Jak będzie się kształtował wpływ technologii na rozwój firm, jakie są najważniejsze wyzwania w tym względzie?

Myślę, że wszyscy to czujemy na co dzień – technologia przenika każdy aspekt naszego życia. Tak samo dzieje się z firmami. Już dawno przekroczyliśmy granicę, kiedy mówiliśmy, że tylko banki albo sektor telekomunikacyjny jest zorientowany na nowoczesną technologię. W tej chwili nie ma branży czy też przedsiębiorstwa, które może operować bez nowoczesnych technologii.

Oczywiście skala tego, jak wykorzystujemy innowacje, jest zupełnie inna. Pokazuje to prowadzone przez nas badanie Innovation Index, w którym uczestniczy ponad 6 tys. respondentów z 45 krajów, w tym Polski. W przypadku Polski ponad 80 proc. respondentów twierdzi, że ich firma jest innowacyjna, że mają kulturę innowacji.

To sporo…

Rzeczywiście, ale w rzeczywistość, pokazuje, że niestety nie jest aż tak dobrze. Bo gdy już pytamy o szczegóły, na czym polegają te innowacje, w jakich procesach są stosowane, to odpowiedzi brak. Tymczasem są trzy najważniejsze elementy, jeśli chodzi o wykorzystanie nowoczesnych technologii. Po pierwsze są to ludzie. Po drugie nowoczesne rozwiązania. A po trzecie są to procesy. Tylko świadoma kombinacja tych trzech elementów pozwala nam wykorzystywać dobrodziejstwa – nie zawaham się użyć tego słowa – współczesnych technologii.

Wspomniał pan, że w momencie, kiedy państwo podczas swojego badania mówią: sprawdzam, jak wygląda kwestia cyfryzacji i innowacyjności w firmie, to nie wygląda ona tak dobrze. Na czym to polega?

Bardzo często jest tak – nie tylko w dużych firmach – że zarządy mają swoją strategię, plany na ten rok, czy też trzyletnie wizje - i w nich cyfryzacja oraz innowacyjność są zawsze na sztandarach. Potem mamy weryfikację kosztową, ekonomiczną, czyli na co, na ile i na jakie procesy oraz technologie nas stać. Czasami rzeczywiście można pewne inwestycje w technologii opóźnić. Ale z jednym wyjątkiem: chodzi o bezpieczeństwo. Żyjemy w takich czasach i w takim otoczeniu, że dzisiaj firmy, które nie zadbają o swoje dane, podstawowe elementy w obszarze security, mogą nawet stracić praktycznie wszystko. Dzisiaj ataki typu ransomware, czyli te, które zaszyfrowują dane, są w stanie zatrzymać działalność przedsiębiorstwa na długie miesiące. W takim przypadku trzeba wszystko odbudowywać od nowa. Ale są zabezpieczenia przed takimi atakami. W Dell Technologies tworzymy „cyfrowy bunkier”, w którym mamy złotą kopię danych i aplikacji. Dzięki temu nawet jeśli zawiodą główne źródła, czy backup, to jesteśmy w stanie odtworzyć dane w ciągu godzin czy pojedynczych dni.

Wspomniał pan o kosztach jako o czynniku, który hamuje cyfryzację firm. Co jeszcze ją spowalnia? Ja na przykład podczas mniej oficjalnych rozmów z zarządami czy dyrektorami firm spotkałem się z takim stwierdzeniem: dobrze, cyfryzacja jest ważna, ale czy naprawdę jest nam potrzebne takie czy innego rozwiązanie. Odnoszę czasem wrażenie braku chęci czy braku przekonania do najróżniejszych rozwiązań technologicznych…

Myślę, że ważnym okresem dla postrzegania technologii był czas covidu. Wtedy wszyscy przekonaliśmy się, że bez technologii nie byłoby działalności. Szkoła, zakład pracy, służba zdrowia – wszystko przeszło na tryb zdalny, który nie byłby możliwy bez technologii. Dlatego dzisiaj świadomość na poziomie zarządów czy ludzi jest inna niż była jeszcze parę lat temu. Czy z naszego punktu widzenia jest bardzo dobra i wystarczająca? Na pewno nie.

Natomiast jeśli chodzi o projekty, to dyskusja, czy je realizować, czy nie, ma jeszcze jeden wymiar. Otóż czasem po prostu brakuje specjalistów, którzy mogą to wyegzekwować. To jest bardzo ważny temat do dyskusji. W jaki sposób my, jako firmy technologiczne, integratorzy, nasi partnerzy, mogą pomóc firmom, które na to stać – w tym sensie, że zrobią rachunek zysków i strat i ocenią, jakie rozwiązanie jest dla nich odpowiednie. Zawsze mówię o mapie działania: róbmy projekty, które przynoszą największą wartość biznesową dla firmy, najmniejszym kosztem. I jeśli takich projektów w IT jest na przykład dziesięć – zmapujmy je na dwóch osiach, które pokażą, które z nich mi jako zarządowi przyniosą największą wartość, a przy tym wymagają najmniej wysiłku kosztowego i ludzkiego. My też oczywiście pomagamy w takim doradzaniu klientom.

Ostatni aspekt jest taki, że rynek IT jest szeroki. Z pozycji lidera w kilku obszarach powiem tak: warto zwracać uwagę, z kim się współpracuje. Bardzo łatwo jest kupić osiem rozwiązań z zakresu security i nadal nie być zabezpieczonym. Można też kupić dziesięć rozwiązań, które mają służyć przechowywaniu danych, a okaże się, że zapowiadane parametry się nie zgadzają. Dlatego zachęcam do pracy z liderami – firmami, które na rynku są długo. Za Dell Technologies przemawia 30 lat obecności w Polsce i 15 lat działalności naszej fabryki. Stoi więc za nami ogromne doświadczenie, znajomość rynku i bardzo wiele wdrożeń.

Dariusz Piotrowski, Dell Technologies

Dariusz Piotrowski, Dell Technologies

Materiał Partnera

No dobrze, ale wyobraźmy sobie firmę, może nie największą, może też nie zlokalizowaną w centralnej części Polski. Zarząd się zastanawia, że firma powinna w obszarze cyfryzacji zrobić jakieś kroki do przodu. Ale co właściwie taka firma powinna zrobić w takiej sytuacji? Zgłosić się np. do państwa i poprosić o cyfrowy audyt?

Cyfrowy audyt  w naszej terminologii następuje dopiero w momencie, kiedy firmy mają cyfrowe rozwiązania, które my audytujemy, a następnie poprawiamy.  Nie wierzę w to, że są dziś firmy, które zaczynają cyfryzację kompletnie od zera. Ponieważ działają, to mają już wdrożoną jakąś technologię. Pytanie więc brzmi, które obszary i procesy są dla nich najważniejsze. Natomiast podkreślę jeszcze raz: każda z tych firm musi zadbać o security.

Wspomniał pan o pracy zdalnej. Mamy teraz regulacje dotyczące tego modelu pracy. Opinie na temat ich temat są bardzo różne – od swego rodzaju entuzjazmu, po krytykę, że wstrzymają one rozwój pracy zdalnej. Jaka jest pana opinia i jak ten rynek będzie się rozwijał?

Przede wszystkim postrzegam ten rodzaj pracy jako pracę hybrydową. Dziś, po covidzie, duża część pracowników może wybierać, czy dane funkcje realizuje z domu, czy też ze swojego na przykład z biura. W mojej opinii trzeba spojrzeć na funkcję danej osoby. Są role w przedsiębiorstwach, które nie wymagają wielu bezpośrednich interakcji ludzkich - na przykład księgowość. W takich przypadkach rzeczywiście ten faktor pracy hybrydowej czy zdalnej – czy jesteśmy w biurze, czy jesteśmy w domu – praktycznie może być dowolny. Jednak w przypadku zespołów, które coś tworzą nie da się przejść w 100 proc. na pracę zdalną. Żyjemy z interakcji, pomysłów, brainstormingu.

Ale model hybrydowy z nami pozostanie?

Tak. Pozostanie z nami na pewno. Udowodniliśmy, że we wszystkich aspektach życia technologia na to pozwala.

Materiał Promocyjny