Selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz w rozmowie z Radiem Zet mówił o premii obiecanej przez premiera Morawieckiego.
- Premier przed wylotem do Kataru spotkał się z reprezentację i rozmawiał z całą delegacją. To była luźna rozmowa. Pan premier przemieszczał się po sali, w której jedliśmy posiłki. Przy każdym stoliku z kimś rozmawiał i żartów było dużo, bo niektórych pytali w jakiej ewentualnie walucie (będzie premia - red.). To była taka luźna, niewiążąca rozmowa. Premier powiedział, że jeśli osiągniemy wyjście z grupy, po 36 latach można będzie uznać za mały sukces, to pomyśli nad premią. Obiecał też, że jak wyjdziemy z grupy, to jak czas i obowiązki pozwolą, to postara się przylecieć do nas na kolejny mecz w fazie pucharowej i wtedy będzie czas, żeby uściślić ewentualnie co premier myśli o premii. Okazuje się, że premier do nas nie doleciał - powiedział trener.
Czytaj więcej
Premier Mateusz Morawiecki miał obiecać drużynie premię za wyjście z grupy. Gdy piłkarze zadanie wykonali, zaczęły się kontrowersje i pieniędzy raczej nie zobaczą.
Pytany, czy były rozmowy na temat procentowego podziału premii między zawodników a sztab, odpowiedział, że nie ma w tym prawdy.
- Nie było żadnej kłótni. Byliśmy w Katarze prawie 20 dni. Na temat ewentualnej premii od premiera rozmawialiśmy 5 minut. Proszę zrozumieć jaka to jest skala czasu. Rozmawiał o tym z Robertem Lewandowskim może 3-4 minuty przed odprawą - powiedział.