Ekstraklasa: Wisła Kraków rozbiła Legię

Aż 4:0 wygrała w Krakowie Wisła w meczu, kończącym 27. kolejkę ekstraklasy. Legia to mistrz Polski, Wisła - klub, który jeszcze w styczniu nie miał pewności, czy w ogóle przystąpi do rozgrywek.

Aktualizacja: 31.03.2019 20:52 Publikacja: 31.03.2019 20:49

Ekstraklasa: Wisła Kraków rozbiła Legię

Foto: Shutterstock

To był mecz pełen podtekstów. Bramkarz Legii Radosław Cierzniak grał kiedyś w Wiśle i odchodził z nią skłócony do tego stopnia, że policja chroniła go przed miejscową bandyterką. Carlitos jeszcze w poprzednim sezonie zdobywał gole dla „Białej Gwiazdy”. Były współwłaściciel i prezes Legii Bogusław Leśnodorski zimą pomagał Wiśle wyjść z kłopotów. Czuje się w Krakowie jak u siebie, ale przyszedł na stadion w bluzie Legii.

Obydwa kluby rywalizują ze sobą, obrażają się nawzajem, ale nie mogą bez siebie żyć, bo obydwa zajmują wyjątkowo ważne miejsca w historii. Wisła jest dziś bardziej „krakowska” niż Legia „warszawska”. Polski trener Maciej Stolarczyk, z polskim sztabem współpracowników (sami byli dawni piłkarze Wisły) nadal wiążą koniec z końcem. Nie mogąc dokonywać tak drogich transferów jak Portugalczyk Ricardo Sa Pinto w Legii muszą się opierać na graczach polskich.

Para stoperów: Marcin Wasilewski - Maciej Sadlok jest najstarsza w ekstraklasie. Panowie mają w sumie 69 lat. Młodsi, szybsi i drożsi zawodnicy Legii przegrywali z nimi zdecydowaną większość pojedynków.
Już w 5. minucie 33-letni Jakub Błaszczykowski minął na prawym skrzydle młodszego o siedem lat Portugalczyka Luisa Rochę, podał na środek, gdzie pierwszy strzał Krzysztofa Drzazgi Cierzniak obronił, ale drugiego, Sławomira Peszki (też 33-letniego) już nie.

Wisła osiągnęła w pierwszej połowie sporą przewagę. Wywalczyła sześc rzutów rożnych wobec tylko jednego legionistów. Ale najważniejsze, że zdobyła drugiego gola. Po ręce Luisa Rochy rzut karny w 39. minucie wykorzystał Błaszczykowski. W tej części gry strzał Carlitosa był jedynym ze strony Legii, jaki musiał bronić Mateusz Lis.

Trener Sa Pinto zdenerwował się do tego stopnia, że pierwszej zmiany: napastnika Sandro Kulenovicia za obrońcę Pawła Stolarskiego dokonał w 43. minucie, kiedy zwykle wszyscy myślą o przerwie.
W drugiej części Legia wreszcie przyśpieszyła grę, ale atakowała chaotycznie. Wyglądała jak zbieranina zawodników, którzy nie bardzo się rozumieją, nie wiedzą gdzie kto najlepiej się czuje i powinien grać. O ile Wisła świetnie prezentowała się jako zgrany zespół, walczący ambitnie o każdą piłkę i atakujący niemal bez przerwy, w Legii trudno było kogokolwiek wyróżnić.

W 73. minucie Rafał Pietrzak z dziewiętnastu metrów strzelił piękną bramkę z wolnego. Minutę później Kulenović powinien zdobyć gola kontaktowego, ale obrońcy w porę naprawili swój błąd i piłka po nodze Wasilewskiego wyszła na róg.

Sa Pinto dokonał dwóch zmian jednocześnie. Na kwadrans przed końcem wpuścił na boisko Michała Kucharczyka w miejsce Carlitosa i Kaspera Hamalainena zamiast Iuri Medeirosa. Akurat Carlitos nawet rzadko obsługiwany podaniami stanowił spore zagrożenie, a Medeiros był jedynym, który wyróżniał się z legijnej szarości. Wtopił się w nią nawet Sebastian Szymański, od którego oczekujemy więcej niż od zagranicznych piłkarzy, którzy przychodzą na Łazienkowską reklamowani jak gwiazdy, a okazują się na ogół piłkarzami, jakich się nie zapamięta.

Czwarty gol Wisły był pieczęcią na jej grze. Dalekie podanie z głębi pola Sadloka wykorzystał napastnik Marko Kolar i strzałem z powietrza ustalił wynik na 4:0. Dwaj środkowi obrońcy Legii: Artur Jędrzejczyk i Mateusz Wieteska patrzyli czy Kolarowi się uda. To nie byli jedyni piłkarze Legii w tym meczu, patrzący jak gra przeciwnik.

Wisła jest na dobrej drodze do zagwarantowania sobie miejsca w górnej ósemce. Sa Pinto powinien wyciągnąć wnioski z pracy Adama Nawałki, bo może skończyć jak on.

Mecz w Krakowie oglądało 33 tysiące kibiców. To miejsce, już bez chuliganów zasługuje na takie widowiska.

Piłka nożna
Zmarł mistrz świata z Niemiec. Grał w słynnym "meczu na wodzie" z Polską
Piłka nożna
Juventus Turyn szuka trenera. Massimiliano Allegri może stracić pracę
Piłka nożna
Ewa Pajor jak Robert Lewandowski. Polka będzie drugą najdroższą piłkarką świata
Piłka nożna
Barcelona bliska wyeliminowania PSG z Ligi Mistrzów. Wystarczy w rewanżu nie przegrać
Piłka nożna
Wojciech Szczęsny złamał nos i przeszedł operację. Kiedy wróci do gry?