole w tym starciu już nie padły. Gospodarze zremisowali po raz pierwszy w tym sezonie i mają na koncie cztery oczka. Korona z kolei nie zdołała wygrać trzeciego kolejnego meczu i po pięciu kolejkach pochwalić się może ośmiopunktowym dorobkiem.