Wsparcie dla małych i średnich firm (MŚP), pieszczotliwie zwanych „misiami", to standardowa deklaracja polityków, niezależnie od ideologicznej orientacji. Towarzyszą jej emocjonalne stwierdzenia, że to „sól ziemi" i „kręgosłup" gospodarki, ze względu na znaczący udział w zatrudnieniu i tworzeniu PKB.
Takiej deklaracji nie zabrakło w expose premier Beaty Szydło, która obiecała obniżkę CIT dla małych firm do 15 proc.
Jednak śledząc wypowiedzi prasowe wicepremiera Mateusza Morawieckiego, można odnieść wrażenie, że bliższe są mu firmy średnie i duże, które nazywa „aortami" polskiej gospodarki. Oczywiście chodzi o podmioty z polskim kapitałem, które przy odpowiednim wsparciu będą skutecznie podbijać rynki międzynarodowe.
Struktura firm pod lupą
Czy należy różnicować wsparcie państwa w zależności w zależności od wielkości firmy? By odpowiedzieć na to pytanie, warto najpierw ustalić, ile mamy przedsiębiorstw w poszczególnych klasach wielkości i jaki jest ich wkład do gospodarki.
Wydaje się to proste, gdyż podział na mikro, małe, średnie i duże to podstawowe kryterium w statystyce sektora przedsiębiorstw. Niestety prezentowane przez GUS dane nie uwzględniają występujących powiązań własnościowych między formalnie niezależnymi podmiotami.