Materiał partnera: Grupa EPL w Parlamencie Europejskim
Nadzieję na odmrożenie gospodarki, wspomagane przez bezprecedensowy program NextGenerationEU, zniweczyła agresja Rosji na Ukrainę. Wojna stawia Unię Europejską wobec wyzwań, jakich nie rysowano w najczarniejszych scenariuszach.
Stary rok w cieniu wojny
Proklamowany 11 grudnia 2019 roku Europejski Zielony Ład znalazł się wkrótce w cieniu pandemii. Uzgodniony w nadzwyczajnym trybie program odbudowy gospodarki po pandemii znalazł się w cieniu wojny. O ile pandemia, powodująca zamrożenie gospodarki, czyli zmniejszenie emisji CO2, nie niweczyła „zielonej” strategii UE, zupełnie inny jest wpływ wojny w Ukrainie. Pośród wielu pakietów sankcji nałożonych na agresora najbardziej bolesne społecznie i gospodarczo jest uniezależnienie od rosyjskich surowców.
Stary Kontynent od czasu rewolucji przemysłowej XVIII wieku czerpał energię dla swej hegemonii przemysłowej z paliw kopalnych, głównie z węgla. Wyemitował więcej CO2 niż inne kontynenty. W XX wieku wygaszanie wielkich zagłębi węglowych – rejon Ruhry, Walia i Limburgia – uczyniło z naszego Śląska ostatni bastion węglowy Europy. Kontynent stał się zależny surowcowo od innych kontynentów, przede wszystkim od Rosji.
Naiwna wiara, że Rosja Putina, oswajana przez więzi handlowe z Zachodem, stanie się wiarygodnym partnerem, owocowała takimi przedsięwzięciami, jak Nord Stream I i II. Dziś płacimy za to wysoką cenę, a szczególnie Niemcy. Przed wybuchem wojny Unia importowała 45 proc. gazu i węgla oraz 25 proc. ropy z Rosji. Niemcy więcej: 55 proc. gazu, 52 proc. węgla i 34 proc. ropy. Rezygnacja z atomu po katastrofie w Fukushimie oraz brak terminali na gaz płynny uczyniły z Niemiec trudnego partnera w uzgadnianiu sankcji surowcowych nałożonych na Rosję.