Było ciepłe, marcowe popołudnie, kiedy szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomas Bach wysiadł na wyszykowanym do przyjęcia 2 mln kibiców z całego świata lotnisku Hamad. Tego samego dnia miał otworzyć Katarskie Muzeum Sportu i Olimpizmu. Usłyszał też wówczas z ust emira Tamima: – Olimpijskie marzenie jest bliżej niż kiedykolwiek.
Niemiec kilkanaście miesięcy wcześniej powitał Katarczyków w gronie zainteresowanych organizacją igrzysk. Imprezę zaplanowaną na 2032 r. MKOl przyznał już wprawdzie Brisbane, ale w przypadku kolejnych igrzysk ambicje królewskiej rodziny Al-Sanich trzeba traktować poważnie.
Mundial to sukces
Mundial, czyli największe sportowe wydarzenie obok igrzysk, odbywa się przecież w kraju bez piłkarskiej przeszłości, który jeszcze kilkanaście lat temu nie miał boisk ani stadionów, a wiedzę do przygotowania drużyny czerpał z zagranicy. Dziś nad Zatoką Perską są już autostrady, sieć metra, hotele oraz nowoczesne obiekty sportowe – wiele z nich sprawdzono podczas największych imprez.
Czytaj więcej
Sportwashing to zjawisko stare jak sam sport. A jednak w ostatnich miesiącach, w obliczu zbliżającego się mundialu w Katarze i trwającej agresji na Ukrainę, widzimy, jak wielu z nas dało się nabrać.
Marzenia Katarczyków, zwłaszcza zafascynowanego wizją igrzysk poprzedniego emira Hamada, nabierają realnych kształtów, choć wcześniej do ich organizacji bez skutku przymierzali się już dwukrotnie, przegrywając rywalizację w przedbiegach. Sytuacja się jednak zmieniła.
Dauhę i jej przedmieścia budowano na wyzysku, paliwem inwestycji była często krew zagranicznych robotników. Wysokie ceny noclegów okazały się barierą dla wielu mundialowych kibiców, a tarcia między liberalnym i konserwatywnym nurtem w rodzinie królewskiej sprawiły, że z trybun wyproszono alkohol, kapitanom zakazano tęczowych opasek, a kibicom – niewygodnych politycznie przekazów.
Mistrzostwa pod względem organizacyjnym – dzięki olbrzymim inwestycjom – są jednak sukcesem. Gospodarze wszystko wyszykowali na czas. Dostęp do stadionów jest łatwy, pod każdy kibiców dowiezie metro lub autobus, a drogę wskaże jeden z tysięcy wyszkolonych wolontariuszy.
Czytaj więcej
W pierwszej dekadzie XXI wieku w Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) panowała kultura korupcji. Katarczycy doskonale wiedzieli, jak się w tych realiach poruszać, i dostali mundial.
Nie sprawdziły się obawy o to, jak Dauha przetrwa wizytę 2 mln kibiców z różnych kręgów kulturowych. Wiele biletów wykupili miejscowi, a część zagranicznych fanów dociera tylko na mecze, korzystając z gęstej siatki połączeń lotniczych. Atmosfera na meczach z udziałem Brazylii, Argentyny czy Maroka jest gorąca. Trybuny trochę przysypiają, kiedy na boisko wybiegają zespoły z Europy.
Organizacyjna strona mundialu pozwala wierzyć, że Katarczycy są w stanie przeprowadzić olimpijską rywalizację w 32 sportach z udziałem ponad 10 tys. zawodników i setek tysięcy fanów z całego świata.
Organizacja igrzysk nad Zatoką Perską wymagałaby zapewne przesunięcia terminu imprezy na jesień, choć Katarczycy – pamiętający piekło maratonu i chodu podczas przeprowadzonych pod koniec września lekkoatletycznych mistrzostw świata – obiecują nawet klimatyzowaną trasę biegową w postaci tunelu otulonego zielenią i panelami słonecznymi zapewniającymi energię do nawiewów.
MKOl nigdy nie był ściśle przywiązany do dat: igrzyska w Sydney i Seulu zaczynały się przecież w połowie września, a poprzednie tokijskie – nawet 10 października. To już czas, kiedy brutalny upał nad Zatoką Perską powoli odpuszcza, choć wciąż trudno rywalizować w słońcu dnia.
Niewykluczone, że Katar stworzy olimpijski sojusz z Arabią Saudyjską, choć jeszcze w 2017 r. dzisiejszy saudyjski książę koronny Mohammed bin Salman zainspirował państwa Zatoki Perskiej do gospodarczej blokady Kataru, który oskarżył o wspieranie terrorystów. Jednak już podczas ceremonii otwarcia mundialu siedział w loży z emirem i szefem światowej federacji Giannim Infantino.
Mają już prawie wszystko
MKOl nieco poważniej niż FIFA podchodzi do kwestii łamania praw osób LGBTQ+, ale nie przeszkodziło to w organizacji zimowych igrzysk przez Rosjan (Soczi 2014), a prześladowania mniejszości muzułmańskiej w Sinciangu nie zatrzymały tegorocznej imprezy w Pekinie.
Czytaj więcej
Radosław Pyffel, znawca Chin, o igrzyskach w Pekinie: Partia musi pokazać moc i przekonać obywateli, że kraj idzie do przodu, we właściwym kierunku. Wielkie imprezy zawsze są ku temu idealną okazją. Można powiedzieć, że igrzyska w takich państwach jak Chiny po prostu się opłacają: politycznie oraz wizerunkowo.
Wybór kolejnego gospodarza igrzysk będzie miał miejsce rok po zmianie władzy w Lozannie, bo kadencja Bacha upływa w 2025 r. Dziś – zdaniem „Timesa” – wśród jego potencjalnych następców na pierwszy plan wybijają się Sebastian Coe (Wielka Brytania – szef światowej lekkoatletyki), Antonio Samaranch Junior (Hiszpania – syn wieloletniego szefa MKOl Juana Antonia Samarancha) oraz Kirsty Coventry (Zimbabwe – była pływaczka, złota medalistka olimpijska). Emir Tamim od 2002 r. jest jednym ze 101 członków MKOl-u. Katar organizował już mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, boksie, kolarstwie, gimnastyce artystycznej i podnoszeniu ciężarów, a pływacy przy okazji swojej najważniejszej imprezy w 2024 r. sprawdzą nowe centrum sportów wodnych.
Bogactwo położonego przy stadionie Khalifa kompleksu Aspire, wyposażonego w dziesiątki boisk, hal oraz sal treningowych, sprawia, że już dziś kraj ma 85 proc. obiektów sportowych niezbędnych do przeprowadzenia igrzysk. Trzeba też pamiętać, że Katarczycy oferują obietnicę inwestycji i chcą igrzysk w czasach, kiedy ich organizacja staje się zabawą deficytową.
Tylko przy staraniach o przeprowadzenie tych zaplanowanych na 2024 r. na ostatniej prostej z walki wycofały się Budapeszt, Hamburg oraz Rzym. MKOl wydał wówczas salomonowy wyrok i igrzyska podzielił między dwóch pozostałych kandydatów: Paryż (2024) oraz Los Angeles (2028).
Minęły dwa lata i podczas kongresu w Lozannie historia się powtórzyła, bo z walki o igrzyska zimowe rezygnowały kolejno Calgary, Sapporo, Graz oraz Sion, aż wreszcie w grze pozostały jedynie łączone kandydatury Mediolanu i Cortiny d'Ampezzo oraz Sztokholmu i Are. Igrzyska w 2032 r. MKOl – już zgodnie z nową agendą – przyznał Brisbane. Oficjalnie: w drodze rozmów i negocjacji.
Uściski dłoni
Igrzyska mogłyby być kolejnym przykładem, że wielki sport kontynuuje marsz na Wschód, czyli tam, gdzie są pieniądze z ropy i gazu. Katarczycy sport wykorzystują, bo widzą w nim narzędzie do umacniania pozycji w regionie.
Czytaj więcej
Miał być dobrą zmianą w przeżartej korupcją Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), ale okazał się typowym piłkarskim bossem. Mieszka w Katarze, przyjaźni się z Putinem i klęka przed reżimami. Taki jest Gianni Infantino, który za tydzień otworzy mundial.
To przecież podczas ceremonii otwarcia mundialu dłoń uścisnęli sobie prezydent Egiptu Abdel Fattah el-Sisi i jego turecki odpowiednik Recep Erdogan, a ich zdjęcie, gdy w tle szerokim uśmiechem świeci emir Tamim, obiegło świat.
Tak samo, jak nagranie pokazujące emira, który macha saudyjską flagą, budując kolejne mosty porozumienia z sąsiadem, który przez lata miał Katar za wasala.
Dauhę przy okazji meczu USA – Walia odwiedziła wycieczka amerykańskich kongresmenów. Emir podczas jednego z meczów spotkał się z królem Hiszpanii Filipem VI, a mecz Brazylia – Serbia w towarzystwie członków rządu oglądali Jared Kushner i Ivanka Trump. Sport to więc dla Katarczyków także pretekst. Podpisują w jego tle umowy, zawierają nieformalne porozumienia oraz wymieniają uściski, pogłębiając fundamenty swego bezpieczeństwa – ekonomicznego i politycznego. Igrzyska sprawiłyby, że pozostaną w centrum zainteresowania – nie tylko sportowego – na wiele lat.