Kostaryka dalej jest w grze

Na mundialu w Katarze wszystko jest możliwe! Rozbita porażką 0:7 z Hiszpanią reprezentacja Kostaryki niespodziewanie pokonała Japonię, która kilka dni wcześniej ograła przecież Niemców.

Publikacja: 27.11.2022 14:09

Kostaryka dalej jest w grze

Foto: Grzegorz Wajda

Temperatura w ostatnich dniach w Katarze poszybowała mocno do góry. Jest około 30 stopni, a pierwszy niedzielny mecz rozegrano w prażącym słońcu.

Przydała się więc klimatyzacja na Ahmad bin Ali Stadium. Japońska jedenastka samurajów, wspierana przez tysiące kibiców ze swojego kraju obecnych w Katarze, zaczęła inaczej niż z Niemcami, zdecydowanie bardziej ofensywnie, ale konkretnych sytuacji przed bramką Keylora Navasa nie miała.

Dodajmy, że miejsce w wyjściowym składzie „Samurajów” wywalczył sobie strzelec jednej z dwóch bramek w sensacyjnie wygranym spotkaniu z Niemcami Ritsu Doan. Inny z bohaterów zwycięskiego meczu z naszym zachodnim sąsiadem Takuma Asano pełnił rolę super rezerwowego.

Czytaj więcej

Argentyna wraca do gry. Leo Messi na ratunek

Japończycy próbowali prostopadłych zagrań, celował w tym dobrze grający Daichi Kamada, ale niewiele z tego wychodziło. Przez dwa kwadranse na swoim koncie mieli jeden niecelny strzał, rywal żadnego. Dopiero w 35 minucie próbował najlepszy w ich zespole Joel Campbell, ale bez powodzenia. Do przerwy, w tym tocznym w wolnym tempie spotkaniu, w ogóle nie oglądaliśmy celnego uderzenia na jedną czy drugą bramkę, a jedyne godne odnotowania był żółte kartki dla Anthony Contrerasa z jednej i Miki Yamane z drugiej strony.

W trzy minuty po przerwie drużyna z Azji zrobiła więcej, niż przez całą I połowę. Zaraz po wznowieniu dobrze uderzył Hidemasa Morita, ale Navas świetnie interweniował. W chwilę później celnie głową uderzał Asano, który pojawił się na murawie, ale i tym razem bramkarz PSG był na miejscu. Potem jeszcze piłkę po strzałach japońskich graczy blokowali obrońcy zepchniętej do głębokiej obrony Kostaryki. Niewiele to dało. W 64 minucie przymierzył z wolnego skrzydłowy Yuki Soma, ale za wysoko, żeby pokonać bramkarza rywala. W takiej samej sytuacji kilka minut później Kamada trafił w mur.

„Los Ticos” nawet nie próbowali kontratakować, ustawiając się na swojej połowie czy przed swoim polem karnym i szczelnie broniąc dostępu do swojej bramki. W końcówce stało się coś, co nie miała się prawa w teorii wydarzyć. Japończycy stracili piłkę przed polem karnym, Yeltsin Tejada zagrał d Keyshera Fullera, który ładnym technicznym uderzeniem zaskoczył bezradnego Shuichi Dondę. 1:0 dla Kostaryki! Potem zespół z Ameryki ratował znakomitą interwencją Navas po strzale Kamady.

Po dwóch seriach gier i Japonia i Kostaryka mają na swoim koncie po 3 punkty.

Japonia – Kostaryka 0:1 (0:0)

0:1 – Fuller, 81 min

Japonia: Gonda – Yamane (62. Mitoma), Itakura, Yoshida, Nagatomo (46.
H.Ito) – Doan (67. J.Ito), Kamada, Endo, Morita, Soma (82. Minamino) –
Ueda (46. Asano). Trener Hajime MORIYASU.

Kostaryka: Navas – Waston, O. Duarte, Calvo, Oviedo – Fuller, Borges
(89. Salas), Tejeda, G. Torres (65. Aguilera)– Campbell (90+3. Chacon),
Contreras (65. Bennette). Trener Luis SUAREZ.
 
Sędziował Michael Olivier
(Anglia).

Widzów: 41479.

Żółte kartki: Yamane, Itakura, Endo -
Contreras, Borges Calvo.

Temperatura w ostatnich dniach w Katarze poszybowała mocno do góry. Jest około 30 stopni, a pierwszy niedzielny mecz rozegrano w prażącym słońcu.

Przydała się więc klimatyzacja na Ahmad bin Ali Stadium. Japońska jedenastka samurajów, wspierana przez tysiące kibiców ze swojego kraju obecnych w Katarze, zaczęła inaczej niż z Niemcami, zdecydowanie bardziej ofensywnie, ale konkretnych sytuacji przed bramką Keylora Navasa nie miała.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy