Korespondencja z Kataru
Trzy albo cztery minuty doliczonego czasu gry są przeszłością, sędziowie podczas mistrzostw świata w Katarze przedłużają mecze nawet o kwadrans. Ma być podczas tego turnieju więcej piłki w piłce.
- Nie bądźcie zdziwieni, jeśli zobaczycie na tablicy sędziego technicznego wysoką cyfrę - przestrzegał już przed mundialem szef sędziów Pierluigi Collina, ale niektórzy wciąż są zdumieni, bo największa impreza czterolecia wydaje się wątpliwym momentem na rewolucyjne zmiany.
Kwadrans to wciąż przypadek rzadki. Pierwszą połowę meczu Anglia - Iran wydłużyło wstrząśnienie mózgu Alirezy Beiranvanda, a mecz Argentyńczyków z Saudyjczykami uraz Yassera al-Shahraniego.
Zmiany są jednak widoczne. Sędziowie w ciągu sześciu pierwszych dni turnieju przedłużali mecze średnio o 13 minut. Cztery lata temu podczas mundialu w Rosji było to 7 minut, przeciętna z najlepszych europejskich lig to 7-8 minut. FIFA wyszła więc przed szereg, ale miała powody.