Czesław Michniewicz: Dajcie nam się pocieszyć

- Powiedziałem piłkarzom: „Nie dajcie sobie odebrać tej radości”. Zdobyliśmy cztery punkty, więc zapracowaliśmy na ten awans. Wyszliśmy z grupy po wielu latach. Przegraliśmy, ale czasami porażki bywają słodko-gorzkie - mówi selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz.

Publikacja: 01.12.2022 10:31

Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz

Foto: PAP/EPA/Friedemann Vogel

Nasi piłkarze w ostatnim meczu fazy grupowej ulegli Argentyńczykom (0:2), ale dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu zajęli drugie miejsce w grupie - przed Meksykiem, który w tym samym czasie zbyt nisko pokonał Arabię Saudyjską (2:1).

- Nie graliśmy do przerwy najlepiej - przyznaje Michniewicz. - Napędzaliśmy akcje rywali przez niewymuszone straty. Brazylia złożyła protest i nie chce już występować na tym stadionie, bo boisko było twarde, nierówne. To utrudniało grę. Brakowało nam akcji do przodu. Wiedzieliśmy, że musimy dokonać zmian. Nieszczęście spotkało nas szybko, po straconym golu wkradła się nerwowość. Znaliśmy jednak sytuację oraz wynik drugiego meczu.

Czytaj więcej

Mecz Francja-Polska w Katarze. Boniek: Francuzi grają trzy razy szybciej niż Argentyna

Polacy wywalczyli awans, choć dokonali tego w kiepskim stylu. Argentyńczycy zdominowali naszą drużynę: mieli blisko trzy razy więcej podań, oddali 25 strzałów, byli przy piłce przez dwie trzecie czasu meczu. Oglądaliśmy zespoły z dwóch różnych lig.

- Dajcie się nam pocieszyć. Atakujcie dopiero w czwartek, będziecie mieli na to czas do niedzieli - mówi jednak Michniewicz. - Awansowaliśmy po 36 latach. Każdy widział, jaki był styl. Co ja mam wam opowiadać? Byliście, widzieliście. Chcecie ze mnie durnia zrobić? Nie graliśmy ładnie, ani dobrze. Przegraliśmy. Dostałem jednak wiadomość od przyjaciela z Włoch, który napisał: „Najsłodsza porażka”. Coś w tym jest.

Selekcjoner zdaje więc sobie sprawę z atutów oraz wad swojej drużyny. - Wiem, jakie mamy bolączki. Czasu na przygotowania było naprawdę mało Są zespoły, które lepiej operują piłką i stwarzają więcej sytuacji, ale na końcu liczy się wynik - podkreśla Michniewicz.

Czytaj więcej

Szczęsny jak Tomaszewski. Polak zapisuje się w historii mundialu

Polacy w 1/8 finału zagrają z Francuzami. - Kiedyś, jako młody trener, lubiłem oglądać film „Złoto bez cenzury” o mundialu z 1998 roku. Aime Jacquet był wówczas mocno krytykowany, ja jestem przy nim głaskany. Kiedy został mistrzem świata, usłyszał: „Aime, przepraszamy” - mówi selekcjoner. - Zmierzam do tego, że Francja zawsze była groźna. Ma fantastyczne pokolenie, plejadę znakomitych piłkarzy. Może zdobyć tytuł. Najpierw musi jednak pokonać Polskę.

Nasi piłkarze w ostatnim meczu fazy grupowej ulegli Argentyńczykom (0:2), ale dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu zajęli drugie miejsce w grupie - przed Meksykiem, który w tym samym czasie zbyt nisko pokonał Arabię Saudyjską (2:1).

- Nie graliśmy do przerwy najlepiej - przyznaje Michniewicz. - Napędzaliśmy akcje rywali przez niewymuszone straty. Brazylia złożyła protest i nie chce już występować na tym stadionie, bo boisko było twarde, nierówne. To utrudniało grę. Brakowało nam akcji do przodu. Wiedzieliśmy, że musimy dokonać zmian. Nieszczęście spotkało nas szybko, po straconym golu wkradła się nerwowość. Znaliśmy jednak sytuację oraz wynik drugiego meczu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy