Przerwa na mecze reprezentacji to w naszej lidze tradycyjnie moment, gdy blady strach pada na trenerów. Szczególnie tych, którzy pracują u porywczych właścicieli lub prezesów. Nie inaczej będzie teraz. Dla niektórych szkoleniowców weekendowa kolejka ekstraklasy to ostatnia szansa na ratowanie posady.
Niedawno głośno było o absurdalnych decyzjach prezesa Zagłębia Lubin, Mateusza Dróżdża, który kazał trenerowi Mariuszowi Lewandowskiemu pokryć koszty pięciodniowego zgrupowania w Gniewinie, na które były reprezentant Polski wziął swoich piłkarzy przed meczem Pucharu Polski z Huraganem Morąg. I chociaż na obóz pojechali wszyscy zawodnicy, trener wystawił przeciwko III-ligowcowi rezerwy oraz młodzież i się przeliczył. Do następnej rundy awansowali rywale.
Lewandowski miał dostać ultimatum – tylko wygrana w poprzedniej kolejce, w meczu u siebie z Pogonią Szczecin, miała ocalić jego posadę. Jak się okazało, przecieki nie były precyzyjne. Mimo iż Pogoń wygrała w Lubinie 2:0, Lewandowski posadę zachował .
Tyle że tym razem faktycznie może się okazać, iż kolejna wpadka albo nieprzekonujący występ wyczerpią cierpliwość prezesa. Lewandowski stoi więc przed poważnym wyzwaniem. Arka co prawda w tym sezonie niespecjalnie przekonuje, ale w poprzedniej kolejce wywiozła punkt z Warszawy, gdzie zremisowała z Legią 1:1.
Jak dotąd Legia jest jedynym klubem w lidze, który trenera już zdążył wymienić. Ricardo Sa Pinto podjął kilka kontrowersyjnych decyzji – jak chociażby o odstawieniu na bok Krzysztofa Dowhania, czy pozbawieniu miejsca w składzie Arkadiusza Malarza – kilka razy zdążył się też niefortunnie wypowiedzieć i zachować, ale Legia chociaż nie zachwyca, to odrabia punkty do prowadzącej w tabeli Jagiellonii.