Tomasz Pietryga: SN zawiódł setki tysięcy Polaków

Jeżeli Sąd Najwyższy o wszystko musi pytać TSUE, może nie jest potrzebny. A polskie sprawy należy od razu kierować do Luksemburga. Będzie szybciej, a o naszych sprawach rozstrzygną światlejsi sędziowie.

Publikacja: 05.09.2021 20:10

Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

Bulwersująca jest czwartkowa decyzja Izby Cywilnej SN, która skierowała pytania prejudycjalne do TSUE w sprawie frankowiczów. I nie chodzi o argument/ treść postawionych pytań wskazujących na wątpliwości, czy aby sędziowski skład jest legalny, (bo część sędziów wybrała nowa KRS), choć oto już pytano Trybunał, kilka razy. Ale jak przy tej okazji potraktowano pół miliona czekających na werdykt obywateli, a także zainteresowane wyrokiem banki. 

Istotne pytania mające  wyjaśnić, jak rozstrzygać sprawy frankowe, pierwsza prezes SN zadała Izbie Cywilnej już wiele miesięcy temu. Miały w końcu rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości sądów. To istotne, bo w ten sposób  zminimalizowany by został  stan niepewności zarówno posiadaczy samych kredytów, jak i banków. Wszyscy by wiedzieli, na czym stoją.

Ważny był tu nie tylko aspekt ekonomiczny, ale i społeczny – tak ogromny zasięg miałoby orzeczenie – i o skutki dla gospodarstw domowych, podobnie jak  dla banków zmuszonych do gromadzenia specjalnych miliardowych rezerw.

Mając przed sobą takie okoliczności, każda instytucja zadbałaby o politykę informacyjną, aby ograniczyć  niepewność co do orzeczenia, dać komfort oczekującym, bo przecież właśnie dla nich jest ono wydawane. Każda, ale nie Sąd Najwyższy. Sędziowie tego sądu zdali się uczestniczyć nie w rozprawie, na którą czekały setki tysięcy Polaków, ale w jakimś prawnym konklawe, gdzie nie zna się dnia ani godziny werdyktu.

Skrajnie zlekceważyli tych ludzi. Pokazali dobitnie, że aspekt  społeczny jest dla nich kompletnie nieistotny. Ważne są pryncypia, dogmaty, procedury, formalne uniki, ale nie zwykły szary obywatel, który czeka na wyrok. Ileż to razy powtarza się w polskim sądownictwie w ostatnich dekadach?

Dlaczego SN postąpił w taki sposób? Sprawa została kierowana do niego wiele miesięcy temu temu, wątpliwości co do legalności składów SN były same od  początku. Dlaczego tych pytań nie złożono w TSUE od razu, dlaczego czekano tak długo, dodatkowo stwarzając pozory pracy nad podjęciem uchwały? Jeżeli  większość składu IC SN miała wątpliwości, jej przedstawiciel powinien z otwartą przyłbicą wystąpić  publicznie, już na samym początku całej sprawy: mówiąc, dlaczego podjął decyzję taką a nie inną, uzasadniając ją. Sędziom  nie wystarczy jedynie toga i znajomość kodeksów. Odwaga i empatia –to powinny być  również  kryteria bytności w tym zawodzie, zwłaszcza na wyższych jego szczeblach.

Sprawę frankową miesiącami celebrowano, przekładano posiedzenia, w końcu kierowano  przedziwne wnioski o opinie  pięciu różnych rzeczników, nawet praw dziecka. Stworzono więc pozory, że wyrok jest tuż, by na końcu poinformować zainteresowanych:  Nie możemy tego zrobić. Musicie poczekać  nawet dwa lata, bo tyle trwa oczekiwanie na odpowiedź  Luksemburga.

To przykre, co się stało.  SN w tak  społecznie oczekiwanej sprawie zachował się najgorzej jak mógł. Zachował się tak jak przez całe dekady, pokazując, że jest  odrealniony, a jego sędziowie oddaleni od obywateli. To, co mogło poprawić wizerunek wymiaru sprawiedliwości  doprowadziło do wręcz odwrotnych skutków, dalszego spadku zaufania do instytucji nieprzewidywalnej, która pokazuje, że nie jest dla ludzi, społeczeństwa. To  bardzo smutny wniosek.

Tym bardziej, że patrząc na to co się stało, można mieć wątpliwości, czy ponowne skierowanie sprawy do TSUE, nie było trochę sędziowskim politykowaniem. SN ma wątpliwości, co do konstytucyjności składów orzeczniczych, tylkoniektórych sprawach, kierując je do Luksemburga. Być może sędziowie chcieli dać obywatelom lekcje praworządności, pokazując w praktyce jak destrukcyjne również dla nich są reformy PiS w sądownictwie i jakie negatywne skutki powodują. Problem w tym, że większość obywateli, patrzy na to zupełnie inaczej. Jeżeli PiS swoimi reformami wyrządził jakieś zło, to zadaniem SN, jako tego ostatniego sprawiedliwego jest minimalizowaćskutki tego zła, a nie rozszerzać jego negatywne konsekwencje. Sędziowie nie są dla samych siebie, podobnie, jak ich wyroki. Są dla obywateli. Zapomina się o tym bardzo często.

I jeszcze jedno. Jeżeli polski Sąd Najwyższy o wszystko musi pytać TSUE, bo sam nie jest w stanie podjąć decyzji, może nie jest potrzebny i należy kierować  sprawy prosto do Luksemburga? Będzie szybciej, a o  naszych sprawach zaczną rozstrzygać światlejsi sędziowie.

Bulwersująca jest czwartkowa decyzja Izby Cywilnej SN, która skierowała pytania prejudycjalne do TSUE w sprawie frankowiczów. I nie chodzi o argument/ treść postawionych pytań wskazujących na wątpliwości, czy aby sędziowski skład jest legalny, (bo część sędziów wybrała nowa KRS), choć oto już pytano Trybunał, kilka razy. Ale jak przy tej okazji potraktowano pół miliona czekających na werdykt obywateli, a także zainteresowane wyrokiem banki. 

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?