Przed spotkaniem na Kalifa International Stadium w lepszej sytuacji była piłkarska reprezentacja Ekwadoru, która miała punkt przewagi nad mistrzem Afryki.
„Lwy Terangi” już po kilkudziesięciu sekundach mogły prowadzić, kiedy to znakomitej sytuacji strzeleckiej nie wykorzystał Idrissa Gueye. Z kilku merów strzelił niecelnie. Zaraz potem kolejna dobra akcja Senegalczyków, ale Boulaye Dia nie wykorzystał sytuacji sam na sam, posyłając piłkę obok słupka. Na bramkę bronionej przez Hernana Galindeza sunął atak za atakiem. Dobrze na prawym skrzydle grał 22-letni Ilman Ndiaye i po jednym z jego dośrodkowań było gorąco pod ekwadorską bramką, podobnie jak po jego strzale w 13 minucie. Mimo przewagi, ataków, dośrodkowań i celnych strzałów, tak potrzebnego drużynie prowadzonej przez Aliou Cisse gola nie było. W 24 minucie huknął z dystansu najlepszy na tym turnieju w senegalskiej ekipie Ismaila Sarr, który jak może stara się zastąpić z przodu kontuzjowanego Sadio Mane, ale skończyło się tylko na rożnym.
W końcówce I połowy jedna z szarż starającego się Sarra przyniosła jednak w końcu efekt. Szarżujący w pole karne rywala zawodnik został staranowany przez Pierra Hincapie i prowadząc mecz Clement Turpin wskazał na jedenastkę. Sam poszkodowany podszedł do karnego i pewnie posłał piłkę do siatki. Była to nagroda dla senegalskich lwów za upór i konsekwentne ataki. Ekwador? Do przerwy nie istniał, nie oddając jakiegokolwiek strzału w kierunku bramki strzeżonej przez Edouarda Mendy, który był bezrobotny. Czołowy strzelec katarskiego mundialu Enner Valencia był odcięty od podań i niewidoczny.
Drugą cześć zespół z Ameryki Południowej rozpoczął z podwójną zmianą. Ekwador, żeby jak Senegal po raz drugi w swojej historii awansować do 1/8 MŚ musiał atakować i tak też było. Brakowało jednak konkretów pod bramką przeciwnika. Tak było do 68 minuty, kiedy po dobrze rozegranym rożnym do siatki trafił młody gwiazdor „La Tri” Moises Caicedo. Mecz rozkręcił się na całego. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a lwy znowu prowadziły! Iście snajperskim instynktem popisał się środkowy obrońca Kalidou Koulibaly, który był w odpowiednim miejscu i czasie, kierując futbolówkę do siatki.
Ostatecznie silniejsi fizycznie w decydujących momentach piłkarze mistrza Afryki ograli młody i mający przed sobą przyszłość zespół z Ekwadoru i zagrają – po raz drugi w swojej historii i po 20 latach przerwy – w drugiej rundzie MŚ.