Kiedy Manchester United gra o trofeum, muszą być emocje. To już taka niepisana tradycja. Mecz z Villarrealem - rozgrywany w 22. rocznicę słynnego finału Ligi Mistrzów na Camp Nou, zakończonego triumfem angielskiego zespołu nad Bayernem dzięki dwóm bramkom w doliczonym czasie - nie był inny.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było 11 kolejek rzutów karnych. W tej ostatniej naprzeciw siebie stanąć musieli bramkarze. Geronimo Rulli huknął pod poprzeczkę, po chwili wrócił do bramki i obronił lekki strzał Davida de Gei. Villarreal eksplodował ze szczęścia, Manchester pogrążył się w rozpaczy.
Ten wieczór od początku nie układał się po myśli zawodników Ole Gunnara Solskjaera, bo już po pół godzinie gry musieli gonić wynik. Obrona nie upilnowała Gerarda Moreno, Hiszpan ruszył do dośrodkowania Daniego Parejo z rzutu wolnego i z bliska wepchnął piłkę do bramki.
Moreno w wieku 29 lat notuje sezon życia. To dziś najskuteczniejszy hiszpański napastnik, drugi strzelec Primera Division, w fazie pucharowej Ligi Europy nie zdobył gola lub nie asystował tylko w jednym meczu (w półfinałowym rewanżu z Arsenalem, zakończonym bezbramkowym remisem). Nic dziwnego, że otrzymał powołanie do kadry na Euro.
Solskjaer uczy swoich piłkarzy radzić sobie z przeciwnościami losu. Być może w przerwie nawiązał do wydarzeń sprzed 22 lat i przypomniał swoim podopiecznym, że Manchester nigdy się nie poddaje. Faktem jest, że dziesięć minut po powrocie na boisko do wyrównania doprowadził Edinson Cavani, zachowując się przytomnie w polu karnym i dobijając uderzenie Marcusa Rashforda.