Chorwacja na papierze wydawała się faworytem spotkania, ale na boisku okazało się, że Maroko jest dla niej równorzędnym rywalem. Chorwaci mieli problem z przedarciem się przez dobrze zabezpieczony przez Maroko środek pola, a gdy decydowali się na akcje skrzydłami okazywało się, że brakuje im zawodnika potrafiącego zakończyć akcję mocnym strzałem głową - takiego, jakim cztery lata temu był Mario Mandżukić.
Z kolei Maroko potrafiło wyprowadzać groźne, szybkie ataki - zwłaszcza w pierwszej połowie. W 12. minucie Achram Hakimi uderzał z ostrego kąta na bramkę Dominika Livakovicia, ale ten nie miał problemu z obroną tego uderzenia.
Czytaj więcej
- Widzę, że macie rozwiązanie każdego problemu. Pokażcie mi skład bardziej ofensywny od tego wczorajszego - rzucił Czesław Michniewicz do dziennikarzy po środowym treningu.
W 16. minucie strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Yassine'a Bounou Ivan Perisić, ale jego strzał z dystansu przeszedł nad poprzeczką.
W kolejnych minutach Chorwaci próbowali wrzutek w pole karne, ale za każdym razem lądowały one w rękach marokańskiego bramkarza, albo w polu karnym nie było nikogo, kto zamknąłby dośrodkowanie. Marokańczycy byli dynamiczniejsi i optycznie mieli przewagę w tej części gry.