Korespondencja z Kataru
Fani gospodarzy - białe galabije i bordowe koszulki ponownie współtworzyły krajobraz wewnątrz stadionu - i tak, dzięki dopingowi oraz pędzącej sektorami meksykańskiej fali, mieli do zaoferowania więcej niż piłkarze, którzy oddali piłkę rywalom.
Senegalczycy od początku oblegali ich pole karne. Katarczycy grali uważniej niż w meczu otwarcia - wówczas usprawiedliwieniem mogła być przygniatająca presja - ale tylko trochę. Wciąż zdarzały im się niedokładności zaskakujące, a kiks doświadczonego Boualema Khoukhiego, który nie trafił w piłkę przy próbie jej wybicia, przyniósł gola. Boulaye Dia zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w karierze.
Czytaj więcej
Iran wygrał z Walią 2:0 na inaugurację drugiej serii gier fazy grupowej mundialu w Katarze. Irańczycy w niczym nie przypominali zespołu, który kilka dni temu przegrał z Anglią aż 2:6.
24-letni Meshaal Barsham, który po pierwszym spotkaniu zastąpił w bramce Saada al Sheeba, a prywatnie jest młodszym bratem mistrza olimpijskiego w skoku wzwyż Mutaza Essy Barshima, na skuteczną interwencję nie miał szans.
Famara Diedhiou drugiego gola dołożył tuż po przerwie - trafił głową po precyzyjnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Gospodarze próbowali się odgryźć, wiatru akcjom dodawał Akram Afif. Bramkarz Senegalu mógł wykazać umiejętnościami - strzał Ismaila Mohamada z pięciu metrów obronił cudem. Udało się w 78. minucie. Głową po dośrodkowaniu ze skrzydła trafił Mohammed Muntasi.
Marzenia gospodarzy po zespołowej akcji zamknął Bamba Dieng. Gol na 3:1 był jak dzwonek szkolny kończący lekcję - Katarczycy zaczęli płynąć w kierunku wyjść. Najszybciej pustoszała loża honorowa, która wcześniej zapełniała się najdłużej.
Ten wynik właściwie zamyka Katarczykom szanse na awans do 1/8 finału. Wystarczy, żeby Holandia nie przegrała z Ekwadorem, by zawodnicy Felixa Sancheza stracili widoki wyjście z grupy. Taki przypadek gospodarzom mundialu przytrafił się jak dotąd tylko raz - w 2010 roku, gdy najlepsze zespoły świata gościła Republika Południowej Afryki.